Zaklęte żołędzie
Oparł się o zimny mur. W uliczce panował mrok. Oddychał ciężko, nogi się pod nim uginały, strach paraliżował mięsnie. Zastanawiał się nad własną głupotą.– Co mi szkodziło? Mogłem im zapłacić. W końcu ochrona i bezpieczeństwo muszą kosztować. Mógłbym sobie w spokoju prowadzić ten sklepik z magicznymi pierdołami. A teraz wszystko spłonęło i na pewno zaraz mnie znajdą…”
– Tam pobiegł! – usłyszał krzyk.
– Już po mnie – pomyślał.
Nagle przypomniał sobie o woreczku, który nosił na szyi. Kiedyś do jego sklepiku przyszedł pewien czarodziej. Przedstawił się jako Istredd z… nie mógł sobie przypomnieć skąd był ów mag. Zresztą, teraz to nie miało znaczenia. Czarodziej narobił wtedy bałaganu, przeszukał każdą skrzynię, przewertował każdą książkę znajdującą się na półce, zostawiając ją potem gdzie popadło, zajrzał w każdy kąt. W końcu stanął z kilkoma zwojami w dłoni.
– Co chcesz w zamian? – zapytał. Pamiętał, że był tak wściekły, iż mógł jedynie wymruczeć:
– Zapłać czymkolwiek i wynoś się stąd”.- Czarodziej odpowiedział uśmiechem, wydobył z kieszeni woreczek i wyszedł zostawiając go na stole.
Stał teraz z sercem na ramieniu i zawartością woreczka w dłoni…trzema żołędziami. Na początku były cztery, ale jednego zasadził. Żołądź zgnił, ale nic nie wzeszło.
Usłyszał głosy tuz przed wejściem do uliczki. Ruszył chwiejnym krokiem w ich stronę. Stanął twarzą w twarz z trzema oprychami. Byli wysocy, zakapturzeni, w dłoniach trzymali długie noże.
– I co teraz kurduplu?! – wycedził jeden z bandziorów.
Niziolek wymusił uśmiech na twarzy, co naprawdę nie przyszło mu lekko.
– Odejdźcie, jeśli życie wam miłe- zmusił się do wydobycia z siebie głosu. O dziwo głos wydal się nawet spokojny. Ale strach miotał się w nim niczym dzika bestia, chciał krzyczeć, płakać, błagać o litość, przez skroń popłynęła fala ciepła. Zbiry odpowiedziały śmiechem.
– Odstąpcie, bo posmakujecie mojej magii!- skupił się aby jego glos zabrzmiał jak najbardziej groźnie i poważnie. Widział kiedyś jak mag beszta swojego ucznia- wykorzystał to wspomnienie. Opryszki stanęły jak wryte, wymieniły spojrzenia.
– Jest dobrze – pomyślał niziolek.
– Dobra! Pośmialiśmy się! A teraz giń! – warknął doprowadzony już do szewskiej pasji oprawca. Skoczył w stronę niziołka przygotowując nóż do pchnięcia.
– To już koniec…- nieszczęśnik stracił wszelką nadzieje. Zamknął oczy i rzucił przed siebie żołędziem. Usłyszał krzyk. Czekał na cios, który nie nadchodził. Powoli otworzył oczy. Nóż zatrzymał się o włos od jego piersi. Zbir stal jak skamieniały. On był skamieniały. W miejscu gdzie przed chwilą stała śmierć w ludzkiej postaci teraz stał kamienny posąg. Towarzysze posągu stali jakby również skamienieli. Niziolek cisnął drugi żołądź w kolejnego bandytę. Ten błyskawicznie zmienił się w drugi posąg z zastygłym grymasem leku na twarzy. Trzeci zbir rzucił się do ucieczki. Nioziołek wymruczał:
– Dziękuję Istredzie z… skądś tam – podrzucając w ręku ostatniego żołędzia. Nucąc wesołą melodie ruszył w stronę bramy miasta.
Koniec
Jadowity
Zaklęte żołędzie:
Na temat żołędzi nie wiadomo zbyt wiele. Nie wiadomo gdzie rosną drzewa rodzące te cudowne owoce. Posiadają magiczną właściwość – jeśli zostaną rzucone w żywy cel, ten niechybnie zmieni się w kamienny posąg. Żołędzie są niegroźne dla właściciela oraz jego przyjaciół – mogą zostać podarowane bez strachu, że obdarowany zamieni się w głaz, również złodziej jest bezpieczny.
Mocy żołędzi mogą oprzeć się tylko postaci o bardzo silnej woli (Test Wo o St=5)
Dla potencjalnych ogrodników – Żołędzi nie ma sensu wysiewać – i tak nic nie wyrośnie.
Jak zdobyć?
* żołędzie może podarować schwytana przez myśliwych driada w zamian za ocalenie.
* drużyna może otrzymać je jako nagrodę od czarodzieja za wykonanie jakiegoś pomniejszego questu.
* W jednej z uliczek któregoś z większych miast bohaterów może zaczepić starowinka w łachmanach:
„Zacni panowie, zechciejcie kupić ode mnie te cudowne żołędzie. Jeśli wierzyć legendom posiadają one magiczna moc…”
Pomysły na epizod:
* Hanza weszła w posiadanie żołędzi nie wiedząc nic o ich mocy. Podczas sprzeczki jeden z graczy rzuca żołędziem w towarzysza. Teraz trzeba odnaleźć sposób na odwrócenie przemiany… o ile takowy istnieje…
* Pewien czarodziej zdobył mapę, która podobno prowadzi do miejsca, gdzie rosną cudowne dęby. Gracze dostają zadanie zdobycia kilku drzewek dla maga – który już pracuje nad technika hodowli.
Pomysł inspirowany filmem „Willow”
Jadowity
nie sądzę żeby takie żołędzie dziekolwiek rosły. „Rzaden czar nie rzuca się sam” Co innego gdy mag o odpowiedniej wiedzy popracuje nad zwykłymi żołędziami
Jeśli nawet takie dęby rosną – to jak się rozmnażają, skoro z ich owoców i tak nie wyrasta? Ale żołędzie mi się podobają, opis jeszcze bardziej, solidna robota 🙂
Ciekawie mozna urozmaicic gre takimi zoledziami, ale wlasnie jest logiczny blad skoro te deby nie wyrasraja to dlaczego rosna warto byloby to dopissac, pozatym ten pomysl na przygode z kamienialym graczem jest to bardzo niebezpieczne, gdyz ten skamienialy gracz nie ma co robic przez cala sesje. a co jesli przewrtotni gracze odpuszcza sobie ratowania kolegi?
ale artykul ciekawy daje 7
Ciekawe ciekawem tylko trochę krótkie, może popracujesz Jadowity nad czymś dłuższym bo całkiem fajnie piszesz, pozdr.
A co do artu to daję 7
ach „Willow”, „Willow”… kiedy to bylo ;), nie pamietam dobrze (tak naprawde to prawie w ogole nie pamietam) tego filmu, dlatego nie wiem o co tu chodzi z inspiracjom i w ogole…
Sam pomysl w porządku, ot: postać miota magiczny żołądź i za pomocą swej woli, czyli strachu odwagi i innych takich odczuć, nadaje mu pewne potężne magiczne moce. Samo to do mnie trafia, jednak nie podoba mi sie działanie – żołądź zmienia w kamień – mogloby go jakies drzewo obrastać, albo sam by sie w drzewo zmieniał… ten kamień mi tu nie pasuje.
Co do artykułu…
– opowiadanko nienjgorsze, nie najlepsze – tak w sam raz 😉
– sam opis mogłby być trochę szerszy – ten mi się wydaje taki za skromny…
– (mechanika w nawiasie) – to mi sie podoba 🙂
– a reszta… tez skrótowo i nie za wiele tego – kwestie zdobycia i epizodów mogłaby być bardziej rozwianięta, zwłaszcza epizodów (jak dla mnie)…
– aha jeszcze nie podoba mi sie wyrażenie „quest” – ładniej by było zadanie, albo coś
– co do danej inspiracji „Willow”, to za dużo wiosen od tego czasu minęło abym pamiętał ten film 😉
Całkowicie oceniam na [6] – artykuł całkiem dobry.
Pozdrawiam
Versemir, Który Powrócił
Versemir główny bohater nazywający się Willow posiadał podobne żołędzie i też był niziołkiem, to właśnie ta inspiracja.
Sam artykół jest dobry. Przyjemnie czytające się opowiadanko. Rzeczywiście przedmówcy mają rację co do błędu logicznego ale można go wybaczyć. Co do sposobu powstawania żołedzi to może warto żeby tworzyły je nimfy, rusałki i obdarowywały nimi na to zasługujących czy coś w tym guście.
bardzo fajny artykol, przyjemny do czytania i interesujacy. daje 7
Hm… faktycznie troche „splaszczylem” zagadnienie. Ale uwaga „Dla potencjalnych ogrodników – Żołędzi nie ma sensu wysiewać – i tak nic nie wyrośnie. ” tyczyla sie ewentualnych graczy, ktorzy chcieliby zasadzic drzewa. No taki maly sad – fabryka zakletych zoledzi 😉 Hehe, a drzewa oczywiscie sie rozmnazaja, ale sa gatunkiem bardzo wymagajacym. Mozliwe ze rosna tylko w gorach, mozliwe ze potrzebuja specyficznego skladu gleby czy chodzby rzeki ktora wystepuje z koryta i uzyznia odpowiednio glebe. Dla nie zorientowanych – jestem w Technikum Lesnym i na ten temat nie ma co ze mna dyskutowac 😀 A pozatym to mialbyc „pomysl”, taki „szkielet” 😀 Wy to byscie zawsze chcieli na gotowe, ale mam nauczke – jak juz siedzialem te godzine to moglem jeszcze pol a zrobic na 9/10 😉 Obiecuje sie poprawic 😉 Pozdrowiam serdecznie i dziekuje za krytyke 🙂
Ps. Ugamas postaram sie 🙂
Świetnie piszesz, czekam na coś dłuższego. Artykół oceniłem na 6. Dałbym więcej ale to nie Twój pomysł, poza tym kilka potknięć. Przecież te żołędzie muszą jakoś rosnąć!
Ciesiel jakbys przeczyytal moj komentarz przed Twoim to bys pojol! Mowie ze nie da sie ich hodowac sztucznie, sa bardzo wymagajace etc. Hehs, a ze pomysl nie moj …wykonanie moje a wiele dobrych prac powstaje na bazie motywow z filmow czy ksiazek.I to raczej wada nie jest. Czepiasz sie – ot co. A jak juz moowilem wczesniej postaram sie popracowac nad czyms dluzszym. Pozdrawiam
Hell Rise!!
No to sorry. Morze rzeczywiście się czepiam ale taki już jestem 🙁
no nie placz 🙂 nic sie nie stalo. Nadrobisz nastpenym razem , dasz 10 i bedzie sprawa zalatwiona 🙂 i glowa do gory , kazdy miewa gorsze dni 😉
Oj Jadowity!
Twój żywot autora staje sie widać cięższy – co krok widzę jak wymaga się od ciebie jakiegoś dłuższego artykułu 😉
Widać fach autora nie jest łatwy i na tej drodze trzeba sprostać wielu wymaganiom… 🙂
Pozdrawiam i czekam na coś dłuższego ;P
To troche dziwne, najpierw piszesz, że żołądź nie zamienia przyjaciół w kamień a później, że „Podczas sprzeczki jeden z graczy rzuca żołędziem w towarzysza” i on zamienia sie w kamień, przecież przyjaciel zawsze jest przyjacielem nawet podczas sprzeczki, to takie masło maślane. Ale ogólnie bardzo fajny artykulik, podoba mi się. Dam: 7
Najleoiej oddal sprawe Versemir ” miota magiczny żołądź i za pomocą swej woli, czyli strachu odwagi i innych takich odczuć, nadaje mu pewne potężne magiczne moce”. Takim odczuciem moze byc rownie np nienawisc, a sprzeczka moze byc powazna , tkaie sie tez zdazaja, ale generalnie chodzilo mi o to ze zoladz musi byc rzucony w kogos zeby wyzwolila sie moc, jesli komus podamy go do reki czy ktos nam go gwiuzdnie z kieszenie to nic sie nei stalo. W koncu to magiczny zoladz a magiczne zoledzie maja to do siebie ze sa kaprysne 😉
jadowity, znowu fajny artykuł ale za krótki
moja ocena to 7
może zamiast żołędzi niech to będą jabłka a z ich pestek będą wyrastały inne jabłonie ale to zmienia całą historię
za krotki, za krotki, za krotki…ciagle wam za krotkie…a jak juz napisze epopeje to i tak nikt jej nei przeczyta ;] No i po co ? Mam wywalic cos takeigo jak Versemir? no sory, to nei na moje sily, ja potrafie ladnie pisac ale na male dystanse – ot co – koniec tematu <foch>
swietna uwaga Jadowity, tekst nie musi byc dlugi, musi byc wyczerpujacy, a to sie nie pokrywa w zadnym stopniu (moze byc dlugi nie wyczerpujacy, krotki i wyczerpujacy, i wszystkie inne kombinacje)
to jest troche banalne;-) ale ten co je używa żeby je użyć musi mnieć jakiś poziom a ty nic nawet prostak może je wykożystać w tef sposób niektóre misie znikną, np. obtoń wioske przed najeźcami. a oni sami się obronią pomysł jest całkiem fajny ale dopracuj to troche odemnie masz ocene 6 jest ok[/b]
Dla mnie spox, w dupie mam to, że zerżnięte, bo to jest pomysł, a gdyby chłop nie miał pomysłów na praktyczne wykorzystanie baby to… Szukaj dalej pomysłów