Yule
„Jak powszechnie wiadomo, Wszechświat – podobnie jak życie – toczy się kołem. Kołem, na którego obręczy zaznaczono osiem magicznych punktów, dających pełny obrót, czyli cykl roczny. Punktami tymi, leżącymi na obrębie koła w parach dokładnie naprzeciw siebie, są: Imbaelk – czyli Kiełkowanie, Lammas – czyli Dojrzewanie, Beleteyn – Rozkwit oraz Saovine – Zamieranie. Są także na kole zaznaczone dwa Solstycja, czyli Przesilenia – zimowe, zwane Midinvaerne oraz Midaete, letnie. Są także dwa Ekwinokcja, czyli Równonoce – Birke, wiosenna i Velen, jesienna. Daty te dzielą okrąg na osiem części – i tak też (…) dzieli się rok.”
´Wieża Jaskółki´
Midinvaerne, zwane również Yule, obchodzone jest w najdłuższą noc w roku, czyli, wedle ludzkiej rachuby, około 22 grudnia.
Historia Yule sięga jeszcze zamierzchłych czasów sprzed Koniunkcji Sfer. Ów dzień, czczony wówczas przede wszystkim przez rolników, wyznaczał koniec zimy i początek wiosny, a jako że od tego momentu dnia zaczynało przybywać, traktowano święto jako narodziny słońca.
Chociaż obecnie nikt tak właściwie nie pamięta prawdziwego pochodzenia święta, jego symbolika pozostała taka sama. Yule jest porą zmian, kiedy jasność spotyka się z ciemnością, jest czasem odnowy, początkiem zwycięstwa nad siłami mroku i zimna. I tak, jak odradza się słońce, odradza się i dusza, a Zimowe Przesilenie jest dowodem, że po nocy zawsze przychodzi dzień. Dlatego też wszyscy gromadzą się w zamkach, domach i karczmach, by z tymi, których najbardziej kochają dzielić się pięknem i miłością, by wybaczać, rozumieć i obdarzać prezentami. No i oczywiście po to, żeby jeść, pić i bawić się do woli!
„Przecie to wigilia Yule. (…)
Świętują ludziska. Bawią się. Wróżby
stawiają. ”
´Pani Jeziora´
Jako, że jedzenie jest symbolem wzrastania, Yule nie mogłoby się obyć bez porządnej uczty. Kiedy więc kiedy w najdłuższą noc w roku gromadzi się rodzina i przyjaciele, na stole pojawia się niezliczona ilość smakołyków – mięs, polewek, deserów, win. Nie może jednak wśród nich zabraknąć tradycyjnych potraw Midinvaerne, czyli ryb, orzechów i drożdżowych ciast, ani tradycyjnych napitków – grzanego wina i piwa, grogu i pysznego cydru!
Kiedy już wszyscy najedzą i napiją się do woli, przychodzi czas na wróżby, gdyż podobno w Yule właśnie najłatwiej zajrzeć w to, co niezbadane i zobaczyć, co przyniesie przyszłość. I rzuca się skórkami z jabłek, żeby odkryć inicjały małżonka, wróży się z wieńców, z kulek ulepionych z ciasta i rybich ości, z gwiazd i z szadzi, która zwiastuje dużo mleka i miodu, a także ze snopków słomy. Wytrząsano z nich ziarno i jeżeli wypadła parzysta liczba, ktoś mógł liczyć na szybki ożenek. Ciągnięto również źdźbła. Wyciągnięcie zielonej trawki oznaczało to, że można liczyć na ślub w najbliższym karnawale. Im bardziej źdźbło zwiędnięte, tym dłuższe czekanie. Pożółkłe oznaczało staropanieństwo. Popularne jest również umieszczanie pod talerzami rozmaitych przedmiotów. I tak, węgiel oznaczał żałobę, sól – łzy, chleb – dostatek, pierścień – wesele, a mirt – zaręczyny.
„Deck the halls with boughs of holly
´Tis the season to be jolly
Don we now our gay apparel
Sing the ancient yuletide carol!”
Z Yule wiąże się też wiele tradycji i zabobonów. Na całym Kontynencie popularne jest palenie tzw. kłody Yule. W wigilię Yule ścina się drzewo, z namaszczeniem ciągnie je za wierzchołek do domu i wieczorem pali, polewając je wcześniej olejem i grzanym winem i posypując solą, a wtedy ogień Yule niczym słońce ogrzewa i rozjaśnia domy i serca swoimi migoczącymi płomieniami. Szczątki kłody są zbierane, zawijane w płótno i przechowywane do następnego Yule. W Temerii drzewo zostało jednak zastąpione przez… ciasto! Ogromną roladę udekorowaną lukrem, różami i ostrokrzewem.
Kilka zwyczajów związanych jest także z zimozielonymi roślinami, które w Yule symbolizują nadzieję. Gałązkami choiny zamiata się podłogę chaty, co ma podobno wygnać wszystkie choroby ni nieszczęścia. Kłujące liście ostrokrzewu chronią przed złymi duchami. Na wyspach Skellige kapłanki Modron Freyii ścinają świętą jemiołę rosnącą na Hindarsfjall i rozdają wyspiarzom. Podobno gałązka jemioły powieszona nad progiem chroni całe domostwo. Panny, chcące zdobyć adoratora, w przedświąteczny nów zerwać muszą rozmaryn i co dzień, aż do Yule, wpatrywać się w niego, myśląc o swoim wybranku. W najdłuższą noc w roku włożyć powinny rozmaryn pod poduszkę, a następnego dnia zakopać lub spalić i rozsypać popiół na cztery strony świata.
Na północy gospodyni piekąc ciasto na wieczerzę Midinvaerne wkłada sobie słomę do butów i chodzi z nią tak aż do nowiu przed Imbaelk, kiedy to pali ją i okadza na szczęści wszystkich domowników. Gospodarz znowu ma obowiązek zaprosić na wieczerzę dzikie zwierzęta, a kiedy te się nie zjawiają, zaklinać je, by nie przychodziły cały rok. Wierzono również, że jeżeli do pierwszego siewu doda się ziarna wykruszonego ze snopka Yule, gwarantuje to urodzaj.
Na południu i wschodzie w świąteczny poranek, do cebrzyka pełnego wody wrzuca się monetę i chleb. Każdy, kto się w owym cebrzyku umyje będzie bogaty i zdrowy.
Tekst bardzo przydatny i przystępnie napisany. Nic dodać nic ująć, a przydałoby się więcej. Troszkę tylko mnie dziwi że wiosna zaczyna się 22 grudnia, wtedy przecież jest początek zimy. No ale to chyba mała omyłka…
artykul jak zwykle na poziomie. jak juz zostalo powiedziane „nic ujac, mozna tylko dodac”
Artykuł dobry i na odpowiednim poziomie, jednak niczego odkrywczego w nim nie znalazłem. Dla mnie jest to taki sobie „szary” artykuł, dlatego tylko 5, ale czekam na następne.
dobry artykul, nie bede sie rozwodzil daje 7
tekst jest według mnie nudny, ale pozbawionym wyobraźni mg może przydać się (to jest komplement). Wkłada się słomę do butów, pali się ją… Aromat musi unosić się cudowny…