AUTOR: Tiris

IMIĘ: Sey
RASA: Elf
PŁEĆ: Kobieta
PROFESJA: Płatna zabójczyni
WIEK: 67
WZROST: 178 cm
WAGA: 50 kg
OCZY: Zielona
WŁOSY: Czarne, długie, proste

Cechy:
  Ko 3  Po 2  Si 3  Zm 3  Zr 3  Zw 3
  In 2  Og 2  Wo 1

Postać posługuje się językami:
  STARSZA MOWA: 2,
  JĘZYK WSPÓLNY: 2,

Pisze i czyta:
  STARSZA MOWA: 2,

Postać posiada także umiejętności:
  NASŁUCHIWANIE: 2,
  PRZETRWANIE: 1,
  SKRADANIE: 2,
  SPOSTRZEGAWCZOŚĆ: 2,
  STRZELANIE: 3,
  SZTUKA – RZEŹBIENIE: 1,
  UNIK: 2,
  UZDRAWIANIE: 1,
  WALKA BRONIĄ: 3,
  WALKA WRĘCZ: 3,
  WIDZENIE W CIEMNOŚCIACH: 3,
  WYSTĘPY – ŚPIEW: 1,

Osobowość:
  Przygoda(4), Reputacja(3), Honor(2)

Uzbrojenie:
  Długi łuk (+kołczan pełen strzał 20) 2k6+2
  Miecz dwuręczny 2k6
  sztylety (2 sztuki) k2+1

Ekwipunek:
  Koń:)
  745 denarów
  Lina (10 metrów)
  Bukłak
  śzary płaszcz
  Zioła lecznicze
  Bandaż
  Koc

Postać ma do wykorzystania 8 PM, 18 PW
Żywotność postaci 29
Udźwig 45 kg, udźwig maksymalny 140 kg
Stany zdrowia postaci: 29/21/14/7
Szybkość marszu 32 km
Szybkość walce 15 m
Modyfikator obrony fizycznej: 2, (D/B/W) – 2/5/5
Modyfikator obrony magicznej: 1, (C/M/Z) – 1/1/1

* * *

-Wino proszę…elfie…
Karczmarz spojrzał się na gościa.
-„No tak, elf. Kto inny mógłby prosić o elfie wino. Bardzo dobre, ale drogie.”- pomyślał, widząc spiczaste uszy.
-Już podaję- postawił na ladzie duży puchar aromatycznego wina. Dopiero gdy przybyły rzucił karczmarzowi należne pieniądze za trunek spostrzegł, że to nie był elf lecz elfka. Mimo
iż rzadko pojawiały się tu elfy a tym bardziej elfki z łukami, karczmarz nie zdradził zdziwienia. Wzięła kielich w prawą dłoń, łuk w drugą i usiadła przy najbliższym stole. Nie była zainteresowana tym co się dzieje, ani tym kto pojawia się w karczmie, powoli sączyła swoje wino. Osobnikiem, który się do niej przysiadł również nie była zainteresowana. Mężczyzna wręcz przeciwnie. Pożerał wzrokiem jej długie, czarne włosy, smukłe ciało ukrywające się pod szarozielonymi spodniami i brązową tuniką. Lecz gdy tylko podniosła na niego swój wzrok, zaprzestał gapienia się na nią tak ostentacyjnie.
-Mam dla Ciebie zlecenie.
Elfka nie poruszyła się, jakby nie słysząc.
-Dobrze zapłacę…- powiedział cicho, wiedział, że usłyszała.
-Nie znam cię, ty nie znasz mnie…niech tak pozostanie- podniosła pusty już kielich, chciała wstać. Złapał ja za rękę. Wyszarpnęła się.
-Poczekaj- tym razem powiedział to jeszcze ciszej.- 500 denarów…
Elfka usiadła z powrotem. Mężczyzna uśmiechnął się.
-Wiedziałem, że to cię przekona.
-Skąd wiesz?
-Mamy wspólnych znajomych, albo ty za dużo mówisz nieznajomym. Eevin powiedział, że zna kogoś kto załatwi tę sprawę.
-Kto to?
-Widzisz tego mężczyznę w sarniej skórze, tam z tyłu karczmy, zrobił..
-Nie chcę wiedzieć co zrobił lub czego nie zrobił, to on, tak?
-Tak. 500 denarów po wszystkim. To chyba uczciwa cena za twoją…usługę
Elfka skinęła głową.
-Jutro o tej samej porze tutaj dostaniesz obiecane pieniądze. Chcesz jeszcze jedno wino?
-Podaruj sobie życzliwości. Do zobaczenia jutro.

* * *


Czuła jeszcze zapach krwi z sarniej skóry, słyszała jak jej nowy właściciel stawia kroki na pokrytej zeschłymi liśćmi drodze wiodącej na skraju lasu. Jego krok był pewny, nie wypił dziś dużo piwa, ledwie jeden kufel.
-Całkiem przyjemną karczmę macie tutaj, tylko strasznie drogo.- Usłyszał przed sobą głos. Na dworze było już ciemno, jedynie światło wschodzącego księżyca pozwoliło mu ujrzeć siedząca na skraju drogi postać. Zatrzymał się.
-Dostane gdzieś niedaleko nocleg?
-Jedynie w karczmie.
-W karczmie jest drogo…chyba, że użyczyłbyś biednej kobiecie trochę pieniędzy…
-Kobieta? Idź do tej karczmy, zapłać czym możesz i daj mi święty spokój. Nie mam pieniędzy.
Elfka wygięła twarz w dziwnym grymasie. Zobaczyła jeszcze tylko wyraz przerażenia na twarzy człowieka. Potem po tej twarzy poleciała tylko strużka krwi. Elfka nigdy nie chybiała. Nigdy.. Podeszła te pare kroków, które dzieliły ja od mężczyzny. Popatrzyła na niego.
-Dziękuję za 500 denarów.- wyszarpnęła strzałę spomiędzy oczy osobnika, wytarła ją w kupę zeschłych liści i weszła w las. Była zmęczona.

* * *


Gdy mężczyzna wszedł do karczmy elfka już siedziała przy tym samym stole co wczoraj. Piła również to samo wino co wczoraj, przed nią stała miska po dopiero co zjedzonej zupie.
-Gratuluję celnego strzału. Jestem pełen podziwu, nie wiedziałem, że jesteś aż tak dobra.
-Jesteś mi coś winien.
-Doprawdy?- podał jej pełną sakiewkę.- Proszę.
-Może dziś dasz się namówić na jeszcze jedno wino.- Uśmiechnął się z zadowoleniem.
Elfka odwzajemniła uśmiech pokazując dwa rządki równiutkich zębów.
-Nie igraj ze śmiercią. Nigdy nie wiesz kiedy przyjdzie po ciebie.- Wstała.- Miłego wieczoru.- rzuciła wychodząc- Zapłacisz za mnie.