Przemyślenia z Pyrkonu
Dzisiaj bardzo szczęśliwy wróciłem z Pyrkonu. Po zeszłorocznym Dracoolu był to dla mnie najlepszy konwent na jaki pojechałem. Prócz całej masy miłych wspomnień z Poznania przywiozłem kilka przemyśleń, jak sądzę wartych umieszczenia na tym serwisie. Od razu muszę zaznaczyć, że wszystko, co napiszę, to z mojego punktu widzenia prawda. Tyko tyle i aż tyle, bo świat widziany przez okulary, które noszę jest bardzo subiektywny.
Nie jestem żadnym tam konwentowym wygą, ale na kilku podobnych imprezach już byłem. Wcześniej jeździłem raczej na południe Polski (do Krakowa, Gliwic i Wrocławia) i najogólniej rzecz biorąc spotykałem tam tych samych ludzi. Oczywiście skład typowego konwentu to kilkaset osób i nie sposób ich wszystkich scharakteryzować, ale trudna do oszacowania część tej liczby (nie wiem może pięćdziesiąt, a może sto) to stali bywalcy. Kto do nich należy? Przede wszystkim przedstawiciele wydawnictw i czasopism (np. Portal, Mag i Gwiezdny Pirat), dużych serwisów internetowych (Valkiria, Poltergeist), uczestnicy list dyskusyjnych (np. Chulhu-Pl), oraz reszta naprawdę doświadczonych już w tematyce gier fabularnych ludzi. Jest to na pewno bardzo niewielki odsetek fandomu, który w wielu sprawach ma najwięcej do powiedzenia. Przede wszystkim kształtuje on gusta. Określa poziom nowo wydanych produktów np. mówi czy daną grę, albo dodatek warto kupić. Na pewno zdanie tej części fandomu jest bardzo ważne i warto się z nim zapoznać, ale nie może być decydujące. Ofiarą gust części „starych wyjadaczy” padła gra fabularna, której poświęcony jest ten serwis – Wiedźmin: Gra Wyobraźni. Wiem, że brzmi to jak jakaś teoria spiskowa, ale jeśli przedstawić ten proces dokładniej wszystko jest jasne. Sprzedano sześć tysięcy podstawek do W:GW. Żadna inna gra nie osiągnęła takiego wyniku, więc Wiedźmin ma najwięcej fanów. Mimo to na konwentach – szczególnie na Krakonie i Dracoolu wstyd się przyznać, do gry w Wiedźmina. Na Pyrkonie też kilka razy spotkałem się z wrogością, lub wręcz chamstwem ze strony przeciwników Wiedźmina, ale mogłem już spokojnie chodzić z identyfikatorem i mieszkać w sali dla fanów W:GW. Tak aktualnie wygląda sytuacja, lecz wiele symptomów wskazuje na to, że „idzie ku lepszemu”. Ruch fanowski organizuje się i rośnie w siłę. Co ważne inicjatywa wyszła od dołu i środowisko nie jest sztucznym tworem powołanym do życia przez twórców systemu. Od wielu osób obytych w grach fabularnych usłyszałem, ze tylko ruch Dzikich Pół mógł równać się z fanami W:GW. Druga rzecz, która każe patrzeć z nadzieją w przyszłość to fakt powstawania drugiej edycji gry. Co ważne ma ona poprawić błędy pierwszej i jest tworzona przy współpracy fanów. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej.
Trochę zboczyłem z głównego tematu, ponieważ nie chodzi mi o to, aby bronić Wiedźmina – wierzę w to, że wcześniej, czy później obroni się sam. Chodzi mi o szerszy problem, dla którego przypadek W:GW jest świetnym przykładem. Otóż nie ma w Polsce wiarygodnego forum, miejsca gdzie można by poznać zdanie fanów gier fabularnych. Do tej roli aspiruje internet, ale wiele wody upłynie zanim ją osiągnie. Upadł MiM, Portal ukazuje się bardzo nieregularnie – zostaje tylko „Gwiezdny Pirat”, ale czy może być on wiarygodnym źródłem informacji na ten temat? Nie będę próbował odpowiedzieć na to pytanie. Taką rolę mogłyby odgrywać konwenty, ale tak nie jest, bo jeździ na nie od kilku lat ta sama grupa osób. Wiele w związku z sukcesem Wiedźmina: GW i D&D 3 edycji słyszy się ostatnio o nadchodzącej „zmianie warty”, lub chociaż odmłodzeniu środowiska. Czy tak się stanie? Nie wiem jaka jest średnia wiekowa na konwencie, gdzie przeważają gry fabularne, ale ja jako osiemnastolatek czuje się bardzo młody. Chociaż na Pyrkonie widziałem wielu moich rówieśników i uczestników nawet kilka lat młodszych ode mnie. W „młodych” jak wynika z analiz rynkowych prawie wszystkich wydawnictw pokładane są wielkie nadzieje. Starsi gracze są raczej znużeni i wolą krytykować wszystko wokół niż kupować nowe produkty. Uzurpują sobie prawo do analizy, krytyki i największego wpływu na politykę wydawnictw, a sami działają na ich szkodę, czym prowadzę do nieszczęść. Śmiem twierdzić, że główną przyczyną upadku MiMa nie jest jak się powszechnie uważa „złe” Wydawnictwo Mag tylko ludzie, którzy przestali kupować pismo, czyli w większości starzy gracze. Byłem bardzo zniesmaczony słysząc na ostatnim Krakonie oklaski gdy Tomasz Kreczmar odbierał honorową nagrodę dla redakcji „Magii i Miecza”. Moim zdaniem to trochę nie na miejscu klaskać nad czyimś grobem.
„Umarł król niech żyje król” chciałoby się powiedzieć. Chciałbym ten artykuł skończyć optymistycznie. Na Pyrkonie bawiłem się setnie, spotkałem wielu wspaniałych ludzi, których chciałbym serdecznie pozdrowić. Te osoby przyjechały na konwent nie po to, aby się napić i przyozdobić swymi wymiotami ubikację (idealny przykład tego po co nie należy jeździć i czego nie wolno robić na konwentach to tegoroczny Krakon), tylko aby pograć, podyskutować, spotkać się, najogólniej mówiąc dobrze się bawić w towarzystwie sobie podobnych ludzi. Mój postulat na dziś to – „Walka z czarnowidztwem”. Rynek i środowisko gier fabularnych nie umrze póki istnieją ludzie, którym na nim zależy, a wierze, że istnieją. Nie myślcie o złej sytuacji wydawnictw tylko grajcie i kupujcie podręczniki. Przede wszystkim grajcie. O to chyba chodzi.
Mam rację?
Byłem na pyrkonie – jak mógłbym zrobić inaczej, w końcu mieszkam w Poznaniu. Jest to mój pierwszy konwwent i jestem bardzo zadowolony. Aha – na zdjęciach ze spotkania z puszkinem i bryanem – ja to ten w czarnej bluzie i okularach w drugim rzędzie. Aha – zamierzam przysłać dodatek o wampirach, mam nadzieję, że zdążę przed wydaniem drugiej edycji W:GW)
A mnie nie bylo i bardzo zaluje….Chlip. Ale na qonquescie bede i na imladrisie
Chopaki… chyba Wam sie artykuły mylą 🙂
Takie koentarze to raczej pasują do „relacji z Pyrkonu”…
Byłem tam i mój punkt widzenia jest podobny. Ogólnie to była dobra impreza i cieszę się że tam byłem.