Boraj spokojnie szedł przez korytarz, mijając ospałych strażników. Przechodził tuż obok nich, a oni go nie widzieli. „Cóż za wspaniały wynalazek ta piszczałka!”. W swojej głowie usłyszał głos swojego przyjaciela Farina, który szedł obok niego. „Ten to ma dobrze, żadnych piszczałek, tylko szast-prast i jest niewidzialny”. Mijając następnych paru strażników, którzy pogrywają sobie na harmonijce, dałby głowę, że się na niego patrzą, ale to przecież niemożliwe! Nagle przestają grać. – Boraj, wiesz, oni cię widzą – tym razem usłyszał głos maga swoimi zmysłami, nie w umyśle. – Zauważyłem – odpowiedział, równocześnie wyjmując piszczałkę i miecz. Zaczął dmuchać. Mag po chwili także zmaterializował się. Żołnierze natychmiast się rozbudzili i rzucili się w ich stronę. Piorun Kulisty natychmiast pozbawił ich nadziei pochwycenia złodziei. Głos piszczałki roznosił się echem po całym zamku… Mag zatkał uszy. Po mniej więcej godzinie (i parunastu żołnierzach, którzy leżą na ziemi ogłuszeni) Boraj zniknął. – Mówiłem ci, że w końcu zaskoczy!

      Piszczałka ta pozornie przypomina zwykły amulet z czarem niewidzialności. Jest tojednak amulet służący przede wszystkim do denerwowania takich zabijaków jak ty, co to pojęcia o magyi nie mają i zniknąć potrzebują. Magazynuje ona 20 PM i czar Niewidzialność. Cały problem polega na tym, że piszczałki nie można ładować jak normalnego amuletu, o nie! Oczywiście należy na niej grać, a coś ty myślał, że intersekcji szukać czy jak? Za każdą godzinę poświęconą na grę uzyskuje się 5 PM. Piszczałka podczas gry drze się w niebogłosy, jakby ją ktoś ze skóry obdzierał i każdy oprócz grającego musi nie zdać testu nasłuchiwania, albo zostanie ogłuszony przez magiczną moc piszczałki. Kolejnym problemem jest to, że zagrać trzeba także, gdy chce stać się i przestać być niewidzialnym. Czar niewidzialność działa na grającego przez 10 minut (nie można zwiększyć przez wydanie większej ilości PM) i kosztuje zawsze 5 PM. Gdy tylko piszczałka „usłyszy” jakąś muzykę to czar natychmiast pryska, próżna, jak to kobieta.

      Ten kto wystrugał tą piszczałkę musiał być albo zdrowo walniętym dziadem jarmarcznym, albo być niedouczonym czarodziejem, któremu troszkę nie wyszło. Cóż, piszczałka jest drewniana i nie ma żadnych zdobień, więc prawdopodobnie musimy pozostać przy jarmarcznym dziadzie, który posiadał szczątkowe zdolności magiczne i jakimś cudem udało mu się ten instrument stworzyć. Cóż, teraz możesz ją po prostu znaleźć na trakcie, gdy w końcu towarzysze jej poprzedniego właściciela mieli dość „ładowania”. A może kupisz gdzieś na jarmarku, jako „potężny artefakt magiczny”? Czego to ludziom nie wcisną te krasnoludy, tak… Krasnoludzka robota mówią! Już ja kiedyś kupiłem tą ich krasnoludzką robotę, miał być solidny miecz, a jak przywaliłem w jednego czerwonego smoka, to się cały śmieć pogiął, a potem to go jeszcze gadzina stopiła. Krasnoludy, psia ich mać… dobrze, nie przynudzam już, na czym to ja… A i pamiętaj, piszczałkę zawsze trzymaj na uwięzi, podobno ukatrupiła już paru bardów, co to grali w jej obecności… A jak to zrobiła to nie wiem, w końcu to tylko legenda, prawda?