Na wstępie chciałbym powiedzieć, że mój tekst to nic odkrywczego, bo o zbrojach powstał już jakiś artykuł. Ten, będzie jedynie moją wizją zasad, powstałą po wielu przemyśleniach i testach.
Patrząc na zasady z podręcznika na wyparowania zbroi, a zwłaszcza na wyparowania (!) tarczy, łapię się za głowę. Widzę, iż zbroja właściwie więcej zawadza, niż daje jakiekolwiek osłonę. Niby co to za zbroja płytowa pochłaniająca 6 punktów obrażeń, gdzie przeciętnie zbudowana osoba mieczem jednoręcznym zadaje średnio 7 obrażeń? Gdzie tu realizm? Jaki sens ma noszenie skórzanego kaftana, którego wyparowania praktycznie nie mają żadnego znaczenia w starciu?
Pancerze skórzane zwykle są wyrabiane z grubej skóry, utwardzane pszczelim woskiem. Taka zbroja daje wcale niezła ochronę przed bronią obuchową, a także i tnącą. Przecięcie takiego pancerza nie jest wcale proste i wymaga pewnych umiejętności.
Następnie sama kolczuga. Współczesne kolczugi są wykonywane z kółeczek łączonych na różne metody (np. 4 w 1 lub tzw. splot „książęcy” 8 w 2), rzadko są natomiast „zamykane” w jakiś sposób. Ich średniowieczne pierwowzory były robione na tę samą modłę, z jednym szczegółem: końcówki takiego kółeczka były rozklepywane i nitowane, co zapobiegało ich rozginaniu się. By solidnie zranić przeciwnika odzianego w taką kolczugę pozostawało jedynie jej przecięcie, a z tym były już problemy. Powstałe więc rany były zwykle stłuczeniami, które w większości pochłaniała przeszywanica znajdująca się pod spodem. Pragnę zaznaczyć tu, że kolczuga, bez przeszywanicy nie dawała praktycznie żadnej osłony, a cios mieczem powodował dotkliwe potłuczenia i wbijanie się w ciało ogniw kolczego pancerza.
O zaletach pancerzy płytowych nie muszę już chyba za bardzo się rozwodzić.Miecze jednoręczne nie były w stanie przebić się przez warstwy, jakie tworzyły zbroję płytową, więc stworzono półtoraki, które w miarę sprostały wymaganiom. Miecze dwuręczne natomiast były bronią używaną przez ciężką piechotę do walki z oddziałami konnymi (służyły do ścinania koniom nóg podczas szarży).
To tak w wielkim uproszczeniu, bo wykładu z historii tutaj robić nie będę.
Wracając natomiast do wyparowań zbroi. Po takim przedstawieniu sprawy pora na tzw. mięcho, czyli surowe zasady. Moja propozycja jest następująca:
- Zbroja miękka: wyparowania = 3
- Kolczuga: wyparowania = (zależnie od splotu i wykonania) od 4 do 5, ale tylko jeśli noszona jest na przeszywanicy lub innym pancerzu skórzanym, w przeciwnym wypadku zawsze 2
- Płytowa: wyparowania = 6, również noszona na pancerzu skórzanym, chroniącym przed otarciami
- Hełm: wyparowania = 4
W ten sposób człowiek zakuty w pełną zbroję płytową posiada osłonę równą 13. To sporo, ale zarazem realistycznie. By wszystko to ze sobą współgrało, należy zaznaczyć, że ataki powodujące obrażenia kłute biorą pod uwagę tylko połowę wyparowań pancerza, więc kusze i łuki nie zostały pokrzywdzone, bo nadal zadawane przez nie obrażenia pozostaną w okolicach podręcznikowej szóstki.
Atrakcyjnośc ataków kłutych w tym przypadku znacząco wzrasta. Proponuje, więc przy tego typu deklaracji dodawać do obrony przeciwnika 1 punkt. Wprowadzić również należałoby poprawkę do obrażeń zadawanych przez broń. I tak miejsce mieczy dwuręcznych i toporów dwuręcznych zajmują półtoraki, a te pierwsze zadają obrażenia równe 2k6+3 (dodatkowo ich użycie w walce jest wyjątkowo nieporęczne – spróbujcie powalczyć kawałkiem żelaza mierzącym minimalnie 180cm – więc dają karę 2 punktów do inicjatywy).
To tyle jeśli chodzi o kwestie zbroi. Przejdę teraz do tarcz, których wyparowania (!) są czystym absurdem.
Tarcza powinna dawać osłonę przed nadlatującym pociskiem, bądź ciosem, dlaczego więc daje wyparowania? Moim zdaniem, jest to niedopatrzenie, mające swe korzenie już w WFRP, gdzie „półprzepuszczalność” tarcz była wręcz legendarna. Jak temu zaradzić? Otóż wystarczy wyparowania zmienić w modyfikatory do obrony fizycznej. W ten sposób mamy:
- Tarcze małe (średnica około 30 – 40 cm) obrona fizyczna +1, na dystans +1
- Tarcze średnie (średnica ok. 60 – 80 cm) obrona fizyczna +1, na dystans +2
- Tarcze duże (średnica ok. 110cm) Obrona fizyczna +2, na dystans +2
- Pawęż obrona fizyczna +2, na dystans +3
Podane modyfikatory nie mogą być większe, gdyż naruszyłoby to równowagę gry. Już teraz dają sporą przewagę przeciwnikowi wyposażonemu w tarczę. Jeśli chodzi o samą wytrzymałości tarcz, to zależy ona od materiału, z którego zostały one wykonane oraz ich wielkości. Nie będę tu jednak rozpisywał wytrzymałości itp., ponieważ uważam, iż jest to aspekt czysto fabularny i to od Bajarza zależy, jak długo taka tarcza jeszcze „pociągnie”.
Mam nadzieję, że podane przeze mnie modyfikacje zasad okażą się przydatne.
Ameryki nie odkryłeś, był już bardzo podobny artykuł, a co do tych wyparowań: załóż przeszywanicę, na to kolczugę, na to płytę – i masz 14 pancerza co cię czyni w zasadzie odpornym na wszystkie ciosy poza tymi szczególnie silnymi w wykonaniu pakerów z mieczami dwuręcznymi. Uwzględnij też to że gośc w płytówce mógł zginąc od bełtu z kuszy podczas gdy taka osona jak ta którą wg ciebie zapewnia pełna zbroja raczej to wyklucza. Nie wiem daleczego ludzie tak się uwzięli na zmieninie tych pancerzy. moim zdaniem są porządku ( a 6 kiedy masz płyty na kolczudze i przeszywanicy to wcale nie jest mało).
Obrażenia broni natomiast:
Miecz dwuręczny – 2k6
Póltorak – 3k3
Moim zdaniem tak jest dobrze.
po co zwiększać wyparowania zbroi żeby zwiekszać też zadawane przez broń obrażenia?
Cóz, ostateczna ocena:
+ wiedza
– zastosowanie w praktyce
=5
a byłbym zapomniał – z tarczami się w zasadzie zgadzam ale takie które dają +2 do obrony fizycznej z punktu widzenia mechaniki dają jednak trochę za dużo, dlatego u mnie jest tylko +1
Według tych zasad, przed łukami i kuszami, zbroje chronią tylko połową wyparowań. W końcu uderzenie jest punktowe i nie rozkłada się po pancerzu jak w przypadku innego typu ataków. A płytówka jest tak potężna, ponieważ taka być musi. I jeszcze jedno: ile osób chodziło i walczyło w zbroi płytowej? Wydawało mi się że walczono w niej tylko konno, a gdy sie padało to już i zbroja nie pomogła, a jedynie trzymała takiego delikwenta, podczas gdy kilka osób mogło go dosłownie zakonserwować.
w takim razie również pchnięcia bronia powinny się tak liczyć, a to już zmierza do zbytniego skomplikowania zasad (a WGW ogólnie jest dośc proste w obsłudze), weź mi teraz powiedz skąd w walce wiesz czy zwykły atak był cięciem czy pchnięciem? bo to nie jest wyraźnie rozgraniczone… w takim wypadku każdy uzywający miecza bedzie teraz robił tylko pchnięcia żeby pancerz przeciwnika słabiej działał…aby to usprawiedliwić ustalasz kolejną zasadę – pchnięcia są trudniejsze do wykonania o 1…w takim razie naleałoby zmodyfikować część mnewrów, które prawdopodonie stałyby się dzięki temu zupełnie nieopłacalne w walce z przeciwnikami bez zbroi…powiem tak: wprowadzenie tej zasady wymaga wprowadzenia za nią szeregu modyfikacji, a każda kolejna wymaga wprowadznie nastepnej, która będzie poprawiać nieścisłości jakie pojawiają sie z wprowadzeniem poprzedniej – w międzyczasie mechanika nam się sypie i z prostej i logicznej zmienia się w nieczytelną ( w imie osiagnięcia realizmu, którego i tak nie osiagnie – za to stopień komplikacji rośnie z każdą kolejną zmianą)
co ty pieprzysz ??? LOTHAR rządzi !!!!!
Gieferg ma racje, za bardzo zamotałeś z tymi zbrojami, ale co do tarcz się zgadzam. Widze że masz sporą wiedze na powyższy temat i było by raczej wskazane żebyś zrobił ten wykład z historii, o którym powiedziałeś, że go robić nie będziesz. Chętnie bym przeczytał, bo to właśnie ta „historyczna” część pracy nijbardziej mi się podobała.
Powiem jeszcze, że ja prawie wogóle nie kożystam z mechaniki. (ze 2 rzuty na sesje) i bardzo mi sie to podoba. Nie licze też obrażeń, PŻów itd. Polegam wyłącznie na wyobraźni, zdrowym rozsądku i jakiejś tam wiedzy historycznej i dlatego uważam, że artykuły wprowadzające zmiany do mechaniki są niepotrzebne. Mechanika powinna być jak najprostsza i właśnie taka jest w podręczniku.
No art nawet niezły zwłaszcza to o tarczach podobało mi się najbardziej. I wcale wyparowania płytówki nie są za duże przecierz to porządna ochrona! Tylko ja dałbym do walki w
płytówce – 1 do inicjatywy i trudność w walce z powodu płyówki +1(czyli obrona fizyczna przeciwnika +1) i wytrzymałośc do tarcz czyli że np. jeżeli tej tarczy zada się
powyżej 45 obrażeń to ona się rozwala oczywiście punkty
obrażeń odejmujemy od wytrzymałości i kiedy będzie równa 0
albo na minusie to się rozwala(oczywiście można naprawić ją u płatnerza)
pełna zbroja czyli: przeszywanica+kolczuga+płyta dają wg zasad 6 pp, według tego artykułu dają ok. 14. teraz spójrzmy:
przeciętny żołmnierz z siłą 2 zadaje obrażenia mieczem (bez bonusów) 5-10 czyli nie ma w ogóle szans nic zrobić zakutemu w blachy. Na bonusy też nie ma szans bo zwykle jest słabszym wojownikiem od tego rycerza. Nieco silniejszy zawodnikwalcząc mieczem albo toporem zadaje od 7 do 12 i co? i nic, nadal nie jest w stanie nic zrobić zakutemu – a cios toporem przez łeb nawet zakuty powinien jednak coś mu zrobić… według normalnych zasad – zbroja dawała 6 i wtedy taki średniak jeśli trafiał to zadawał od 0 do 4 obrazeń – czyli słabiutko, jeśli będzie wyrzucał na kostce od 1 do 3 to będzie sobie mógł tak trzaskać nawet kilkanaście razy zanim wyrządzi zakutemu jakąś krzywdę. Nieco silniejszy wojownik z siłą na 3 również będzie potrzebował kilku celnych i silnych ciosów żeby położyć blaszaka (bo nie licząc bonusów będzie muzadwał max 6 obrażeń).
Poza tym kolczugi noszą nawet byle żołdacy – czy byle żołdak powinien wymagać 5-7 celnych ciosów? a tak bedzie jeśli się przyjmei wyparownia dla kolczugi 5. tak więc podsumowując – duuuuuże przegiecie.
aha, ja uzywam mechaniki choć nie bardzo często ale zalezy mi na tym by była sprawna, prosta i realistyczna. pod względem zbroi oryginalna mechanika W:GW jest taka.
nie bede tu glosowal ani ocenial bo malo mnie interesuja nowinki w mechanice
ale pisze po to bys wiezial ze przeczytalem i przyjalem do widomosci
fajniej dla mnie by bylo by mechanika byla tylko dodatkiem do wykladu z histori ktorego zanichales
moi mzdanie te nowe zasady są niezłe ale powinny być tzw, bezwzględne obrażenia minimalne równoważne sile atakującego, co zapobiegłoby takim sytuacjom o jakich wspominał Gieferg. Uzasadnił bym to tym iż uderzenia od miecza, topora itp. gościowi zakutemu w płytówkę (pod to kolczga i przeszywanica) i tak zada się jakieś obrażenia obuchowe, wynikające z samego uderzenia bronią. Niewiele bo niewiele ale coś. I jak dla mnie to wydaje się realistyczne.
Nie jestem osobą, która trzyma się kurczowo podręcznikowych zasad. Mimo to lubię stosować mechanikę, ponieważ daje to wiele frajdy dla mnie i moich graczy. Wychowałem się na AD&D, KC i WFRP i jakoś tak mi zostało. Małe sprostowanie: te utrudnione trafienie atakiem „kłutym” stosuje się tylko w przypadku sztychów, co do broni dystansowej to pozostaje bez zmian. Chodzi o to, że pchnięcie jest łatwiej sparować (wiem z doświadczenia :). Pozostałe manewry również pozostają bez zmian (w końcu mają swoje modyfikatory). Będę się bronił dalej: utrudnienie walki poprzez podział na pchnięcia i cięcia wydaje mi się minimalne (kwestia zadeklarowania przez gracza). Być może część ma rację co do komplikacji zasad, ale mnie to nie przeszkadza, prowadziłem Kryształy Czasu według pełnych zasad, łącznie z opcjonalnymi i nie miałem z tym problemu. Po prostu tak juz się przyzwycziłem. Co do wykładu to być może w niedalekiej przyszłości pstaram się coś takiego napisać, portzebuję jeno czasu by zagłębić się nieco w jakiejś literaturze.
noja się z pewnością nie trzyamm zasad z poręcznika, pozmieniałem trochę rzeczy(jak obrona, manewry, wywaliłem rzut na unik) ale w kwestii pancerzy mam odmienne zdanie. Myslęże podane wczesniej przykłady pokazywały że to co proponujesz jest przegięciem. nie jestem zwolennikiem komplikowania zasad a ich upraszczania (dlatego u mnie w walce sie nie rzuca na uniki – żeby było szybciej)
ps. też sie wychowałem na WFRP 🙂
a KC i DnD nie znoszę.
skoro dodaje się wyparowania, powinno ustalić się zasady co do korzystania ze zbroi. Przykładowo, płytówkę zakłąda się tylko do walki, nie zgania się w niej przez miasto. Kolczuga też będzie ciążyć, zawadzać dupie w siedzeniu itp. No i siła, jaka jest potrzebna do noszenia broni- ile może unieść postać? Ile waży miecz? co to @$rwa ma znaczyć, że postacie noszą ze sobą broni jak jakieś chędożone krasnale?! A kolczuga waży, o płytówie nie wspominając…
Jeśli chodzi o kolczuge, płyte i wogóle chodzenie w zbroi, to jeśli postać od dłuższego czasu zajmuje sie walką, to przyzwyczaja się do noszenia zbroi. Pozatym kolczuga wbrew pozorom nie jest aż taka ciężka, jest tak skonstruowana, że ciężar rozchodzi sie równomiernie.
Racja – kolczuga waży, pomimo, że jej ciążar rozkłada się równomiernie, to ponosić jakieś 16 kg na karku (bo ten mięsień się najbardziej odczuwa) przez kilka godzin, w zupełności wystarczy aby skutecznie zniechęcić do walki czy jakichkolwoek czynności poza leżeniem i masowaniem zbolałych mięśni. Dla tych co nie wierzą proponuję założyć kolczugę (jeśli ktoś ma, a jak nie ma to odpowiednio obciążyć na przykład kurtkę 😉 i pochodzić (nie mówię już o bieganiu i walce) tak kilka godzin.
Trzeba pochwalić. Bez kozery 9. Bardzo fajnie że wprowadziłeś takie zmiany, ja również kożystam z podobnych ale nieco innych ale te mi się również podobają. Co do tarcz to lepiej jakby można wykonać testy zbalokowania ciosu ale nie będe tłumaczył jak to robie bo zbyt długo. Ogulnie ja bym dał do płytówki nieco większą liczbę wyparowań np.7,8 lub wprowadził całkowitą odporność na ataki bronią jednoręczną. Artykuł mi się bardzo podoba i czytałem go z zainteresowaniem. według mnie półtorak powinien zadawać k6+k3 obrażeń, a reszta mi pasi. RE5PEKT
LothaR, pochodź w kolczudze tak z pół roku, codziennie kilka godzin to się przyzwyczaisz, gwarantuję (sam sprawdzałem). To jest mniej więcej tak, jak z glanami. ;P Wcześniej pisałeś, że łatwiej jest sparować pchnięcie, a to jest cholerne kłamstwo, ponieważ to, co Ci się łatwiej paruje zależy od stylu jakim walczysz, więc jest względne dla każdego. 😛
Co do artykułu:
Podobał mi się w znacząco większej części, ale najbardziej, jak większości tu piszących, spodobał mi się fragment o tarczach z którego może skorzystam.
Chodziłem w kolczudze pół roku i nawet dłużej, teraz mam niewielką przerwę. Co fakt to fakt, przyzwyczaić się można ale współczesne ważą mniej – moja około 10 kg. Poza tym mało kto nosi pod to przeszywkę. Przynajmniej wśród ludzi zajmujących się wczesnym średniowieczem tak się przyjęło. Popularniejsze są skórzane kaftany, w końcu ciosy nie są aż tak silne. Nie wiem jak rzecz się ma do ruchu rycerskiego, ale odbiegam już od tematu 😉
Co do tej kolczugi – Czasami jak cały dzień chodze w skórze (troche to, to waży) i z plecakiem to trochę mnie karczycho boli… no moze nie boli, ale sie je czuje… Dlatego ja uznaje, że postacie zdejmuja zbroje podczas odpoczynku itd chyba, że zadeklarują innaczej, albo na początku powiedzą że zawsze chodzą w zbroi (zawsze się o to pytam przy tworzeniu postaci). Jeśi tak zrobili, to to trzeba BG często wspominać o zakwasach, bólach, otarciach, zmęczeniu, czy poceniu się w zbroi itd…
Podoba mi się, ale z wyparowaniami to trochę przegięcie. Wiedźmin w MOJEJ OPINII odpowiada mniej więcej naszemu XIII w. Płytówy jeżeli wtedy istniały to raczej były prymitywne i miecze jednoręczne raczej sobie z nimi radziły. do twojego systemu trudno byłoby zaadoptować tzw. „płaty” Czyli zbroje powstałe z metalowych płytek z obu stron obciągniętych skórą. No ale tu to się czepiam.
ok
Znroje w średniowieczu nie były najlepszej wytrzymałości, to samo było z bronią. Hełm normandzki rozlatywał się od porządnego rąbnięcia mieczem, ale raczej nie było wówczas mieczy przecinających w locie ćmę… dokąd wiec można się posunąć w analogiach od wieków średnich?
bezsprzecznie jest to jedna z najlepszych rzeczy na tej stronie. respekt dla autora za wiedzę historyczną i praktyczną ! nie można wgw przyrównywać do naszej historii, bo niby jest to średniowiecze, ale zauważcie, że zaawansowane technologicznie, z bronią i zbrojami na podobnym poziomie jak wykonują je dzisiaj pasjonaci. co do przyzwyczajenia: po pół roku łażenia w kolczudze prawie bez przerwy nie tylko można się przyzwyczaić, ale nabiera się odporności na niewygody z tym związane i człowiek robi się ogólnie silniejszy. to tak jak z treningiem na siłowni… a po trzech latach chodzenia w glanach mam dużo silniejsze nogi 🙂 pozatym zawsze mi się zdawało, że płytówki mają konstrukcję raczej obłego kształtu, aby uderzenie mieczem jednoręcznym ześlizgiwało się w bok, a nie waliło w korpus całą siłą. ale obrażenia obuchowe, powstające od samego uderzenia które zostanie przyjęte na korpus powinny być. w końcu jak osobowy zdeży się z ciężarówką, to ona taż odczuje udeżenie. pozatym – coś co wprowadziłem na własnych sesjach: wytrzymałość. każda zbroja przyjmie ileśtam ciosów i zrob się w niej dziura, rozerwą się kółka, odpadnie kawałek blachy. dlatego u mnie tarcza jest pochłaniaczem ciosów, który rozpada się w pewnym momencie. przecież silny rycerz może półtorakiem rozrąbać tarczę na pół… tyle narazie. może sam coś skrobnę na ten temat… 😛 ocena 9
bylbym zapomniał ! napisz ten wykład z historii !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!)
Nic dodac nic ujac. Moim zdaniem swietna sprawa z tym artytkulem naprawde dobra rozkminka:)
pełna płyta 17 nie 13, dolicz kolczuge. 😉
Ja pierwsze co chciałem zmienić w W:GW to właśnie zasady tarczy i pancerzy…otóż ja dodałem nową umiejętność: „parowanie tarczą” testowaną ze zręczności na podobnych zasadach co unik (ale z mod. trudności uzależnionym m.in od miejsca trafienia i rodzaju broni atakującego). Jeśli chodzi o wyparowania pancerzy to hełm(3-4), skórzane(1-2), kolcze(2-3), płytowe (3-4)<w zależności od jakości i typu> w ten sposób optymalnie opancerzony woj ma 9 wyparowań. Przeciętnie ma wyparowania na korpus rzędu 7-9 i ok 5 na ramionach i udach. Chyba wyśle wszystkie zmiany jakie wprowadziliśmy..hm..ciekawe co na nie powiecie.. a jeśli chodzi o artykuł to całkiem ciekawy ale nie przekonuje mnie mechanika jaką autor proponuje, bo z doświadczenia wiem, że tarcza zwiększająca obronę może sprawić, że dobry wojownik staje się nie do trafienia. Podobnie jeśli chodzi o tak wysokie wyparowania.. nawet jeśli są one realistyczne i mają potwierdzenie w rzeczywistości to jednak spowalniają walkę(podobnie jak zbyt wysoka obrona fizyczna) czyniąc z rycerzy pancerne puszki nie do zranienia…Pozdrawiam
No bardzo ladnie, bo od dawna mialem ten problem. Jak dobrze ujoles, wyparowania tarczy to totalny absurd, podobnie jak smiesznie niskie wyparowania ciezkiej zbroi plytowej!!
Sam stosuje prawie identyczne zasady co do wyparowania. Z taką różnicą, że dodatkowo podnosze obr. z broni. Dla mnie jest śmieszne dawać k6 dla jednoręcznego miecza. Jeśli zaatakować nim kogoś, kto jest uzbrojony w pełną płytówkę, to nie można mu nic zrobić. Zakładając, że mamy specjalizacje, jakiś dodatkowy sukces, siłe dobrą i na kostce wypadnie 4, to byle nie uzbrojonemu wieśniakowi zadamy 15, czyli nic. Przecież jeśli nie nosi zbroi to powinien paść po zwykłym ciosie. A w takiego z pełną płytówką trzeba by nawalać z 10 razy! Dlatego jeśli już sie zakłada wyższe wyparowanie (a zakłada się słusznie), to miecz jednoręczny powinien dawać nawet 2k6+2Si. Przecież są jeszcze uniki, możliwości nietrafienia… Jak walka z byle facetem w zbroi może trwać ok. 20 tur? Może napisze niedługo moje propozycje co do obrażeń bo troche odbiegam od tematu…
Hm..zauważyłem coś dziwnego…najpierw podnosicie wyparowania pancerzy bo sa waszym zdaniem za małe..a pózniej podnosicie obrażenia od broni bo „nie można zrobić nic kolesiowi w płytówce”…ja podniosłem wyp. pancerzy o jeden punkt róznicując je troszke. Ale u mnie nadal walka kończy się szybko.
A co do tarczy..to dodałem umiejętność „parowanie tarczą” testowane przy pomocy Zręczności na zasadach zbliżonych do uniku. Ale ja chyba już to gdzieś tutaj pisałem…
„Niby co to za zbroja płytowa pochłaniająca 6 punktów obrażeń, gdzie przeciętnie zbudowana osoba mieczem jednoręcznym zadaje średnio 7 obrażeń? Gdzie tu realizm? ”
lol
czyli jak dla ciebie jest bez sensu że zakutego w stal gościa będzie trzeba walnąć tak z 10-15 razy żeby go zabić? lepiej zrobić tak zeby trzeba było go walnąc 50-100 razy? 😛
Baaaardzo funckjonalne i grywalne, gratulacje.
ale oddaje realizm. płytówka ma to do siebie że jak nie trafisz między płyty to gościa najwyżej przewrócisz.
Cios buzdyganem albo toporem przez łeb może ci wbić ten hełm w czaszkę. takie zasady jak te uniemożliwiają zadanie jakiegokolwiek naprawdę neibezpiecznego ciosu nawet z kolczugi robiąc superpancerz w którym można spokojnie przyjąc kilkanaście ciosów.
jasne że ci wbije ten hełm. Pod warunkiem że będziesz stał spokojnie, rzeby trafienie było centralne, a do tego oprzesz o coś głowę bo inaczej jedynie ci odskoczy. Człowieku ty się filmów po prostu z dużo naoglądałeś. zdajęsz sobie sprawę jak duza musi byś ciła żeby za pierwszym ciosem ugiąć grubą rurę z hartowanej stali? kolczuga owszem chroni przed cięciami, ale nie przed uderzeniami, leccz płytówka to naprawdęskuteczna ochrona.
jeśli masz ochote na walki trwajace pół sesji w których go.sci ebędą wytrzymywac po 50 ciosów, to proszę bardzo, uzuywaj sobie powyższych zasad 😛
Na zasadach podstawowych potrzeba sporo silnych ciosów zeby blaszaka zatłuc, ale niektórzy jakoś nie myslą o tm zeby to najpierw policzyć i płodzą takie arty jak tn powyższy.