Świat RPG jest pełen wyzwań i dramatycznych wyborów. Nasze postacie nierzadko muszą walczyć i zabijać, aby osiągnąć zamierzony cel. Co się jednak dzieje, gdy uśmiercanie ludzi i nieludzi zaczyna być sposobem na życie, czy wręcz karierą zawodową? Zapraszam do lektury opisu jednej z najbardziej niesławnych profesji świata – profesji zabójcy.

Na sali było głośno, duszno i parno. Zalatywało piwem, siwuchą, pieczonym mięsiwem i Kreve jeden wie czym jeszcze. Większość klientów była już mocno wstawiona, kiedy to na salę wszedł nikomu nieznany człowiek, a wraz z nim tajemnicza elfka. Mężczyzna wdał się w rozmowę ze stojącym przy palenisku karczmarzem, a elfka rozejrzała się po gospodzie. Szybko jednak spuściła wzrok, czując na sobie obleśne spojrzenia biesiadników.
– Hej, elfico! – Krzyknął człowiek z kaprawym okiem, jeden z najgłośniej bawiących się gości zajazdu. – Coś ty taka markotna? Skocz ze mną na pięterko, a ja już znajdę sposób, żeby cię rozweselić!
Towarzysz elfki zaryczał dziko i w ułamku sekundy dobył miecza. Wtedy, jak na komendę, po broń sięgnęła reszta gości zajazdu. Z dziką radością w oczach oraz z toporami, młotami i pałkami w dłoniach, tłuszcza rzuciła się na broniącego honoru kobiety człowieka, na Kaprawego i na siebie nawzajem. W powietrzu zakotłowało się od fruwających kufli, a chwilę później karczemna ława z hukiem poszybowała przez okno.
Nikt nie zwracał uwagi na płonącego gospodarza, który w ogólnym rozgardiaszu wpadł do paleniska i teraz niczym żywa pochodnia biegał po sali, wrzeszcząc potępieńczo. Nie zauważano także młodego kuchcika stojącego w drzwiach od kuchni. Nagle, ponad wszystkie kwiki, trzaski i świsty, wybił się jeden przerażający krzyk. A potem łoskot. Walczący jak jeden mąż spojrzeli na Kaprawego, który leżał bez ducha na karczemnej podłodze, z kuchennym nożem wbitym w oko.

Witaj, dh`oine. Nie, nie odwracaj się – lepiej, żeby nikt nie widział, że rozmawiamy. Wyjdźmy stąd. Tak, zdaję sobie sprawę, że jeszcze zaaferowani są śmiercią tego zapijaczonego gbura, ale lepiej pozostać czujnym. A i winnych zaczną niebawem szukać. Skoro już o tym mówimy – pięknie się z nim sprawiłeś. Ha! Tak, wiem, że to ty. Gratuluję zimnej krwi, opanowania i precyzji. Nie lada to sztuka trafić nożem prosto w oko, i to z odległości 15 stóp. Mam dla ciebie wielce intratną propozycję. Tylko spotkajmy się za kwadrans za gumnem…
Pssst! Tutaj! Na bogów! Bądźże ciszej! Uważaj, jak stawiasz nogi! Zaczynam się zastanawiać, czy to jednak był dobry pomysł. O co chodzi? Otóż chcę zaproponować Ci pracę, a właściwie termin u mnie. Co to za praca, pytasz? O, zajęcie to wielce ciekawe i emocjonujące, że o opłacalności nie wspomnę. Będziesz pomagał przy odzyskiwaniu długów, zapobiegał rozróbom, uciszał i unieszkodliwiał wrogów. Przede wszystkim unieszkodliwiał. Co powiesz na karierę zabójcy, człowieku?
Udasz się więc ze mną, dh`oine. Zostań tu jednak jeszcze chwilę, ja mam kilka… hmm… spraw do załatwienia. Pamiętaj, żeby nikomu nie rozpowiadać o naszej rozmowie. I bądźże wreszcie cicho!

W gospodzie wszystko zaczynało z wolna powracać do normy. Wzburzone rozmowy powoli ustępowały miejsca śmiechom i śpiewom. Na piętrze drzwi zamknęły się cicho za Hogarem, kładąc kres gwarowi dobiegającemu z głównej sali. Redański kupiec odetchnął z ulga i wycieńczony padł na łoże. Nie zauważył, że okno w jego komnacie było otwarte. Nie usłyszał też kroków zbliżającego się do niego osobnika. Zasypiając, poczuł jedynie przyjemny chłód metalu na swej skroni. A potem przestał czuć w ogóle.

Hej, ty! Wskakuj! Lepiej uciekajmy stąd, zanim znajdą ciało Hogara. Jestem pewna, że…Coś taki zdziwiony? Nie zauważyłeś, że jestem kobietą?
Porozmawiajmy o twoim terminie. Mówią mi Tuathe, lecz ty nie zwracaj się do mnie inaczej niż 'mistrzyni’. W zamian za szkolenie, wikt i opierunek wymagam od ciebie całkowitego posłuszeństwa i zaangażowania w naukę. Będziesz musiał wykazać się świetną zręcznością. Niezbędne są tu również wyczulone zmysły, zwinność, intelekt i siła woli. Niezła ogłada czasami również się przydaje, ale i bez tego powinieneś sobie poradzić… Na wszystkie świętości! Myślę, że zaczniemy od nauki cichego poruszania…

Kiedy Tablen, szanowany zbrojmistrz z Koviru, wszedł do pokoju, ona już na niego czekała. Miała na imię Noeth. Była bardzo młoda, 'nowy nabytek, niedoświadczona jeszcze, ale chęcią nadrabia’, jak ją określiła Mama. Może nieco zbyt blada i nieco za chuda, ale mimo tego pociągająca. Na jego widok uśmiechnęła się leciutko i wskazała mu ogromne, zdobione burdelowe łoże. A potem zgasiła świecę. (…)
Dziewczyna wytarła zakrwawioną szpilkę do włosów w nogawkę spodni i rzuciła ostatnie spojrzenie na swoją ofiarę. Zbrojmistrz wyglądał przezabawnie w tym swoim zawiniętym za pas kaftanie, który, gwoli ścisłości, był jedynym ubraniem, jakie mężczyzna na sobie miał. 'Pomyślą, że śpi’ – przebiegło jej przez głowę – 'mam więc dużo czasu’.
Wyślizgnęła się przez okno, zsunęła ostrożnie na dach szopy, zwinnym ruchem wskoczyła na czekającego na nią konia. I znikła bez śladu w ciemnościach nocy.

Witaj w moich skromnych progach, dh`oine… Uczniu. Dzisiaj rozpoczynamy twoje szkolenie. Na początek musisz zrozumieć na czym dokładnie polega nasz fach. Nie jesteśmy głupawymi rębajłami, takimi jak bracia Micheletowie czy ekipa Profesora. My wykonujemy zlecenia w zgoła inny sposób. W sposób przemyślany, cichy i bezpieczny. Każdą akcję planujemy ze szczegółami, nie szczędzimy czasu na zebranie informacji dotyczących naszej przyszłej ofiary – jej życia, znajomych, nawyków i upodobań. Dlatego też nigdy nie musimy uciekać ile sił w koniach z miejsca zbrodni…
Wiesz, co wyróżnia nas wśród innych profesji, uczniu? Władza jaką mamy nad naszym ciałem i duchem. Każdy zabójca potrafi zapanować nad swoimi emocjami i odruchami, a ci bardziej doświadczeni są zdolni zatrzymać nawet bicie swego serca… Tak, prawie tak jak wiedźmini.
Zabójca porusza się cicho niczym kot, ruchy jego są spokojne i zaplanowane. Na twarzy zabójcy nie zobaczysz żadnych emocji, a jego oczy zawsze będą lekko przymknięte. Zabójca mówi wolno i płynnie, co daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli rozmawiasz z zabójcą, to pamiętaj, żeby dokładnie słuchać tego, co mówi. Przedstawiciele naszego fachu znani są ze swego sprytu, przebiegłości i przewrotności, musisz więc czytać między wierszami.
Czas na odrobinę teorii, uczniu. Zabijanie to wielce subtelna sztuka, nie możesz sobie pozwolić na żadne niedociągnięcia, niedopatrzenia i pomyłki. Pamiętaj, żeby należycie wykorzystywać swoje największe atuty. Jeżeli poruszasz się cicho jak cień i nieźle władasz bronią, to korzystaj ze sztyletów lub garoty. Jeżeli bezbłędnie rzucasz – postaw na oriony. Nie zapominaj również o swoim wyglądzie. Będąc szpetnym korzystaj ze swej aparycji, żeby przerażać. Będąc pięknym, możesz uwodzić swe ofiary, jak to i ja miałam w zwyczaju. Bądź więc świadom własnych zalet, talentów i przewag.
Pamiętaj o zachowywaniu incognito. Korzystaj z przebrań, makijażu czy iluzji. Nie pozwól żadnej niepowołanej osobie zobaczyć twojej twarzy. Powstrzymuj się od zdradzania swojego prawdziwego miana. Pamiętaj, że żyjemy w świecie, w którym co druga osoba to an`givare…
W naszym zawodzie nietrudno o wrogów. Zabójca musi być zawsze przygotowany do obrony. Wykorzystaj swoje odzienie. W kołnierzu ukryć możesz kilka orionów, w rękawie zamocować sztylet, a do uda przypiąć nóż. Pamiętaj o jak najłatwiejszym dostępie do broni. Nie będziesz miał czasu na szarpanie się ze swoim kaftanem, kiedy ktoś czyhać będzie na twoje życie!
Nie, nie, nie! Cóż ty, do stu diabłów, wyczyniasz?! Ile razy mam ci powtarzać? Najpierw dźgasz ofiarę w plecy, żeby uszkodzić płuca i pozbawić ją możliwości krzyku i dopiero wtedy zadajesz śmiertelny cios w serce! No, nie dąsaj się tak. Odpocznijmy trochę.
Aby zostać dobrym zabójcą, musisz zapoznać się z podstawami anatomii. Po co, pytasz? O, to wiedza bardzo w naszym fachu przydatna. Zgłębiwszy ją, będziesz wiedział gdzie dokładnie uderzyć, gdzie wbić zatrutą strzałkę i przede wszystkim jak zabić najszybciej. I najciszej. Posłuchaj mnie chwilkę, a potem znów zajmiemy się praktyką…

Zmierzchało. W miasteczku nie było latarni. Śmierdziało za to pomyjami i końskim łajnem. W cieniu, pod ścianami zaniedbanych chat, zalegały kupy śmieci i odpadków. Samotna, odziana w czerń kobieta zmierzała powoli w głąb zaułka, raz po raz oglądając się za siebie. Niepotrzebnie. Prócz niej w zaułku nie było nikogo. No, prawie nikogo. Nagle jeden z cieni oderwał się od płaszczyzny budynku i rzucił na kobietę. Zanim jednak zdążył jej dosięgnąć…
– Brawo! – powiedziała uśmiechając się kobieta. – Zauważam wielkie postępy, jest coraz lepiej. Wydaje mi się, że już niedługo przyjdzie nam się rozstać …

Opuszczasz mnie, uczniu. Zanim jednak odejdziesz, pozwól podzielić mi się z tobą wiedzą zebraną podczas lat praktyki.
Mówią o nas, że jesteśmy indywidualistami i samotnikami, że nie potrafimy i nie chcemy współpracować z innymi. Nic bardziej mylnego. Życie w symbiozie wychodzi nam jedynie na dobre. W grupie zawsze jest bezpieczniej. Wspomagani przez magię lub modlitwy, dodatkowo ubezpieczani przez wojowników, możemy naprawdę rozwinąć skrzydła. Może i znajdzie się ktoś, kto będzie mógł nas uleczyć w razie choroby czy odniesienia ran. Reszta drużyny również powinna docenić obecność zabójcy – nasza umiejętność zabijania jednym ciosem czy strzałem nieraz okaże się przydatna w walce.
Jak wiesz, w naszym fachu chodzi nie tylko o to, żeby zabić, ale również żeby przeżyć. A przeżycie to prewencja i profilaktyka. Pamiętaj o tym przygotowując się do zlecenia, wychodząc z domu czy nawet w domu pozostając. Nieistotne, czy inni uważać cię będą za paranoika. Prewencja i profilaktyka – od tego może zależeć twoje życie.
Nie zapominaj też, że jesteś zawodowcem. Zabijanie to twoja praca. Tylko i wyłącznie praca. Nigdy nie zabijaj dla zabawy, bez powodu. Jesteś zimnym profesjonalistą. Robisz to, co robisz dla pieniędzy, bez pobudek osobistych i zabarwień emocjonalnych. Nie zapominaj o tym uczniu, na bogów, nie zapominaj…

Pojawił się znikąd, ubrany w turkusowy kaftan, dzierżąc w dłoniach potężny miecz. Nie zdążyli nawet zareagować. Wbił się między nich piruetem i grzmotnął elfa głownią w skroń. Aen Seidhe stracił przytomność. Krasnolud dobył topora i ruszył na Turkusowego. Ten ciął na odlew, zmuszając przeciwnika do natychmiastowego odskoku w tył. Zbliżał się. Zamarkował cios w szyję, w ostatnim momencie zmieniając ułożenie palców na rękojeści i tnąc w ramię. Zwiedziony fintą krasnolud próbował odskoczyć ponownie, lecz potknął się i upadł. Turkusowy uśmiechnął się szyderczo i… Znieruchomiał i wybałuszył oczy. Na jego szyi, niczym maki na łące, wykwitły krople krwi. Chwycił się za gardło, ale życie przeciekało już strumieniami przez jego palce. Padł. W pień rosnącego nieopodal drzewa wbity był orion.
Pojawił się znikąd, ubrany w czarny płaszcz, z twarzą przysłoniętą kapturem. Nie zdążyli nawet zareagować. Bez słowa podszedł do drzewa i wyrwał oriona. Dopiero wówczas spojrzał na zawdzięczających mu życie krasnoluda i Aen Seidhe, zrzucił kaptur i…
– Nie powinniście wędrować sami po takiej okolicy. – Powiedział młody człowiek o pociągłej twarzy i lekko przymkniętych oczach, w których, tak jak i w jego głosie i ruchach, nie było ni śladu zdenerwowania. – Jak to dobrze, że wędrujemy razem, prawda?

ARCHETYP POSTACI:
Rasa: Człowiek
Płeć: Mężczyzna

CECHY:
Punkty cech – 36

Kondycja: 2   Poruszanie: 1   Siła: 1   Zmysły: 3
Zręczność: 3   Zwinność: 3   Intelekt: 3   Ogłada: 1
Wola: 3

Żywotność: 23
zdrowy/poobijany/pokaleczony/umierający: 6/12/18/23
Udźwig: 15 kg
Udźwig maksymalny: 40 kg
Szybkość w marszu: 32 km
Szybkość w walce: 15 m
Modyfikator obrony magicznej – C/M/Z: 2/2/2
Modyfikator obrony fizycznej – D/B/W: 2/5/3

UMIEJĘTNOŚCI:
Czytanie i pisanie (wspólny): 1
Języki: wspólny: 2

Akrobatyka: 1
Charakteryzacja: 2
Dociekliwość: 2
Koncentracja: 1
Nasłuchiwanie: 2
Rzucanie: 3
Skradanie: 3
Spostrzegawczość: 2
Szelmostwo: 1
Unik: 2
Walka bronią: 3
Walka wręcz: 1
Wiedza:
   Rodzinna okolica: 1
   Anatomia: 2
Wigor: 1
Wspinaczka: 1
Zbieranie informacji: 1
Zimna Krew: 3

MANEWRY:

Rzucanie: Precyzyjny rzut