Lamus czarodzieja
Nie było okien, ani otwartych drzwi, niczego, co mogłoby wpuszczać do pokoju trochę światła. Mimo to w pomieszczeniu jarzyła się poświata, nie taka jak sobie wszyscy wyobrażają poświatę magiczną, złotą, zieloną, było to przyjemne, białe słoneczne światło i można by nawet odczuć jego wiosenne ciepło. Na dworze była zima.
Tak dużo cennych rzeczy w tak wielkim nieładzie, z pewnością jest to pomieszczenie, którym Gryfievgon się nie chwali, ba, o którym nikt nie wie.
Sześć stuknięć w drzwi (rytuał rozbrajający magiczną pułapkę?), kopnięcie, szarpnięcie i w końcu wrota stanęły otworem.
– cholera, muszę naoliwić zasuwy, zawsze tyle szarpania żeby tu się dostać.
Czarodziej spojrzał na niewielką konstrukcję przed nim, lustro oplecione wstęgami, w metalowej, zdobionej kuriozalnymi znakami oprawie. Zwierciadło prawdy, unieszkodliwia każdą osobę odbijającą się w jego tafli, nie będącą zarazem właścicielem nałożonego zaklęcia. Gryfievgon zerwał wstęgę, już dawno miał to zrobić. Choćby wtedy, gdy jego domostwo zubożało o jedną wścibską kucharkę, a wzbogaciło o kolejną mysz. Zaśmiał się, całkiem jak młody uczniak, kiedy jego przeor właśnie siada na rozlaną plamę inkaustu. Nigdy nie przejmował się krzywdą innych, właściwie to go bawiła.
Podciągnął obszyte lisim futrem rękawy swojego robe i zdmuchnął kurz z drewnianej szkatuły. Intuicyjnie, kurzu oczywiście nie było, o jego usuwanie i konserwację przedmiotów miały dbać wplecione w pomieszczenie czary. W dębowej skrytce było parę srebrnych monet i znów złośliwy uśmiech. Niegdyś była ich cała szkatułka, ale czarodziej porozrzucał srebrniki po drogach i obserwował ze swojej wieży, jak wybuchają, gdy podnoszący je wieśniacy chuchali na monety. Niektórym nawet udało się przeżyć.
W centralnym miejscu zawieszone były wiedźmińskie medaliony, żadnego nie zabił, niestety, już dawno postanowił to kiedyś zmienić. Wisiorki dostawał w zamian za nowe, lepsze. Jeden był inny, wziął go do ręki, zdziwił się jego lekkością, zresztą z jego potęgą nikt nie jest mu w stanie zagrozić, dobrze o tym wiedział. Coś przyciągnęło jego uwagę, mała kostka z ciosanego czarnego kamienia, wyciągnął dłoń i lekko rozchylił usta, jakby przed nim leżała naga ponętna kobieta, a nie zwykły nieciekawy przedmiot, nie mógł powstrzymać pożądania. W końcu odwrócił wzrok i pogardliwie mruknął, przecież sam wymyślił ten czar. Zbliżył się do gobelinu zawieszonego na północnej ścianie. Poczuł ciężar medalionu, przyszedł razem z jego strachem. Nawet nie wiedział, kiedy skulił się, zmalał. Szybko wyprostował sylwetkę zawstydzony własnym tchórzostwem, a przecież nikt go nie widział, nie licząc kamiennych posążków. Dziwne, gobelin nie wyszedł, cały rytuał prowadzony przez jeden rok poszedł na marne, a mimo to portal się otworzył, do miejsca, które stworzył on sam na wzór swojego zamku we zachodniej części kraju, wystarczyło tylko zapomnieć o jednym oknie. Nigdy nie odważył się przez niego przejść. Stworzył nowy świat, próżnię z zawieszonym w niej obrazem z gobelinu, to co w nim się czaiło nikt nie wie, ale niebezpieczeństwo wykrył nawet medalion z prostym zaklęciem ostrzeżenia. Lepszym wyjściem będzie tutaj zostawić gobelinowy portal, może nowa osoba, która zamieszka w jego byłej posiadłości zrobi z niego jakiś pożytek, a jak nie to zawsze będzie okazja do następnego złośliwego uśmiechu.
Nie znalazł wielu pożytecznych przedmiotów, zabrał raczej te, które miały dla niego wartość sentymentalną. Wątpił, że ktoś się tutaj wprowadzi, jego domostwo miało opinię przeklętego i nawet cieszyła go myśl powstania legendy o nawiedzonym dworze. Dla odpowiednich ludzi czekało tutaj parę skarbów, tych raczej mniej użytecznych, lub wyjątkowo niebezpiecznych, ale to już nie jego sprawa, tak jak zdejmowanie zaklęć broniących przed intruzami.
Skarby:
Medalion ostrzeżenia:
Jest to powszechnie znane zaklęcie nakładane na wisiorek, co razem tworzy magiczny przedmiot pozwalający swoim ciężarem uprzedzić przed niebezpieczeństwem. Im lżejszy jest medalion tym możliwość spotkania zagrożenia mniejsza. Wraz z wzrostem ciężaru rośnie poziom podejmowanego ryzyka, bądź zbliżającego się niebezpieczeństwa. Każdy medalion musi się dostroić do właściciela, w tym celu do środka (medalion to owalne, małe otwierane pudełko) należy włożyć własny pukiel włosów i zawiesić go na srebrnym łańcuszku. Wisiorek w wyjątkowych sytuacjach może zrobić się nieznośnie ciężki i ważyć nawet do 7kg.
Niestety właściciel nie jest w stanie określić rodzaju niebezpieczeństwa, może to być zbliżająca się potężna wichura jak i czające się w pobliżu watahy łotrów.
Okrycie wędrowcy
Zestaw odzienia z wplecionym prostym czarem. Jest to ciepły płaszcz i suche buty, które założone razem dają właściwy efekt. Niestety nie jest możliwe zamienienie rezultatu czaru, płaszcz zawsze jest ciepły, a buty suche. Na szczęście ich twórca pomyślał też o ochronie swojego dzieła, dzięki czemu zestaw ten jest co najmniej dwa razy bardziej wytrzymały od zwykłego.
Monety pożogi
Każda moneta wygląda jak zwykły srebrnik, który na rewersie ma wyryty mały znaczek płomienia. W monecie zaklęty jest czar pirokinezy, który uruchamia się przy pokryciu srebrnika ciepłą parą, na przykład podczas chuchnięcia. Czar uwalnia się wraz z niewielką eksplozją pokrywając ogniem wszystko w promieniu jednego metra.
Kostka pragnienia
Sześcian wielkości pięści z czarnego ciosanego kamienia, nie posiadający żadnych szczególnych cech, prócz nałożonego na niego czaru. Dla obserwatora, którego wzrok przyciągnie czarna kostka wydaję się ona niesamowicie interesująca. Trudno jest opanować chęć choćby dotknięcia kostki, nie wspominając już o jej posiadaniu. Raz odparte pragnienie może wrócić dopiero po sześciu dniach.
Sztućce łaknienia
„Widelec” z dwoma długimi zębami, nóż i łyżka wykonane z białego złota, zdobione adularowymi kamieniami księżycowymi są niezwykle cennym skarbem nie tylko z powodu ich wartości pieniężnej, ale i zaklętego w nich potężnego czaru.
Krojone nimi niejadalne przedmioty stają się smakowitymi potrawami i tak oto odkrajając kawałek kamienia na widelcu jest nie twarde kruszywo, ale miękka razowa, bułka. Zmiana zachodzi już podczas cięcia, dlatego z przekrojeniem kawałka drewna nie ma problemu i można otrzymać w ten sposób kąsek kapłona, lub dziczyzny. Uzyskane w ten sposób jedzenie jest smaczne, wykwintne i pożywne.
Okular obserwacji
Przydymione, czerwone szkiełko w metalowej oprawie tworzy swojego rodzaju binokle, te jednakże są wyjątkowe. Jedni twierdzą, że zatrzymują czas, inni zaś, że przenoszą do innego wymiaru. Założone pozwalają się dokładnie rozglądnąć (w zakresie ruchu głową) bez utraty czasu. Wszystko w koło wygląda, jakby zostało zatrzymane czasem, ciało obserwatora jest nieruchome, wykluczając głowę i dłonie. Po zdjęciu okularu wszystko wraca do normy. Dla otoczenia wygląda jak gdyby obserwator włożył okular i natychmiastowo go zdjął. Obserwacja nie może trwać dłużej niż 4 rundy. Okular można użyć trzy razy dziennie.
Wężolina
Spekulacje na temat tego przedmiotu są różne, tak oto jest to wąż podobny do liny, lub lina o naturze węża. Prawda jest gdzieś po środku. Sama lina ma bagatela 10 metrów długości i jest na tyle silna, by zawiesić na niej ciężar do 300kg. By stać się jej panem należy jej malutkie włókno trzymać przy sobie przez 10 dni. Można wydawać jej rozkazy, lina będzie potrafiła wszystko to co rozumny wąż o inteligencji 2.
Sakwa lekkości
Spora sakwa o otworze 17cm długości promienia, wykonana z białej skóry pokrytej brunatnymi cętkami. Sznurek i szwy wykonane są z czarnych metalicznych nici. Każdy przedmiot włożony do sakwy traci połowę wagi. Jej pojemność się nie zmienia i można włożyć do niej tylko tyle przedmiotów na ile pozwala wielkość sakwy.
Klepsydra czterech pór roku
Ważna jest nie tylko klepsydra, ale pył, który się w niej przesypuje. Cały zestaw to cztery uszyte z brązowej skóry mieszki, każdy wyszywany innym kolorem nitki z pyłem w środku o kolorze odpowiadającym barwie nici oraz sama klepsydra. Przesypujący się proszek powoduje rozświetlenie pomieszczenia (maksymalnie do 10x10m) oraz emanowanie odpowiedniej temperatury przez czas równy 8 godzin.
Złota nić, złoty pył: niebieskie chłodne światło i bardzo niska temperatura
Czerwona nić, czerwony pył: wiosenne słoneczne światło, delikatne ciepło, świeże powietrze
Czarna nić, czarny pył: gorąco, duszno, rażące jasne światło
Srebrna nić, srebrny pył: delikatny chłód, duża wilgotność powietrza, słabe brązowe światło
Maska Vexlinga
Inaczej zwana maską mimika. Jest zbudowana z białego matowego kamienia z pięknym czerwonym hessonitem w miejscu oczu. Nałożona na twarz pozwala przybrać oblicze dowolnej osoby, którą wcześniej obserwował właściciel maski. Twarz jednak jest nieruchoma, nie poruszają się usta, nie ma żadnej mimiki, jedyny ruch to mruganie powiek.
Hessonit pozwala widzieć po założeniu maski. Nie zmienia reszty ciała.
Kamienne trio
Trzy niewielkie kamienne posążki w postaci skulonych ludzi o bardzo prostych, wręcz figuralnych kształtach inkrustowane masą perłową jest jednym z najlepiej sprzedających się dziełem Gryfievgona. Mają charakter ozdobny, a przynajmniej takie mają sprawiać wrażenie. Różnią się od siebie pozycją, pierwszy zasłania usta, drugi uszy, trzeci oczy i w takiej też kolejności: pierwszy słyszy, drugi widzi, trzeci mówi. Posążki muszą być ustawione tyłem do zachodniej ściany, od kiedy tak się stanie zaczynają obserwować całe pomieszczenie nie wykonując przy tym żadnego ruchu. Na pytanie właściciela „co ostatni z kamiennego trio może mi powiedzieć?” trzecia figurka zacznie opowiadać niskim, mocnym głosem co się działo od czasu ostatniego zapytania. Przy pytaniu można podać dokładny dzień, którego opisu się domaga. Obecnie takich figurek można spotkać wiele na każdym rynku, bowiem stały się wykonywanym przez innych rzemieślników dziełem sztuki. Mało kto wie, jakie prawdziwe właściwości posiadały posążki wykonane przez Gryfievgona.
Moneta życia
Srebrny krążek z wzorem miecza na awersie i wzorem zamkniętego oka na rewersie. Monecie należy nadać imię osoby, której stan życia chcemy widzieć. Po nadaniu jej ruchu obrotowego zaczyna wirować w jednym miejscu. Szybki ruch oznacza dobry stan zdrowia wybranej postaci, im wolniej moneta wiruje tym gorszy jest stan życia. Jeśli moneta upadnie na rewers, istota zginęła śmiercią naturalną, awers natomiast oznacza śmierć tragiczną.
Łuk łowcy
Każdy prawdziwy łucznik wie, że cięciwa naciągnięta przez kilka godzin trwale odgina ramiona, przez co broń jest niezdatna do dalszego strzelania. Konserwacja łuku jest niewygodna, trzeba unikać zbyt suchych i wilgotnych miejsc, powinien mieć tylko jednego swojego strzelca i nie można mieć założonej cięciwy, kiedy się nie strzela, nawet przez 10 minut. Nałożenie cięciwy jest czasochłonne, podobnie jak repetowanie kuszy. Ta broń jest jednak inna. Jest to krótki łuk kompozytowy zbudowany z hikory i żółtnicy. Majdan jest pięknie zdobiony płaskim reliefem przedstawiającym wyprawę łowiecką polującą na dziki, na niebie jest zarówno słońce jak i księżyc. Gryfy zdobieniami przypominają dzieła sztuki, użyto do nich gryfich kości, pojawia się na nich wklęsły ornament piór. Wygląd to jednak nie wszystko. Najważniejszym walorem łuku jest jego wytrzymałość. Cięciwa może być nie zdejmowana nawet przez cały dzień (12 godzin) i nie wpływa to na jakoś strzałów. Nadaje się do użycia podczas deszczu, czy śniegu, wydaje się, że pogoda nie jest w stanie go jakkolwiek uszkodzić.
Gobelin Gryfievgona
(na podstawie „jednym zaklęciem” Lawrence Watt-Evans)
Historia powstania gobelinu jest długa. Jest to pewnego rodzaju portal do dowolnie wybranego miejsca, jednak jego stworzenie jest wyjątkowo czasochłonne. Ten gobelin tworzył sam Gryfievgon, miejscem przeniesienia miała być jego druga posiadłość. W tym celu spędził każdego dnia 1 godzinę, o tej samej porze, przez cały rok na tkaniu gobelinu jedwabnymi i złotymi nićmi. Obraz powstający na gobelinie był taki sam jak ten, który oglądał tkając go, czyli jego domostwo. Niestety popełnił karygodny błąd zapominając o jednym oknie. Cała praca poszła na marne, mimo wszystko portal otworzył się, nikt nie odważył się przez niego przejść. Po drugiej stronie czeka zapewne to samo, co jest na gobelinie, jednak w stworzonym przez Gryfievgona nowym świecie, prawdopodobnie będącego pustką. W takim wymiarze mogło powstać wiele nieznanych, nowych istot. Posiadłość może okazać się repliką prawdziwej, wraz z jej całym wyposażeniem, lub będzie całkiem innym zamkiem z nieskończoną ilością korytarzy i pomieszczeń.
Przedmioty bez podanych kości, nie ma to sensu kiedy jest zróżnicowanie doświadczenia drużyn, to zostawiam MG 🙂
Szkoda by było gdyby raz ustalone kości i stopnie nie nadawały się dla długo grających mistrzów, lub na nowicjuszy 🙂
To pierwszy mój tekst na tej stronie (i chyba jakiejkolwiek), proszę o wyrozumiałość 😀
Selion, muszę przyznać, że Twój artykuł jest idealnym połączeniem świata magii i mistycyzmu z rzeczywistością. Hisoria czarodzieja Gryfievgona nadała życie jego wynalazkom, czyniąc je swojego rodzaju unikatami, których głębię udało Ci się wydobyć…
Kolejnym (duuużym) plusem jest fakt, iż wszelkie prezentowane przez Ciebie przedmioty są wolne od mechaniki i posiadają szczegółowe oraz dokładne opisy swojego zastosowania.
Zapewne „rynek magiczny” zainteresuje się nowym towarem :p
Jeśli jest to Twój pierwszy artykuł, to gratuluję! 🙂
:>
Wielki buziol dla Khahuna
hihi :*
Cóż za miłe zaskoczenie! Spodziewałem sie kolejnego rysunku, a tu prosze, prosze… :] Oczywiscie nie mam nic do Twoich rysunkow, ale wole jak na stronie pojawiaja sie nowe teksty. :p
Zwłaszcza dobre nowe teksty – tak jak ten.
Bardzo fajne pomysły. Przedmioty sa ciekawe, wywazone (nie wszystkie, o tym pozniej) zrozumiale opisane i co najwazniejsze przydatne. Niektore az prosza sie do uzycia na sesji, co niewatpliwie zrobie. 🙂 Na „kostce pragnienia”, ktora jest naprawde genialna w swojej prostocie i bardzo mi sie spodobała, opre chyba nawet jakas przygode!
Ogólnie wszystko ładnie i pieknie, opowiadanko-wstep tez, ale jak by to było, gdybym nei miał zadnych zastrzezen… 😛
1) Te sztucce to sa ostro przegiete… Mogłyby rozwalic naprawde sporo sesji… Sprobuje to zilustrowac na przykładach… Zamkniete drzwi? co za problem – zjemy zamek! Straznicy bronia wejscia? Co za problem – zrobimy sobie drugie wejscie w tylnej sciania budynku! Wiezienne kraty? Mniam mniam! itd itp 😛
2) „Obserwacja nie może trwać dłużej niż 4 rundy. Okular można użyć trzy razy dziennie.” – nie lubie czegos takiego… :/ Zwłaszcza w świecie Wiedzmina. Tu nalezałoby wymyslec jakies wytłumaczenia dla tych ograniczen.
3) Ogolnie niektore pomysły podjezdzaja mi DnD ;p ale i tak sa fajne ;p
Dzięki Ciesiel za wyciagnięte błędy 🙂
Właściwie ja to inaczej widziałam, zawiódł tutaj opis, więc spróbuję sprecyzować.
Co do sztućców jest fragment „niejadalne przedmioty” i chodzi tutaj o nieduże niejadelne przedmioty, ktore spokojnie można chwycić jedną dłonią, myślałam, że słowo „przedmioty” to zilustruje, ale przecież nie czytacie mi w myślach :> Mój błąd
Z okularem jest różnie, podałam przykładową ilość, odważny może próbować więcej i dłużej. Dlaczego tylko 4 rundy? Bo później sam obserwator zaczyna zastygać w bezruchu, a okular trzeba przecież zdjąć, jeśli ktoś nie zdąży, to cóż, dla wszystkich wkoło będzie wyglądało, jakby osoba włożyła okular, a później rozsypała się w proch, co za potężny czar, a to tylko starość 😀
Tylko 3 razy dziennie, bo okular wywołuje obłęd, a jeśli chce się mieć drużynę wariatów, to czemu nie 🙂
Jak jeszcze coś zauważysz to proszę o komenta 🙂
No to teraz wszystko gra 🙂
Artykuł naprawde porządny, miła niespodzianka, szczególnie, że zazwyczaj widywało się rysunki Twojego autorstwa:) Co do Cieśla, to trochę wyolbrzymiłeś sztućce, no ale kim byłby Ciesiel bez swoich komentarzy:P Wracając do artykułu, to sama historia magika nawet ciekawa, ale narzuca mi się pewien schemat co do postaci. Mowa tu o niezbyt humanitarnym eksperymentowaniu czarów na okolicznych mieszkańcach i wogóle jego podejściu „Nigdy nie przejmował się krzywdą innych, właściwie to go bawiła.”. Jeśli ludzie wiedzieli by o istnieniu takowego maga (a ponoc handluje swoimi towarami, więc przypuszczam, że go znają), który postepuje w taki a nie inny sposób doprowadzając do śmierci paru osób, to w końcu dzika tłuszcza wraz z wedrownymi wojakami napadłaby na jego siedzibe, nie sądzisz?? W tej sytuacji by go nawet kochana Kapituła nie uratowała. Co do przedmiotów, to nie mam żadnych zastrzeżeń, no może poza cytatem: „lina będzie potrafiła wszystko to co rozumny wąż o inteligencji 2.”, na moje to węże nie rozumują, a kierują się własnym instyktem, no ale to tylko moje zdanie. Twój pierwszy tekst naprawde dobry, jak będziesz miała jakies pomysły, to pisz od razu, bo początek naprawde niezły. Pozdrawiam, Radagast.
Po pierwsze: bardzo dziekuję Wam za pozytywne słowa, śniły mi się jedynki od goose i wareneda, a tutaj taka miła niespodzianka, jest mi niezwykle przyjemnie 🙂
Po drugie: spróbuję wyjaśnić parę rzeczy, które tutaj poruszyliście, a ja nie opisałam ich w artykule (dziękuję za wszelkie uwagi, jesteście kochani 🙂
„Mowa tu o niezbyt humanitarnym eksperymentowaniu czarów”
On ich nie eksperymentował, wszystkie dokładnie znał, po prostu bawił się jak dzieciak, który zrzuca worek z wodą przez okno.
Kiedy rodzina śmiała przyjść i poskarżyć się, dostawała parę srebrników rekompensaty. Miał do tego prawo jako szlachcic 😀
„Jeśli ludzie wiedzieli by o istnieniu takowego maga (a ponoć handluje swoimi towarami, więc przypuszczam, że go znają), który postępuje w taki a nie inny sposób doprowadzając do śmierci paru osób, to w końcu dzika tłuszcza wraz z wędrownymi wojakami napadłaby na jego siedzibę, nie sądzisz?? ”
Na pewno nie handluje z wieśniakami, bo ich na to nie stać, jeśli sprzedaje usługi, to raczej nie wymagające większego wysiłku. Raz im uratuje plony, zlikwiduje jakiegoś natrętnego stwora (którego pewnie sam stworzył), osada niedaleko której się osiedlił traktuje jako swój dwór sług, choć ostatnio sołtys postawił mu dosyć niewygodne ultimatum, dlatego musiał się wyprowadzić, oczywiście nie zapominając o pomniejszej klątwie dla sołtysa. Wioska nazywa się Sopliki, ma zaledwie osiem domostw i nawet nikt się nie sili, by stworzyć prawdziwy targ, w dni handlowe można kupić jedynie jaja i świeże mleko. (spróbuję opisać w nastpnym artykule wioskę 🙂
Bywało nieraz, że czarodzieja napadała wędrowna wataha łotrów, czasem nawet sami chłopi, z różnych powodów, raczej celem wzbogacenia się niż zemsty. Gryfievgon nie należał do tych, którzy przestraszyliby się stada rozjuszonych wieśniaków, często nawet nie musiał podnosić się z krzesła (nie lubił wytwornych foteli), rzadko kto przedarł się przez główną bramę. Raz wynajęto wiedźmina, ale ten należał do rodzaju „ten mój Pan, kto więcej zapłaci” i już nigdy więcej hołota nie wpadła na takie głupie pomysły, bo jasne było, kto więcej zapłaci.
” na moje to węże nie rozumują, a kierują się własnym instyktem,”
Jak najbardziej, dlatego napisałam „rozumny wąż”, czyli nie taki zwykły jak mamy okazję spotykać w naturze. Wężolina potrafi interpretować i wysuwać logiczne wnioski, a przynajmniej takie sprawia wrażenie, efekty jej „rozumengo myślenia” są zaskakujące… oczywisćie jak na linę, bo niedorównałaby lotnością umysłu choćby pięciolatkowi. 🙂
Jeśli są jeszcze jakieś wątpliwości to chętnie odpowiem 😀
jeszcze calego artykulu nie przeczytalem a juz sie dowiedzialem ciekawych rzeczy, np nurtujace mnie pytanie:jak jas i malogosia mogli zjesc chatke baby jagi(przeciez piernikiem by sie zapchaly po 3 sekundach;p), i prosze-Sztućce łaknienia ;]
Bardzo ciekawy artykuł, zwłaszcza podoba mi się gobelin.
Apus, zdziwisz się, ale stąd wziął się mój pomysł 🙂
Zaskakujące, że ktoś zauważył moją inspirację :>
wreszcie sie zebralem i przeczytalem cale;] nie powiem, cala ta posiadlosc tego wynalazcy to bardzo dobry pomysl na przygode:) juz widze moich graczy jak huchaja w monety:p artykul bardzo dobry, zero mechaniki (no poza jednym wyjatkiem, ta wezolina) co bardzo mi sie spodobalo. Jesli to naprawde pierwszy artykul to pisz jak najwiecej (oczywiscie na takim poziomie), bo ja po moim pierwszym dalem sobie spokoj z pisaniem dla publiki;p bez zastanowienia daję 10, za brak mechaniki:)
Wyjątkowo interesujący artykuł.Ciekawie opisane przedmioty.Oby tak dalej.
Hmmm, czy ja wiem…? Dobre pomysly, ciekawie napisane, przydatne w charakterze zahaczki na przygode lub kramiku z pomyslami na wlasne przedmioty… Ale te wady… Na przyklad… Hmm. Zaraz zaraz, przeciez tu ich prawie nie ma :).
Swietne, oby tak dalej.
Artykuł jak i przedmioty bradzo dobre. Nieźle jak na poczatek.
P.S.
Na jaki adres przesyła się takie artykuły?
W każdym dziale masz podany mail. Tylko się rozejrzeć.
Wiem, bo kiedyś przysłałem jeden artykuł. Ale w dziale ekwipunek nie ma adresu.