TARCZA ALEVANDRA
Cechy:
1(3), czyli
wyparowania: 1; MT +3 dla strzelających – warunek: świetna (4) zręczność – inaczej: 1
Waga/rozmiary: 3kg/jak mała tarcza
Cena: dla kogoś, kto nie trzymał jej w rękach, ze 100 denarów, ale jeśli zauważy, jak bardzo hanza się nim zainteresuje, może podbić cenę, ale nie przesadzajmy, więcej jak 7500 zażądać nie powinien. Dla tych, co już poznali kunszt Alevandra jest bezcenna.
Historia –
Alevander był kowalem, który sławę zawdzięcza bardowi opisującemu wojnę pomiędzy dwoma możnowładcami Cintry. Chociaż zatargi w tamtych czasach były czymś całkowicie normalnym, o tyle ten konflikt dwóch dużych rodów szlacheckich miał ogromną skalę jak na kłótnie z tak błahego powodu… W każdym razie starcia trwały kilkanaście lat, a chłopi zaciągnięci do prywatnych armii wracali do domów tylko na okres zbiorów i siewów. Cały ten bałagan dał natchnienie dziesiątkom bardów, którzy na różne sposoby opisywali wydarzenia faktyczne. Najbardziej znanym dziełem tamtego okresu jest niepodpisany rękopis znaleziony przy murach zamkowych po ucieczce cywilów z miasta. Przedstawia on historię zaciągniętych po obu stronach barykady zwykłych, szarych ludzi i nieludzi o całkowicie odmiennych charakterach. Na podstawie tego dzieła powstała teoria (częściowo sprawdzona) tycząca się historii Alevandra.
Był on ponoć kowalem, który widząc skuteczność wynajętych elfich łuczników, którzy testowali skuteczność strzał na rycerzach obozu, do którego miał być niedługo zrekrutowany, przestraszył się, ale będąc człekiem zaradnym postanowił zabezpieczyć się od „świszczącej śmierci”. Skonstruował w tym celu małą tarczę , która w połączeniu z jego zręcznością i dzięki odpowiedniemu wyważeniu, pozwalała tak sobą manewrować, by po osiągnięciu odpowiedniej wprawy zasłonić się przed każdym pociskiem, jaki z łuku wystrzelony być może. Rzemieślnik zginął podczas bitwy z rąk innego kowala, w rękopisie opisanego jako „niezbyt wstrzemięźliwego i nazbyt siebie pewnego”. Ten, widząc doskonałą jakość tarczy, zaraz po bitwie wziął się do jej „masowej” produkcji – nim jednak zdołał dokończyć dwunastą, miasto, gdzie zatrzymywały się jego wojska, zostało odbite a on sam zginął od strzały, próbując jeszcze zasłonić się niedokończoną tarczą…
Owe dwanaście tarczy, zwanych „Tarczami Alevandra”, posiadają na sobie symbole, które mają ponoć wyjaśnić, skąd Alevander znał sposób na takie wyważenie tarczy. Jest to spora gratka dla kolekcjonerów oraz dla ludzi wierzących, że ten sposób wyważania uzbrojenia może znaleźć wiele pochodnych, co znacznie zwiększyłoby jakość wyrobów.
Jak wpleść do historii? –
Przypuśćmy, że jakiś bogaty kowal pochodzący ze starej, rzemieślniczej rodziny zebrał już sporą część tarcz, a teraz zna położenie kolejnych. Po próbach uczciwego rozwiązania sprawy, oczywiście nieudanych (no, poza kilkoma przypadkami) najmuje hanzę do kradzieży, złupienia jaskini potwora, wygrania pojedynku z posiadającym jeden z egzemplarzy rycerzem itd., a po otrzymaniu zamówionego towaru płaci i stwierdza, że z Pont Vanis`kiego muzeum jedzie już do niego dwunasta, niedokończona tarcza. Jeśli hanza przypadnie mu do gustu, to, kto wie – może poszczyci się nawet o rabat dla jej członków na swoje wyroby, a te w przyszłości mogą się okazać bardzo cenne… Pamiętajcie, że takie owiane sławą przedmioty zazwyczaj nie „ruszają” się daleko poza granice państwa, w którym zniknęły, więc może lepiej nie wysyłać drużyny na drugi koniec kontynentu za jakąś tam tarczą…
Wygląd –
… która, na domiar złego, wygląda całkiem zwyczajnie. Ot, mała, okrągła, drewniana tarcza obita skórą i wzmocniona żelaznymi prętami, tyle, że nadzwyczaj lekka i pozwalająca nawet na szerokie wymachy, co powoduje, iż Gracze powinni odczuć, jak bardzo zmylić może niepozorny wygląd w porównaniu do zaskakujących właściwości. Ze środka tarczy wystaje metalowy umb – wygląda krucho, lecz ciosy ześlizgują się zeń, a strzały uznają wyższość metalu. Ułatwia on nieco manewr, który polega na przesunięciu tarczy do siebie, tak, by przeciwnik stracił równowagę podczas sparowanego tarczą ciosu, gdyż przeciwnik nie znajduje w orężu oparcia w oczekiwanej chwili – czyli zetknięcia ostrza z tarczą. Dodatkowo odsunięcie tarczy może spowodować upadek oponenta.
LASKA VILGEFORTZ`A – oburęczna
Cechy:
„mieści” w sobie 15 PM (tylko powietrza i ziemi)
obrażenia „zwykłe”: k3+2
posiada czar „Kij Samobij” (G, K- w postaci laski) – koszt: 15 PM (ziemia lub powietrze); powoduje unoszenie się kija nad ziemią i niezależną od maga walkę, jego ruch następuje zawsze po rundzie czarodzieja rzucającego czar. Każdy atak, za wyjątkiem pierwszego, kosztuje 1PM, obrażenia zadawane w ten sposób to k3+1 i to tak, jakby broni używała osoba o 2 siły i 3 zręczności, a także 3 poruszania się (przydatne do, np. ustawienia laski pod nogami oprawców bądź do pogonienia natrętnych dzieciaków) i walki bronią również 3. Czar wygasa po półtorej tury (9 rundach), po czym laska upada na ziemię. Laska nie może walczyć z kimś, kogo nie widzi mag, dezaktywować ją można poświęcając akcję na test o trudności 5 na trafienie jej. Podczas rzucania zaklęcia w lasce musi znajdować się co najmniej 8 PM.
Waga/rozmiary – 5kg/jak kostur
Cena: Nie licz na to, że ją kupisz. Wywiad nie sprzedaje dowodów rzeczowych za mniej niż królestwo, a takiego „agenckiego gadżetu” to już na pewno wogóle. Gdyby go jednak wycenić, wyszłoby pewnie 5000 denarów – tzn.: za tyle odkupiłby to dobrze poinformowany i cwany kupiec, gdyby gracze chcieli pozbyć się dowodu zabicia/pobicia agenta wywiadu. Cena kupna (chyba tylko w przypadku próby odkupienia przdmiotu, kiedy sprawa już nieco przycichnie) to 15000 („przecież mogli znaleźć to u mnie, prawda? dlatego to 10 tys. potraktujcie jako opłacenie mojego biednego, nadstawionego tyłka!”)
Historia –
Dokładna historia tej laski nie jest do końca znana. Znaleźli ją agenci Dijkstry podczas pogoni za Vilgefortz`em, w jednym z jego laboratoriów (tak, jednym z tych, gdzie przeprowadzano eksperymenty na brzemiennych kobietach). Nie wiadomo, jak powstała, czy należała do Vilgefortz`a czy też do któregoś z jego sługusów.
Jak wpleść? –
Hanza podczas „bliskiej” przygody z wywiadem może natknąć się na maga-agenta, który za jakieś wybitne osiągnięcia dostał tę zabawkę do ręki i bardzo chciałby ją wypróbować, zanim zlecone mu zostanie poważniejsze zadanie niż usunięcie niewygodnych świadków/przeszkadzających wywiadowi bohaterach/czy jakie tam będą założenia Waszej historii (i służb jej królewskiej mości oczywiście)…
Wygląd –
Laska ta jest krótsza od tej, której użyto na Thanned (to oczywiście informacja tylko do wiadomości Bajarza, bo to stwierdzić mógłby jedynie Geralt), nie jest bogato zdobiona, ale wyrysowane na niej wzory są niemal całkowicie symetryczne i gęsto pokrywają metalową powierzchnię kija.
WINDA VHALER`A
Cechy:
Wymaga świetnej (4) zręcznośći
Pozwala strzelać z typowych kusz co rundę, a z kuszy ciężkich – po wyrzuceniu szóstki na kości przeznaczenia w rundzie podczas ładowania kuszy (należy ten rzut zadeklarować), także co rundę.
Waga/rozmiary: 0,3kg/jakieś 0,5m dł. (bez „zagięć”)
Cena:10 500 denarów za samą konstrukcję, 2500 denarów z wmontowanie do kuszy (w przypadku, gdy Gracz sam chce pozbyć się starego mechanizmu Bajarz powinien przetestować strzelanie postaci pod wybranym ST)
Historia –
Vhaler to kupiec z Koviru, który dzięki pomocy zaprzyjaźnionych fizyków i magów wytworzył kilka takich wind do kuszy, a teraz ma kłopoty ze znalezieniem wystarczająco majętnego i doświadczonego klienta.
Jak wpleść? –
Całkiem prosto, pamiętać należy jedynie o tym, że tak majętni kupcy nie handlują z byle obdartusami, a ten wymaga dodatkowo pewnych manier, niezależnie od tego, czy klientela ma do zaoferowania tyle czy nawet więcej niż żąda, bo, jak powiada: „chamstwa nie zniesę”.
Wygląd –
Winda z pozoru nie wygląda na rozbudowaną, ale to tylko pozory. Opis wyglądu może przydać się chyba jedynie osobom, które nigdy windy do kuszy nie widziały. Najprościej rzec, że to „korba” służąca do napięcia kuszy. Widać ją w podręczniku podstawowym, patrząc na rysunek kuszy (str. 73, pierwsza z prawej).
ŁUK FORTUNY
Cechy:
Obrażenia: 2k3+3
Wszelkie wykonywane testy niezależnie od jakichkolwiek modyfikatorów (także tych od umiejętności) mają trudność 1 i wykonywane są jedną kością k6 (tak, jakby zmysły wynosiły 1) – a dokładniej, kością przeznaczenia.
Waga i rozmiary: o 0,5 kg cięższe od krótkiego łuku, takież rozmiary
Cena: Wycenić można by to było na jakieś 15-20tys. denarów (hazardziści zwłaszcza będą podatni na targowanie się)
Historia –
Łuk dawno temu zrobił zamiłowany w hazardzie elf, który uwielbiał ryzyko nawet podczas walki. Skonstruował więc ten łuk i nasycił magią, dającą równe szanse na trafienie i pudło, przenosząc tym samym cały ciężar celowania jakoby na łuk, zostawiając strzelcowi tylko napięcie cięciwy…
Jak wpleść? –
Trudno w to uwierzyć, ale łuk leży sobie spokojnie w grocie przy niekompletnym szkielecie, inna sprawa, że trudno się do owej groty dostać. Po pierwsze: trzeba się o istnieniu tego łuku dowiedzieć. Po drugie: dowiedzieć się tego możesz jeno od driad, bo to właśnie Brokilon jest szczęśliwym „posiadaczem” groty, gdzie łuk ów spoczywa. Po trzecie: driady nie wpuszczają ani nie zdają relacji o grotach i ukrytych w niej skarbach kogoś, kogo nie lubią… Także fakt, iż szkielet, obok którego można znaleźć narzędzie strzeleckie, jest niekompletny, może zaniepokoić śmiałków…
Wygląd –
Jest to krótki łuk, ale ozdoby w kształcie kości do gry i kart wykonane są z niemałym artyzmem. Na dodatek kości wydają się „kręcić” podczas napinania cięciwy.
MIECZ VILTHAN`A – oburęczna
Cechy:
Obrażenia: |2k6|+6
2k6 – obrażenia bazowe – z tych wylicza się np. wartość obrażeń krytycznych ciosów+6 – premia od magii powietrza do obrażeń. Działa po wyrzuceniu jednego sukcesu więcej (jeśli atakowany przeciwnik ma Wolę 1 bądź 2), dwóch (Wo atakowanego równa 2 lub 4), albo 3 (dla oponenta o Wo 5) niż jest wymaganych podczas testu celowania. Kolejne dodatkowe sukcesy liczone są normalnie. Np. podczas testu celowania naszemu herosowi wypadło o trzy sukcesy więcej, niźli potrzebował. Jego obrażenia zamiast bazowych 2k6 mogą teraz wynieść 2k6(te bazowe właśnie)+6(od magii, za 1 sukces więcej)+3+3(za jeszcze dwa sukcesy więcej). Lecz nastepny przeciwnik, mimo podobnej obrony, ma Wolę 3. Gracz wyrzuca na szczęście o dwa sukcesy więcej, niż trzeba: obrażenia wynoszą 2k6 (bazowe) +3 (za jeden sukces więcej) +6 (za sukces wymagany do „uaktywnienia” specjalnej właściwości broni). Po co, ktos spyta, takie utrudnienie? Jak wyżej podano, te dodatkowe obrażenia są zadawane przez magię. Jeśli któryś Bajarz uzna to za niepotrzebne, może po prostu rzucać kośćmi test przeciw magii dla ofiary, ale może on niepotrzebnie przedłużyć fazę, kiedy uwagę zwraca się głównie na kości…
Waga i rozmiary: 5kg (sic!)/jak miecz oburęczny
Cena: 20 000 denarów
Historia –
Vilthan był czarodziejem, swego czasu starającym się o posadę nadwornego maga króla Radowida I – władcy Redanii. Aby tego dokonać, postanowił wraz z zaprzyjaźnionym krasnoludem z Mahakamu stworzyć miecze lekkie, silne i dostojnie wyglądające zarazem. Marzył, że stałyby się orężem nowej, elitarnej jednostki królewskiej, lecz coś stanęło na przeszkodzie: sołtys Mahakamu nie pozwolił na wjazd maga do krasnoludzkich miast, przez co wraz z przyjacielem musiał znaleźć miejsce intersekcji możliwie blisko podnóży gór, bo na daleką podróż nie miał już czasu. Na szczęście szybko takowe wykrył i krasnolud nareszcie mógł wykuwać miecze, a Vilthan dokonać ostatecznych inkantacji. Niestety, miejsce pracy leżało tuż obok uczęszczanego duktu, było też całkowicie nieosłonięte przed atakami. Stało się: bandyci, podczas umagiczniania trzynastego miecza napadli niczego nie podejrzewających i zapracowanych rzemieślników. Od tamtej pory wyjątkowo lekkie, oburęczne miecze trafiają z lepkich do jeszcze bardziej klejących się rąk i są postrachem wypraw kupieckich u podnóży Mahakamu.
Jak wpleść? –
Starając się trzymać książkowych wydarzeń, powyższa historia mogła mieć zdarzenie jakieś 120 lat temu (przyjmując, że gracie w czasach zalecanych przez podręcznik – patrz: Wieża Jaskółki, przemyślenia Dijkstry nt. historii lenna Koviru). W tym czasie członkowie klanu, do którego należał krasnolud wykuwający miecze, mogliby popaść w ruinę – kowal był dla nich rodzinną maszynką do robienia pieniędzy. Teraz, mając sporo pieniędzy w banku i jeszcze jedno pokolenie nieuków oraz pozwolenie skruszonego wydarzeniami sołtysa, zapraszają do siebie magów i starają się stworzyć „zaklęcie-wehikuł czasu”, gdyż mimo faktu posiadania pieniędzy i potomka znającego się na wyrobie broni, to dziwnie nieśmiałego i tchórzliwego, najmują hanzę, by przeniosła się w czasie (oczywiście ryzyko jest ogromne – można zarówno wylądować gdzieś w międzysferowej pustce, w zupełnie innych czasach jak i zniknąć bez wieści). Wiadomo, że to jednak łatwiej znaleźć oręż na rozreklamowanie rodu płatnerzy w czasach, gdy go skradziono niż po dobrym wieku. Od Bajarza zależy, czy przenoszące o równe 120 lat zaklęcie zadziała jak należy, czy trafią na czas napadu, przed nim, po nim, czy wrócą do swoich czasów? Może będą błąkać się w czasie i przestrzeni na całą sagę? Podróże w czasie, jak widać, dają ogromne możliwości. Osobom, które zdziwi fakt, że rodzinka, którą stać na wehikuł czasu, mogłyby równie dobrze żyć z procentów bankowych, mogę znaleźć kilka powodów dla takiego zagięcia fabuły od sztampowego dowiedzenia się, gdzie miecze mogą być, „tylko pomóż, bo jakoś nie umiem ich wydostać”. Choćby tak, że staremu i dużemu klanowi krasnoludów wieczne leżenie brzuchem do góry podobać się nie powinno, a już na pewno szkoda by im było utalentowanego potomka, który nie mogąc wybić się na rynku zwyczajnie się zmarnuje (Naciągane to po trochu, ale myślę, że całkiem strawne). To tylko moja propozycja, jak i pozostałe, i to, jak Bajarz wplecie przedmioty do przygody, leży w jego gestii.
Wygląd –
Ostrze jest białe niczym śnieg, gładkie jak tafla jeziora przy bezwietrznej pogodzie, ale nie odbija się w nim dosłownie nic. Podczas brania zamachu słychać szum wiatru, a przy naprawdę silnych wymachach, dźwięki mogą wystraszyć nie lada zucha odgłosem huraganu. Miecz nadaje się więc do skrytobójstwa, lecz raczej wtedy, gdy wieje wiatr, a dla siłaczy to nie lada gratka narobić stracha marynarzom…
Uwaga!: trzynasty miecz zbyt długo pozostawał na miejscu intersekcji i zbyt mocno się przez to naładował. Zadaje teraz obrażenia 2k6 i +9 obrażeń od magii (zasady jak powyżej), ale każdy cios zabiera 10PM – jeśli bohater takowych nie posiada, miecz zadaje mu 3k6 obrażeń. Z tego powodu może lepiej sprzedać go magowi niż choćby zaprzyjaźnionemu osiłkowi…
Okruch ze świątyni w Shaerrawedd – relikwia
Cechy:
Poniższe właściwości dotyczą jedynie elfich kapłanów, ew. kapłanów wierzących w druidyzm i Melitele;
MT -1 dla testów wykonania modlitwy
„Miejsce” na 10PM uzyskanych modlitwą codzienną
MT -2 dla testów przemawiania do elfów (pod warunkiem, że nie są to ateiści…)
Waga/rozmiary: 0,2kg/25cm kwadratowych
Cena: dla ludzi nic nie warte, dla elfów – bezcenne. Zaś dla przypadkowego posiadacza lepiej będzie, jeśli grzecznie odda…
Historia –
Tuż przed zburzeniem Shaerrawedd pewien elficki kapłan odłupał, wraz ze swoimi uczniami, spory kawał tynku ze ściany tamtejszej świątyni po czym zbiegł z nimi w lasy. Legenda mówi, iż kiedy miasto zostało zburzone, tynk samoistnie rozkruszył się na 17 części, a każdą z nich otrzymał inny z siedemnastu lewitów. Okruchy symbolizują nie tylko wielkość kultury i religii elfów, ale także rozbicie ich kraju oraz, jak podają pomniejsze legendy, jego późniejsze odrodzenie (podkreślam słowo „symbolizują”).
Jak wpleść? –
Każdy z lewitów prawdopodobnie przekazywał okruch komuś z młodszego pokolenia w swojej rodzinie, a idącego służyć w przyszłości elfickim bogom. Taki właśnie rodowód może mieć elf, którego gracze spotkają na gościńcu, a który straci zimną krew i w uznaniu, że nagle napotkani ludzie mają zamiar odebrać mu kamień, zaatakuje. Oczywiście po zabiciu go w samoobronie graczom nie da spokoju któreś z bardziej religijnych komand…
Wygląd – spodnia część od razu zdradza, że to niedbale odłupany tynk. Górna strona jakby to potwierdzała zatartymi, już na pierwszy rzut oka elfimi freskami, które są częścią jakiegoś wiekszego dzieła, ale niestety, okruch jest zbyt mały, by pomięscic jakąś znaczącą jej część.
ŁUB SAMONAPRAWY
Cechy:
Łub mieści krótki łuk. Jeśli jednak zostanie tam włożony łuk z jakimś uszkodzeniem, to po tygodniu leżenia w łubie w pozycji umożliwiającej naprawę (a więc sam łuk, np. złamany, musi leżeć odpowiednio ułożony, w przeciwnym wypadku może się komicznie scalić, lecz jeśli po prostu pęknie cięciwa, można ułożyć ją w dowolnej pozycji, byle tylko obie części stykały się ze sobą – choć w przypadku naprawdę dziwnego kąta złożenia cięciwę będzie trzeba prawdopodobnie jeszcze „zahartować”, by mechanicznie doprowadzić ją do poprzedniego stanu). Działa także na większe łuki, pod warunkiem, że uszkodzona część zmieści się w futerale. Rozerwanie materiału, z jakiego zrobiono łub spowoduje „wyparowanie” tej magicznej właściwości. Jeśli ktoś wyjmie łuk przed upłynięciem tygodnia, uszkodzenie będzie wtedy zreperowane w zależności od czasu, jaki upłynął po włożeniu łuku – czasem może wydawać się już całkiem sprawny, ale to tylko pozory!
Waga/rozmiary: 0,5kg/mieści dokładnie pół krótkiego łuku – pozostała, górna część, wystaje z futerału
Cena: 12 000 i nigdy więcej nie zajrzysz do łuczarza z zepsutym łukiem w ręku!
Historia –
Nie znana. Robota chyba elfia, prawdopodobnie liczy sobie ze 150 lat…Jak wpleść? –
W łub zapakowany jest Łuk Fortuny – prawdopodobnie dlatego jeszcze nie zjadły go korniki. Można przedstawić Graczom Łuk właśnie w tym futerale, jednak jego właściwości niech odkryją sami…
Wygląd – kształtem czy rozmiarem nie różni się od innych łubów. Jednak materiał, z którego jest zrobiony, został wzorzyście wyhaftowany w kwiaty wszelakiego rodzaju. Niestety, ów wzór zblakł już mocno i nic nie wskazuje na to, by dało sie to naprawić – materiał pokryty jest jakąś tajemniczą sustancją, przez którą mole już dawno, po daremnych próbach, pozostawiły futerał samemu sobie.
OSTROGI BŁYSKAWICY
Cechy:
Posiadają odnawialny po 12-u godzinach ładunek, który w zetknięciu z ciałem konia wysyła impuls – iskrę, pobudzjącą konia: ten przez następne k3 rundy będzie przyspieszał, względem wcześniejszej rundy, pokonując za każdym razem o 5m więcej – czyli w przypadku trzech rund na kości – najpierw przyspieszy o 5m, potem o 10, w końcu o piętnaście, względem jego zwykłej prędkości.
Waga/rozmiary: 0,25kg/25cm długości
Cena: 18 000 denarów
Historia –
Był sobie kiedyś źrebak, jeden ze stu w stadninie. Pewien młodzeniec, zgodnie z tym, co powiedział jego ojciec, na czternaste urodziny mógł wybrać sobie jednego konia – w dowolnym wieku, maści i płci. Chłopiec wybrał ów źrebaka – najbrzydrzego i najbardziej niezgrabnego w całej stadninie. Ojciec nazwał go Babieca, „głupiec”, tym bardziej, że w stadninie znajdowały się także jedne z najpiękniejszych rumaków w krolestwie. Młodzian szybko przekonał się, że ów niepozorny konik ma przedziwne właściwości – ostrogi, ktore podczas jazdy stykały się z bokiem konia nabierały jakby połysku, po czym wystrzeliwały małą „błyskawicę”. Chłopak spróbował wsiąść na innego ogiera w tych samych ostrogach. Po chwili galopu z zetkniętych z ciałem rumaka ostróg wystrzeliła kolejna „błyskawica”, zaś sam koń ruszył do przodu, omal nie zrzucając jeźdźca z grzbietu. Bystry chłopak „naładował” jeszcze kilkanaście par ostróg, sprzedał je z niemałym zyskiem kilka lat później, i choć wystarczyło mu na wspaniałą, płytową zbroję, wciąż miał za mało na rycerski tytuł. Jeden z jego klientów – kondotier-weteran, zaproponował mu układ: „Ty dasz nam… dwadzieścia par ostróg, a my przyjmiemy Cię w nasze szeregi”. Chłopak od razu zajął się kolejnymi ostrogami, lecz przy „ładowaniu” ostatnich, Babieca upadł na ziemię wraz z chłopcem. Ostatnie ostrogi były gotowe, lecz koń tylko rżał, gdy jeździec próbował się spod niego wygramolić. Było mu żal starego przyjaciela, ale później zasłynął jako wielki kondotier, El Domian, zaś jego ostrogi do dziś pozostają tajną bronią w tych najemnych oddziałach. Ostrogi stały się już niemal słynne, lecz druidzi i miłośnicy koni uważają, iż rażenie koni piorunem, choćby miniaturowym, jest niemoralne…
Jak wpleść? –
Chyba najprościej będzie znaleźć oddział kondotierów na jakiejś wojnie – Gracze mogą zauważyć dziwne iskry przy butach któregos z martwych najemników. Sami kondotierzy mogą podarować Graczom jedną parę, w zamian za np. uratowanie ich dowódcy…
Wygląd – gdyby nie dziwny połysk, wyglądałyby najzupełniej zwyczajnie. Ale iskry widoczne podczas galopu oraz malutki „piorun” od razu pozbawiają obserwatora złudzeń – to prawdziwie magiczna rzecz…
A oto i jeszcze dwa przedmioty, ktorych zabrakło w podręczniku:
Miecz póltoraręczny –
Można go używać zarówno jedną (wtedy zadaje k6+2 obrażeń), jak i dwiema rękami (k6+3). Cena: 300 denarów. Waga: 4-5kg, dłuższy od zwykłego miecza, ale krótszy od miecza dwuręcznego.
Hełm garnczkowy w ozdobnym wariancie –
Wyparowania: 2. Jedyna rożnica, jaką możemy spotkać, to bardziej opływowy kształt hełmu oraz ozdoby: Powiewająca tkanina – labry, i niewielka „figurka”, zazwyczaj z drewna, przedstawiająca element rycerskiego herbu (np. lew). Charakteryzuje Najznamienitszych rycerzy, osoba z taką osłoną głowy może liczyć – nie! – wymagać!, że wszystkie napotkane osoby będą traktować ją z szacunkiem i powagą. Prawdopodobnie nikt nie będzie wymagać podania dowodów szlachectwa osobie w tym hełmie, no chyba, że inny tak wyposażony rycerz. Ozdoba na szczycie hełmu dodatkowo chroni od ciosów w tamtą część głowy (ale to raczej informacja do walk opisowych, bo, jak wiadomo, hełm garnczkowy od góry jest płaski, ciosy nie ześlizgują się więc jak z choćby szyszaka – ten element herbu zaś, co jest raczej efektem ubocznym, zmniejsza szansę na rozpłatanie szlacheckiego czerepu). Cena: 1000 denarów za gotowy, 1500 na zamówienie. Waga: 3kg, rozmiary nie przewyższają zwykłego hełmu garnczkowego, poza tą „figurką”, która osiąga różne rozmiary, w zalezności od herbu i zamówienia.
Jak widzicie, jest to poprawiona wersja mojego artykułu. Podstawowe zmiany to: lepsze wyważenie przedmiotów, poprawienie cen i wag, dwa pomniejsze i dwa raczej podstawowe przedmioty więcej, poprawa w miektórych opisach. Jakiś czas temu wspominałem coś o beta-testach przedmiotów. Były to dokładnie dwa przedmioty: Miecz Vilthan`a i Tarcza Alevandra. Tarcza przez pierwsze dwie walki – z krabopająkiem i żyrytwą, miała wyparowania z „ramienia” – wynosiły 1. Przedmioty otrzymał archetyp wojownika. Zostały mu zbroje i hełm, które były wpisane w jego kartę. Walkę z Krabopająkiem wygrał poobijany, z żyrytwą pokaleczony. Uznałem, że tarcza nie miała jakiegoś wielkiego znaczenia w tych walkach, więc na ostatnią, najcięższą, postanowiłem odebrac tarczy możliwość używania jej podczas starcia z bronią dwureczną w rękach. Ostatnim przeciwnikiem miał być Wicht, lecz ten odporny był na żelazo, a obrazenia magiczne, którymi miecz mógł go potraktować, nie zdałyby tu egzaminu – Wicht posiada zbyt dużą Wolę, jak na wojownika o Zręczności 2. Dlatego też wybrałem innego przeciwnika. Wynik starcia: wszystkie celne ciosy były krytyczne ;P… Krasnolud przetrwał dzięki zbroi – zostały mu 2PŻ. Zaraz potem ciął Zeugla, swojego oponenta, i wygrał walkę, umierający… Co ciekawe, ani razu nie wykorzystał obrażeń magicznych miecza, choć sam miecz miał wtedy jeszcze modyfikator do obrażeń +1… Innymi słowy – uznałem, że takie własnie statystyki, jakie można wyżej zobaczyć, będą najodpowiedniejsze. Przy tworzeniu kolejnych elementów ekwipunku kierowałem się raczej chęcią dodania czegoś mniejszego, zaś dwa elementy uzbrojenia, jakie można zobaczyć, chyba powinny znaleźć się w podręczniku, prawda? Mam nadzieję, że poprawa, choć niewielka, zmieni jednak nieco Wasz stosunek do tej pracy, i spodoba Wam się co najmniej jako solidna. Chciałbym, aby artykuł nikogo nie uśpił, a przynajmniej zainteresował.
Kogut
kurde powtarzam sie po raz enty, ale uwazam ze robienie takich arytkulow jest hiper nie potrzebna. nie mowiac juz ze nie pasujace, po co mi lista kolejnych 200 poteznych przedmiotow.
Mi sie marzy artykul w ktorym ktos opisal wszelkie rodzaje broni wystepujace w sredniowieczu i/lub na kartach sagi. Z opisem, mechanika i ladnym rysuneczkiem, a nie kolejna wersja bzdur.
nic nie daje bo na nic nie zasluguje
Gawel, jak jeszcze troche poczekasz, to może się doczekasz. Ja już zacząłem wstępne prace(tzn zbieranie informacji). Tylko rysować za bardzo nie umiem:)). Ale sądze że jakoś dam radę.
gawel to, ze tobie sie nie podoba to nie znaczy, ze innym, widocznie kogut uwaza inaczej, a pewnie jest jeszcze wielu innych ktorzy go popieraja.
co do artykulu o „normalnej” broni, mysle, ze moge uchylic rabka tajemnicy. wiem, ze jest juz prawie skonczony artykul o uzbrojeniu, autora nie podam. sam nie moge sie doczekac, az go przeczytam, ale musze jescze troche poczekac
Kilka uwag:
1. Tarcza: Modyfikator do obronyt przeciw strzelaniu jest w porządku, tylko wydaje mi się, że skoro dałeś wymagania dla MT+3(4 Zr) to czemu nie dałeś również wymagań dla MT +2 (wtedy wymagana Zr wynosiłaby 3). Jeśli chodzi o tą broń dwuręczną to jednak byłoby lepiej gdyby ta tarcza nie przeszkadzała(ale wtedy wojownik walczący nią i posiadający tą tarczę np. będzie miał MT od tarczy zmniejszony). Ostatnia uwaga o tarczy jest taka, że skoro broni przed pociskami to czemu nie daje takiego samego mod. do obrony fiz. w zwarciu? Przecież pocisk ciężej zauważyć i powstrzymać niż cios.
2. Łuk: po co zmniejszałeś obrażenia? Były w sam raz. Wszystko albo nic, w końcu to broń hazardzistów.
Drogi Gawle, jeśli pamiętasz poprzednią wersję tego artykułu, to wiesz chyba, iż obiecalem poprawę. Jak by to teraz wyglądało, gdybym wyrzucił to do śmieci, gdybym tę obietnicę złamał? Rozumiem, że Tobie to może się nie podobać. Rozpiskę broni, ich historię itd. zostawiam tym, ktorzy już się tym zajęli. Może wtedy Twoje marzenia się spełnią. Zastanawiam się, dlaczego z góry uznajesz, że tworzenie takich artykułów, gdzie Bajarz może znajdzie dla siebie coś ciekawego, może podchwyci jakiś pomysł za bzdurę. Dział nazywa się „Ekwipunek”, a nie „Dokładne opisy broni rzeczywstych for Gawel”. Temat daje szerokie możliwości, czy chcesz je ograniczać? Rozumiem, że jesteś bardziej doświadczony ode mnie, że to wszystko powyżej to Ci przeszło przez głowę wieki temu, a i tak zaraz wyszo, bo było za słabe. Ale czy jesteś jedynym użytkownikiem serwisu, aby dyktować, co ma być w kazdym z działów? Popatrz: napisałeś, co Ci się marzy. Chyba odzew Ci się podoba? Zadowolony? Czy jak dostaniesz artykuły, które w pełni zaspokoją Twoją ciekawość (swoją drogą: czemu sam się za nie nie wziąłeś?), to pozwolisz, by nadal pojawiały się prace takie, jak powyższa? Ja ten dział w każdym razie zostawiam, zgodnie z Twoją entą prośbą: nie będę tu umieszczać artykułów hiper-niepotrzebnych. Mam nadzieję, że następny bardziej przypadnie Ci do gustu…
Budujesz za dlugie zdania. To nie Pamietniki J.Ch. Paska, tak dlugie zdania ciezko sie czyta a jeszcze trudniej rozumie.
„Pokusi”, nie „poszczyci” sie o rabat :-/
Laska Vilgefortza – hmmm… Nie podoba mi sie. A biore to szczegolnie do siebie, bo wlozyles to w rece mojego mistrza i ulubionej postaci sagi 😛
I do tego wyceniles to jeszcze tak nisko – skandal! -1 do oceny.
Winda Vhaler’a: a co, jesli na KP nie wypadnie 6 przy ladowaniu kuszy ciezkiej? Wtedy standard? Cos mimo wszystko powinna pomoc.
„driady […] nie zdają relacji o grotach i ukrytych w niej skarbach kogoś, kogo nie lubią…” – aha, wiec jesli kogos lubily, to o jego skarbach opowiadaja, tak? 😛 No i ta zmiana liczby :-/ (sorki, tak sie czepilem…)
Za to milo, ze wiesz, co znaczy „sic!”:-)
Ostrogi blyskawicy sa niehumanitarne! Biedny konik tez czlowiek! Przeciez taki ped musi go meczyc.
Zdecyduj sie, czy stylizujesz tekst, czy nie.
Artykul prawie mnie uspil… :-/ A co do solidnosci, to bym polemizowal. Dobrze, ze przemyslales artykul, poprawiles, ale nadal masz okropne bledy stylistyczne, orty tez sie zdarzaja i potkniecia w sensie wypowiedzi (patrz m. in.: opis lubu samonaprawy)
No, napisalem, co mi lezalo na sercu. Na koniec cie pochwale. Na pochwale zasluguje to, ze, obok cech i wygladu, duzo miejsca poswieciles na historie. Dowodzi to, ze masz niezla wyobraznie. Pracuj tylko, prosze, nad stylem. I to ostro.
Milo tez, ze podsunales pomysly, jak wplesc przedmioty do gawedy. To mozna rzeczywiscie uznac za solidne 🙂
Straszny miecz RULEZ!!! – szczerze? Tak pol na pol mi sie podoba. Ale z tym wiatrem i matowoscia to calkiem niezly pomysl 🙂
Hmmm, naprawde nie wiem, jak cie ocenic. Moze tak:
[b]Ocena bazowa:[/b] 5
[b]Premia za to, ze sie napracowales (bo rzeczywiscie, duzo tego):[/b] +1
[b]Minus za obraze majestatu Vilgefortza 😉 :[/b] -1
Czyli, jakby nie patrzec, 5 🙂
Dzięki Sekla. Jesteś pierwszą osobą, która wynalazła dla mnie błędy w artykule. Szkoda, że już po poprawie. Nad stylem pracuję, nawet poprosiłem nauczycielkę, by mi pomogła na korepetycjach. Niestety, było to po napisaniu artykułu… Za błędy, które wytłuszczyłeś jest mi wstyd. Przy okazji: Jesteś pierwszą osobą, która zwróciła w moim artykule uwagę, na sam opis broni. Dzięki za rady, przestrogi, delikatną naganę i małe uznanie. Po czymś takim człowiek najchętniej zaraz rzuciłby się do pracy (uważając na błędy, oczywiście).
Kurczę, ale mi kadzisz… 🙂 Miło mi, że byłem pomocny. Czekam na kolejne prace. Masz klasę, chcesz nad sobą pracować (i mam nadzieję, że pracujesz :-)), może być tylko coraz lepiej 🙂
Pozdro wielkie
Sekla
Świetny artykuł, ale dlaczego taki krótki??MA ICH BYĆ WIĘCEJ ZDECYDOWANIE WIĘCEJ.
Do autora: Dla zrównoważenia tych „pobłogosławionych” przedmiotów przydałyby się jakieś „przeklęte”, które drużyna mogłaby znaleźć przy jakimś pechowcu, albo które mogłaby kupić od jakiegoś przewrotnego handlarza.