IMIĘ: Guenh
RASA: człowiek
PŁEĆ: kobieta
OCZY: niebieskie
WŁOSY: blond, bardzo długie

Archetyp: Złodziejka [45] (*umiejętności wrodzone)

Ko: 3      Po: 3      Si: 2      Zm: 3      Zr: 3      Zw: 3
In: 3      Og: 2      Wo: 2

*JĘZYKI: wspólny: 2,
CZYTANIE I PISANIE: język wspólny: 2,
AKROBATYKA: 2,
CWANIACTWO: 2,
CZYTANIE Z RUCHU WARG: 2,
GIBKOŚĆ: 2,
*NASŁUCHIWANIE: 2,
PRZESZUKIWANIE: 2,
RZEZANIE MIESZKÓW: 3,
*RZUCANIE: 1,
*SKRADANIE: 2,
*SPOSTRZEGAWCZOŚĆ: 2,
UNIESZKODLIWIANIE PUŁAPEK: 3,
*UNIK: 1,
*WALKA BRONIĄ: 1,
*WALKA WRĘCZ: 1,
*WIEDZA – rodzinna okolica: 1,
*WIGOR: 1,
WŁAMYWANIE: 3,
*WSPINACZKA: 1,

ŻYWOTNOŚĆ I STANY ZDROWIA
OBRAŻENIA [29]
ZDROWY [29]
POOBIJANY [21]
POKALECZONY [14]
UMIERAJĄCY [7]

WALKA
Obrona (dystans / broń / wręcz) 2/3/3
Modyfikator obrony fizycznej: 2
PW: 14

MAGIA
Obrona (czary / modlitwy / znaki) 1/1/1
Modyfikator obrony magicznej: 1,
PM: 10

Udźwig 30 kg, udźwig maksymalny 90 kg
Szybkość marszu 40 km, szybkość walce 20 m.

Wyposażenie:
Czarny strój, wytrychy, lina, narzędzia złodziejskie, sukienka na przebranie, niecopieniędzy.

Kto zacz?

-Żółta? Nie.
-Jaśnie pani ma rację. Żółta nie, żółta nie.- Kupiec odwrócił się, odrzuciłjasno-żółtą suknię i wziął inną.
-Jaśnie pani, może ta?
-Granatowa.
-Do jaśnie pani niebieskich oczu pasować będzie- zapewnił gruby kupiec.- I do jaśniepani jaśniutkich włosów, ja wiem, co mówię.
Dziewczyna spojrzała na suknię, uśmiechnęła się do kupca.
-Papo!- Zawołała.- Znowu gdzie interesy robi.
-Interesy jaśnie pani mówi? To ja pokażę coś specjalnego.
-Jaka piękna.- Dziewczynie aż zabłyszczały oczy.
-Jedyne 500 denarów- kupiec zwietrzył interes.
-To chyba niewygórowana cena. Papa się zna, ja nie.
-A może jaśnie pani biżuterię obejrzy? Tylko brąz, ale to bardzo ładne.
-Brąz.to nieładne, bo hm.brązowe. A złoto?
-Złota nie mam, ale u Berga tam, na wprost jest. Bardzo ładna. Ale najładniejsza uHanrenda. Ale droga, bardzo droga. On urzęduje za rogiem w białym pomalowanym budynku.-Odwrócił się. Dziewczyny już nie było.

* * *

Noc. Coś przemknęło między ulicami. Cicho i zwinnie jak kot. Jak czarna pantera.Trzask otwieranej jednej i drugiej kłódki był ledwo słyszalny. Skrzypnięcie kratybyło już głośniejsze, pantera obejrzała się. Spokój. W żadnym oknie nie zapaliłosię światło. Kocica wróciła do swojej pracy. Po kłódkach i kracie został tylkozamek w drzwiach. Słabe zabezpieczenia, jak u takiego jubilera z „Kwiatemoceanu” brylantem, po którego tu przyszła, pomyślała. Kilka dni temu była tu.Jedynym poważniejszym zabezpieczeniem były strzały umieszczone w ścianach. Musiałauważać tylko na cieniutkie i prawie niewidoczne linki, by żadnej ze strzał nieuruchomić. Prymitywizm. Igraszka, zabawa dla takiej pantery jak ona.
– Witaj moje kochanie. – szepnęła. Brylant był wielkości piąstki małego dziecka.Był przykryty kopułą ze szkła, tak by ludzie mogli go podziwiać. Uśmiechnęła się.
– Chodź moje maleństwo. – Kolejny uśmiech. Ściągnęła brylant wraz z zielonymijaspisami tworzącymi naszyjnik. I alarm.
Znowu uśmiech. Prymitywizm, pomyślała. Nie spodziewała się tego, ale przewidywałataką możliwość. Alarm był ustawiony na ciężar naszyjnika. Momentalnie do saliwpadł mężczyzna.
-Tylko jeden?
Spokojnie, acz z nieprawdopodobną szybkością schowała naszyjnik pomiędzy piersi,wykonała dwie gwiazdy w kierunku strażnika „zahaczając” go nogą, tak, żejuż nie miał szansy wstać.
– Prymitywizm. – rzuciła na odchodne. Całkiem spokojnym krokiem opuściła sklep

* * *

– 10 tysięcy, bez targowania.
– Co mnie interesuje, że to twój teren i co ciebie interesuje, kim ja jestem???
– Nie nastraszysz mnie tym swoim jednym gorylem. Z trzema tez sobie poradzę.Pięć.siedem.no dobra usiądę, ale targować się nie będę, nie chcesz kamienia tosprzedam go komuś innemu.
– Możesz mnie nazywać jak chcesz, moje imię nie jest ci do niczego potrzebne, a skądwiem, że chciałeś „Kwiat oceanu” to też moja sprawa, mam swoje źródła,których ty nie poznasz. I zabierz tych nieszczęsnych ochroniarzy, bo nic nie wskórasz.Teraz lepiej, więc ile mówiłam 12 tysięcy???
– Za dużo dla ciebie?? Dobrze, nie to nie.znajdzie się inny chętny. Każ im sięcofnąć. Teraz!!!
– No więc jednak się zdecydowałeś? Stanęło chyba na 15 tysiącach?? Tak, tak, 15 beztargów. W Novigradzkiej walucie. Nie masz?? Trudno, do widzenia.
– 15 w Novigradzkiej masz czy nie masz? Tak lepiej, wiec płać, albo się wynoszę.
– Miłego używania błyskotki.

* * *

Z Guenh lepiej się nie targować.
Może warto by przedstawić pokrótce jej przeszłość. Zwykła mieszkanka Dorian wcentralnej Temerii. Rodzice byli dobrze ustawieni. Guenh wraz z jej bratem posłali doszkoły. Gdy któregoś dnia oskarżono dziewczynę o kradzież jakiejś tam niezwykleważnej książki (której wówczas jeszcze nie ukradła), pożegnała się ze szkołą.Rodzice trochę zawiedzeni, ale wierzyli, że nie przywłaszczyła sobie tej pozycjiksiążkowej.
Tak więc w domu przygotowywana była do stania się damą i poślubienia dobrej partii.Nauk nie skończyła, znalazła ciekawsze zajęcie. Męczyło ją to poddaństwo wszystkimi wszystkiemu więc pożegnała rodziców zostawiając malutki liścik. Przyłączyłasię do objazdowego teatru. Szybko przekonała się, że nie dostanie niczego za darmo.Zaczęła od „zwijania” ciastek ze straganów, potem podglądała i odwracałauwagę przechodniów, aby „koledzy” z teatru mogli wyciągnąć z ich kieszenipieniądze. Szybko nauczyła się robić to sama. Życzliwi aktorzy zaczęli uczyć jątrudniejszych „sprawności”. Wyuczywszy się nowego fachu (okradania ludzi),zostawiła trupę aktorów za sobą. Dalej szkoliła się sama. Na przytaczanie szkoleniaszkoda miejsca, cały czas to samo, skradanie, włażenie na mury, jakieś dziwne figuryakrobatyczne, otwieranie zamków.
Dopiero po jakiś trzech latach takiej samodzielnej nauki zdecydowała się na swójpierwszy skok.
No i nie udał się. Spędziła 2 tygodnie w więzieniu. Kolejny w Vengerbergu też sięnie udał, kolejne trzy tygodnie w więzieniu. Więcej już nie siedziała, kradła to cochciała, zaczynając od sukien na targach a kończąc na berle królestwa Poviss.
Jako kobieta prezentuje się wspaniale. Wysoka, szczupła, długie, blond włosysięgające za pośladki. Potrafi manipulować ludźmi, udając, że blondynkirzeczywiście są głupie i w ten sposób uzyskiwać istotne dla niej informacje, bezwzbudzania podejrzeń. No bo „jak ta głupiutka, nie wiedząca czy 500 denarów todużo mogłaby cokolwiek ukraść”. W tym wypadku sprawdza się powiedzenie „niesądź po pozorach”.
Dla osób zaufanych otwarta i miła. Jeśli chodzi o walkę to z trzema przeciwnikamiporadzi sobie. Nie używa miecza. Jest diabelnie szybka i zwinna, wystarczy kilka szybkichruchów by przeciwnik nie wiedział co się dzieje.
Najlepszym przyjacielem jest dla niej Eorgen, wiedźmin wyszkolony w Szkole Gryfa wjaskiniach Gór Amell.. Zdarza im się podróżować razem, częściej jednak spotykająsię na drodze i wymieniają informacjami, gdzie trzeba zabić potwora lub coś ukraść.Jak się poznali? Może przytoczę to bardzo krótko. Guenh miała ukraść klejnotbroniony przez jakiegoś potwora, a Eorgen był w trakcie zabijania poczwary. Każdezabrało swoją zdobycz. Spotkali się w karczmie i razem opili sukces. Tak zaczęła sięich znajomość.
Im mnie ludzi ją zna, tym lepiej. Dlatego bardzo uważnie dobiera przyjaciół oferującpełną lojalność i szczerość, i oczekując tego samego w zamian. Bardzo przyjemnadziewczyna, chyba że wywęszy jakieś oszustwo z drugiej strony.
Przedstawiciele innych ras są jej obojętni, jeśli spotka jakiegoś na swoje drodze totraktuje go normalnie. Jeśli dobrze zapłacą, może coś dla nich zdobyć. Nie mauprzedzeń.
O tym jak działa przeczytaliście u góry. Nie polecam spotkać się z nią poprzeciwnych stronach.