BiałyKruk
Napisaneprzez „Blue” na potrzebyserwisu „Wiedźmin: gra wyobraźni Unofficial”
Spacerowałsobie spokojnie po dachach Novigradzkich domów. Po czterech latach nie było jużto tak emocjonujące. Kilkanaście dachów dalej znajdował się jego cel.
-Dobry wieczór panie Gofer czy jak cię tam zwą. Będziesz miał zaszczyt zostaćogołoconym przez najlepszego złodzieja w mieście – mnie. Dom przyszłego”nędzarza” znajdował się za grubym kamiennym murem. Przed bramąwejściową kręciło się kilku zalanych strażników. „Jeśli te błaznypod bramą są w takim stanie to ci w środku pewno są nieprzytomni. To będziełatwizna. A ja miałem nadzieje na jakieś wyzwanie” – pokręcił zniedowierzaniem głową. Dobył strzały z przywiązaną liną i wystrzelił. Pociskwbił się w drewniany spadzisty dach. Sprawdził czy lina jest dobrze umocowanai przywiązał jej koniec do pobliskiego komina. Wskoczył na linę i balansowałdopóki nie złapał równowagi. Przeszedł po linie jak gdyby to był porannyspacerek. Prawą ręką złapał się liny. Zwisając, pchnął lewą okno poniżej.Przekupił służącego żeby zostawił to okno otwarte. „Wszystko zgodniez planem” – uśmiechnął się do swoich myśli. Pokój do którego wszedłbył pogrążony w mroku. Światło bijące od księżyca tańczyło po bogatozdobionych meblach. Podszedł do drzwi i nasłuchiwał. Korytarz ten patrolowałstrażnik. Odczekał aż kroki zaczęły cichnąć. Uchylił drzwi i wbiegł nakorytarz. Schował się za posągiem nagiej kobiety. Gdy strażnik wracał,zaszedł go od tyłu i uderzył go pałką zwaną przez niego pieszczotliwie”czarnym Jacusiem”. Zaciągnął nieprzytomnego strażnika do pokoju.
-Mój drogi, pozwól że uwolnię cię od ciężaru twojej sakiewki i kluczy.Obudzisz się rano z „malutkim” bólem głowy. Nie miej mi tego za złe,taka praca – wyszedł na korytarz i zamknął drzwi na klucz. Zatrzymywał sięco kilka kroków i sprawdzał czy nie słychać nadchodzących strażników. Narozwidleniu skręcił w lewo i cichutko szedł w stronę biura właścicieladomu. Podszedł pod drzwi gabinetu i przyłożył do nich ucho. Słyszał jakieśtłumione odgłosy ale nie mógł ich zidentyfikować. Zajrzał przez dziórkęod klucza. Przy biurku siedziała zalana łzami kobieta, a nad nią pastwił sięjakiś tłusty jegomość. Nie było wątpliwości co tam się rozegrało, lubmiało rozegrać. Cichaczem otworzył drzwi, zakradł się do pulchnego mężczyznyi klepnął go w ramie.
-Ładnie to tak traktować kobiety?? – po czym z całych sił uderzył go wtwarz.
-Słodkich snów grubasku – powiedział z wyraźną złośliwością. Popatrzyłna dziewczynę, która zapinała guziki w koszuli i powiedział:
-Bądź cicho bo spotka cię podobny los jak tego jegomościa. Zanim sobie pójdęa ty o mnie zapomnisz powiesz mi gdzie ta gnida trzyma białego kruka – pokojówkapopatrzyła z niedowierzaniem w odpowiedzi na szorstki to swojego”wybawcy”.
-Powiem, ale pod pewnym warunkiem. Weźmiesz księgę rachunkową lorda Geoffreyai oddasz ja w ręce prawa – z trudem wstrzymał wybuch śmiechu.
-A czy ja wyglądam jak praworządny obywatel ??? No dobra, jeden dobry uczyneknie zaszkodzi. Gdzie ta księga?
-W sypialni, która znajduje w północnym skrzydle jest regał. Wyjmij czwartą książkęod lewej na najniższym regale. Otworzy się przejście do pomieszczenia w którymznajdują się pożądane przez ciebie przedmioty.
Rozległosię pukanie do drzwi. Jakiś nadgorliwy strażnik martwił się o swojego pracodawcę.
-Lordzie Geoffrey, wszystko w porządku? – Dziewczyna wydała z siebie długi, namiętnyjęk i krzyknęła:
-Wynoś się głupcze, twój pan jest teraz bardzo zajęty.
-O! Najmocniej przepraszam. Już mnie nie ma – dało się słychać cichutki chichotstrażnika.
Złodziejpatrzył na służącą wielkimi oczyma. Dziewczyna się zarumieniła i spuściławzrok.
-No co? Musiałam go jakoś spławić – powiedziała cichutko. Mężczyzna skinąłgłową i podszedł do drzwi, po drodze „pożyczył”sobie kopertę i kilka kartek papieru. Po upewnieniu się że korytarz jestpusty wyszedł z pokoju. Nawet się nie pożegnał, co go tam obchodziła jakaśsłużka? Skradając się doszedł do sypialni. Strażnika który stał nawarcie odesłał do krainy snów i odciążył jego barki o kilkanaście denarówznajdujących się w jego denarów sakiewce. Otworzył drzwi kluczem i wniósłdo sypialni strażnika, po czym ułożył go w łóżku. „Założę się oswój kaptur że to będzie jedyna okazja dla niego żeby sobie pospać w takimłożu” – pomyślał. Rzeczywiście łóżko lorda było wspaniałe.Zrobione z czarnego drewna z jedwabnym baldachimem złotego koloru. Zgodnie zinstrukcjami wyjął książkę i po krótkim marszu cienkim korytarzem wszedłdo ciasnego pomieszczenia. Ze zdziwienia otworzył usta. Ściany były obite złotymiarrasami. Na podłodze leżały złote monety. W szklanej gablocie leżałastara i gruba księga, a na małej kamiennej kolumience stał on – biały kruk.Otworzył klapę i wyciągnął księgę. „Zobaczmy co my tu mamy” -powiedział w myślach. A po krótkim przestudiowaniu………………
-Sukinsyn!!!!!! To tak się wzbogacił i pewno tak wszedł w posiadanie posążka.Władze tym się pewno zainteresują. Handel ludźmi chyba nie jest tutajpopierany.
Schowałksięgę i figurkę do małej torby z która się nie rozstawał podczas swoichwycieczek „domoznawczych”.
-No to teraz tylko stąd wyjść, skoczyć na posterunek i wyrobie normę na tentydzień.
Wróciłdo sypialni i z przyzwyczajenia przykucnął pod drzwiami sprawdzając teren.Bez przeszkód dostał się na najniższe piętro i wyszedł na dziedziniecprzez drzwi kuchenne. Ku jego zdziwieniu na placu przed domem było sporo ludzijak na tą porę. Pięciu strażników i kobieta, którą eskortowali to powozu.Stwierdził że to łatwa szansa na wydostanie sie z posiadłości lordaGeoffreya. Gdy cała szóstka znalazła się na swoich miejscach i powóz zacząłruszać podbiegł i wszedł pod spód poczym złapał się osi i spokojniewyjechał poza posiadłość.
Jeszcze tego samego dnia na posterunku straży miejskiej.
-Szefie,proszę rzucić na to okiem.
Sierżantwziął do ręki oprawioną w czarną skórę księgę z której w tym momenciewypadła kartka i koperta. Podniósł i przeczytał treść wiadomości:
Drogastraży miejska.
Jakoporządnyobywatel jestem zmuszony donieśćo nielegalnej działalności niejakiego Lorda Geoffrea. Załączam niezbitedowody jego winy, a także list do niego. Proszęo przekazanie mu go jak będziesiedział w jakiejś zapyziałej celi.
…………….
Zamiastpodpisu była pieczątka przedstawiająca jakiegoś białego ptaka. Otworzył kopertęzaadresowana do przyszłego skazańca i czytał.
Szanownylordzie Gofer!
Spodobaci sięw lochach, gwarantuje. Pozdrów odemnie szczury i inne robaczki jakiespotkasz. Życzępowodzenia na nowej drodze życia.
Załatwił cię
………………
Itu, tak jak na powyższej wiadomości widniała pieczątka przedstawiająca białegokruka.
Parę błędów się znalazło (szczególnie logicznych):
1.”Dobył strzały z przywiązaną liną i wystrzelił. Pocisk wbił się w drewniany spadzisty dach. Sprawdził czy lina jest dobrze umocowana i przywiązał jej koniec do pobliskiego komina. Wskoczył na linę i balansował dopóki nie złapał równowagi.”
Po pierwsze: strzała z przywiązaną liną daleko by nie poleciała (chyba, że byłby to pocisk balisty).
Po drugie: nawet zakładając, że gdziekolwiek się wbiła (pomińmy nogi strzelającego) to strzała nie utrzyma ciężaru człowieka.
2. Jeżeli służącej tak zależy na wrobieniu pryncypała to dlaczego się sama nie pofatyguje? Przecież posiada wszystkie niezbędne informacje (która książka itd.), a poza tym na pewno byłoby jej łatwiej ominąć strażników. Rozumiem, że mamy do czynienia z questem, a rzeczona służka jest BNem.
3. Jest jeszcze kilka innych, pomniejszych „bugów” w stylu:
„Przy biurku siedziała zalana łzami kobieta, a nad nią pastwił się jakiś tłusty jegomość.”
Moim pierwszym skojarzeniem było, że ją bije. Nie pasuje tylko fragment z koszulą… Więc co? Sado – maso?
Zauważyłem u siebie w trakcie czytania dziwne skojarzenia z grą „Thief”: od tej nieszczęsnej strzały, po bicie pałą przez łeb.
W jednym z poprzednich komentarzy zauważyłem, że opowiadania pisane na podstawie sesji z reguły nie posiadają „tego czegoś” co sprawia, że się je pamięta. Jedyne dywagacje bohatera ograniczają się do przemyśleń „jak tu obejść kolejne kłody, które autor opowiadania/MG rzuca mi pod nogi”. Teraz widać, że z opowiadaniami na podstawie gier cRPG jest podobnie.
Ale nie ma takich „krzaków” jak u niektórych „łowczyń kryminalistów”: 4, czyli całkiem poprawnie 🙂 Przez chwilę zastanawiałem się nad „3”.