Witam…
Po długim namyśle (i przeczytaniu artykułu z propozycją mieszanek rasowych) postanowiłem oddać w wasze ręce drodzy czytelnicy jedną z moich bardziej „nietypowych” postaci. Mam nadzieję, że dostarczy wam ona (podobnie zresztą jak i mi) sporo radości z grania. Postać nadaje się również na bardzo nietypowego NPCa… Oto ona.

      Kim jestem? To pytanie dręczyło mnie od kiedy byłem świadomy swojego istnienia. Zawsze czułem, że jestem inny niż moi rówieśnicy. I nie chodzi o to, że byłem szybszy czy bardziej zręczny, że widziałem i słyszałem to czego oni nie byli w stanie usłyszeć i zobaczyć. Czułem w sobie coś, co wyróżniało mnie z tłumu. Czułem w sobie mroczną tajemnicę…
      O moich prawdziwych rodzicach wiem niewiele. Tak naprawdę nie znam nawet ich imion. Wiem natomiast, że moja matka była szlachcianką z Cintry. Podobno nie byle jaką. Wszystko zaczęło się w tę dziwną noc. Pierwszą noc święta Yule, kiedy to zaczęła mieć te koszmary. Na początku, każdy komu o nich opowiadała bagatelizował jej historię. Po pewnym czasie koszmary stały się jednak na tyle silne, ze moja matka nie była w stanie spać. Słabła z dnia na dzień ukrywając to co działo się z nią naprawdę. Pewnego dnia wezwano medyka, który miał jej pomóc. Wkrótce koszmary ustały a moja matka powoli odzyskiwała zdrowie. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze. Dowiedziała się również, że jest w ciąży…
      Nie wiem dlaczego to zrobiła. Możliwe, że skłonił ją do tego rozsądek, być może treść jej koszmarów. Tak czy inaczej znalazłem się na progu klasztoru Melitele, gdzie odnalazła mnie siostra Klara – tamtejsza wieszczka. Wraz ze mną w koszyku znajdował się list z prośbą do sióstr zakonnych o opiekę nade mną i opowieścią o ostatnich wydarzeniach z życia mojej matki. Przez długi okres Klara opiekowała się mną i pomimo tego, że nie byłem jej dzieckiem dała mi trochę miłości. Nigdy nie zwracała się do mnie po imieniu, pewnie dlatego, że nie znała go. Zawsze miała nadzieję, że gdy dorosnę wybiorę sobie jakieś. W klasztorze nauczono mnie czytać i pisać oraz wpojono szacunek do Melitele. Nadszedł jednak czas gdy Klara uznała, że powinienem stać się mężczyzną.
      Pewnego dnia, do klasztoru trafił ciężko ranny człowiek. Miał on długie, mlecznobiałe włosy i oczy ciemnoczerwonego koloru. Na szyi nosił dziwny medalion ze srebra wyobrażający głowę kota. Jak się potem okazało, był wiedźminem o imieniu Dharl. Klara poprosiła go aby zabrał mnie ze sobą do warowni. Tam miałem odnaleźć sens swojego życia. Dharl spełnił jej prośbę. Miałem wtedy siedem lat.
      Okres szkolenia w warowni był najcięższy w całym moim życiu. Wczesnoporanne wstawanie i zaprawy. Potem mordercze treningi. Codziennie ginęli moi rówieśnicy, głównie w wyniku swoich błędów. Dla mnie treningi nie były tak ciężkie jak dla innych. Koledzy zazdrościli mi tego, że wyróżniałem się. Wkrótce miałem poznać prawdę o sobie. Pamiętam, że ćwiczyliśmy akurat zbijanie strzał. Jak zawsze stanęliśmy pod murem w oczekiwaniu. Po salwie wielu z nas padło bez ruchu na ziemię. Powietrze wypełnił gęsty zapach krwi i wtedy po raz pierwszy wpadłem w szał. Nie wiem co się ze mną działo. Później powiedzieli mi, że zabiłem jednego ze swoich kolegów. Nie to było jednak najstraszniejsze. Starsi wiedźmini zawsze coś podejrzewali. Wiedzieli, że jestem inny. Tym razem postanowili to dokładnie zbadać. Miałem wtedy szesnaście lat.
      Mój ojciec był wampirem. Ja po części również nim jestem. Co mnie od nich odróżnia? Nigdy nie byłem odporny na żelazo lub ogień, natomiast srebro nie powoduje u mnie szału. Nie znam też żadnej z ich sztuczek. Po ojcu odziedziczyłem jego szybkość i zręczność oraz długowieczność. Moja aura magiczna jest bardzo podobna do ludzkiej, wykazuje jedynie drobne anomalia. Nadal czuję żądzę krwi (pojawiła się ona u mnie dość późno – około dwudziestego roku życia), jednak wiedźmini nauczyli mnie nad nią panować. Nigdy też nie wybrałem sobie imienia. Zrobię to, gdy dopełni się moje przeznaczenie.
      Rada podjęła decyzję co do mojej przyszłości. „Będzie walczył i zabijał potwory, zagrażające ludziom”. Tak stałem się wiedźminem, choć sam do końca nie uznawałem się za jednego z nich. Nigdy nie przeszedłem próby traw (z tego też powodu nie jestem w stanie używać eliksirów). Mutacja nigdy nie była mi do niczego potrzebna. Nie posiadam również medalionu ponieważ sam potrafię wyczuwać aurę magiczną oraz niebezpieczeństwo. Mimo to chodzę po świecie, wciąż zmniejszając szeregi plugastwa…
      Kim więc jestem? Jednym z panów nocy, czy może obrońcą ludzkości. Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie. Jedno jest pewne: nienawidzę wampirów. Głównie za to jakim mnie stworzyły, za to kim jestem. Najbardziej jednak nienawidzę mojego ojca. Nie spocznę dopóki go nie znajdę, a wtedy dalsze życie będzie wiódł tylko jeden z nas. Zawsze będę nosił w sobie tę skazę. Czarne serce, serce wampira…

Wygląd zewnętrzny:
Wyglądam na niecałe dwadzieścia lat. Jestem przeciętnej budowy, choć wydaję się trochę za chudy jak na swój wzrost. Mam kruczoczarne włosy sięgające do ramion, piwne oczy i bardzo jasną karnację skóry. Mój nietypowy wygląd uzupełniają złote zęby (dolne i górne kły). Noszę długie, sięgające powyżej kolan i wiązane po bokach jeździeckie buty oraz czarne, skórzane spodnie. Moja szara, płócienna koszula jest wiązana pod szyją. Na nią zakładam ciemnozieloną, skórzaną kurtkę nabijaną srebrem. Na lewym nadgarstku noszę ochraniacz przedramienia, natomiast prawa ręka osłonięta jest przez rękawicę szermierczą (oba elementy są nabijane srebrem). Zakładam również szeroki, skórzany pas (biodrowy i przechodzący skośnie przez tułów – na nim są umieszczone uchwyty na miecz). Na głowę zakładam czarną, jedwabną chustę. Jeden z moich mieczy (srebrny) przytroczony jest do dwuczęściowej sakwy końskiej, którą przewieszam przez prawe ramię. Drugi miecz noszę w lewej ręce i nigdy się z nim nie rozstaję.

To czego nie widać:
Wokół szyi i na piersi mam wytatuowany medalion szkoły kota, który ma mi służyć za znak cechowy.

Klątwa:
Spoczywa na mnie klątwa. Za każdym razem kiedy zabijam niewinnego człowieka i czuję zapach jego krwi wpadam w szał (nieco zmieniona wada berserker). Poza tym jeśli zacznę pić ludzką krew prawdopodobnie całkowicie zmienię się w wampira.

Jak się zachowuję:
Moją osobę można określić w jeden sposób – wyjątkowo pewny siebie. Życie nauczyło mnie, że posiadam sporą przewagę nad zwykłymi (i niektórymi niezwykłymi) przedstawicielami ras zamieszkujących kontynent. Wielu przekonało się o mojej zręczności i sprawności władania mieczem nieco za późno (konkretniej po swojej śmierci). Jeżeli ktoś mnie zaczepia lub znieważa nie waham się użyć siły, czasem robię to nawet z przyjemnością. Nie graniczy to jednak z zamiłowaniem do zabijania niewinnych osób – staram się raczej nie wchodzić w konflikty z „normalną” częścią społeczeństwa. Często i chętnie uśmiecham się. Zazwyczaj robię to prezentując pełen wachlarz zębów (bawią mnie niektóre reakcje otoczenia). Jestem wyjątkowo bezpośredni i krytyczny – jeżeli opatrzy mnie czarodziejka, druidka, kapłanka czy ktokolwiek mówię zazwyczaj, że zrobił to zbyt ciasno (nieważne czy tak jest czy nie). Zwyczajne potwory zabijam jedynie jeżeli brakuje mi pieniędzy. Najbardziej interesują mnie zlecenia na wampiry. Sam czasem staram się tropić niektóre z nich. Jeżeli mi się uda robię się wyjątkowo zimny i opanowany – zdając sobie sprawę z zagrożenia. Zdaję sobie również sprawę z mojej częściowej nieśmiertelności. Chociaż wyglądam na młodzika wyrażam się często w archaiczny sposób (np. czarodziejki nazywam zazwyczaj wiedźmami – kobietami wiedzącymi – nie robię tego z nienawiści czy złośliwości ponieważ takie określenie wydaje mi się normalnie).

Tradycyjnie załączam również plik edytora. Chcę wyjaśnić, że jako „nietypowy” bohater otrzymałem na początek wyjątkowo dużą liczbę punktów. Drogi mistrzu gry – jeże masz zamiar pozwolić jednemu z graczy na zagranie tą postacią upewnij się czy jest on wystarczająco kompetentny do tego (postać daje spore możliwości – z wybiciem całej drużyny włącznie).

Pliki