Kiedy zdjęto im opaski, ich oczom ukazał się wielki, skalisty kanion. Wysokie skalne ściany ukrywały to co ludzie zbudowali w tym miejscu. Nad wszystkim górowała warownia – niewielki zamek położony pod wschodnią ścianą.
-Tseba psysnać – zaseplenił Quinn – ze jak na ludzi sałkiem niesle.
Bjorn spojrzał na krasnoluda, po czym ponownie zwrócił wzrok w kierunku kanionu i powiedział:
-Szkoda czasu, chodźmy – Ich przewodnik już chwilę po tym, jak odsłonięto im oczy zawrócił ścieżką, którą ich przyprowadził. Stali teraz sami przed bramą w kamiennym murze przegradzającym kanion. Bramę przegradzała krata, ale niemal w tej samej chwili, kiedy Bjorn zasugerował, że należałoby się pośpieszyć, krata zaczęła się podnosić.
Kiedy minęli bramę ujrzeli cały szereg mieszczących się po drugiej stronie budynków. Nim jeszcze zdążyli się dobrze rozejrzeć, z naprzeciwka nadeszła grupa ludzi, mających na lewym ramieniu przewiązane czarne opaski. Jeden z nich, potężnie zbudowany brodacz, wystąpił do przodu mówiąc:
-Witajcie w azylu. Jak mniemam jesteście tu pierwszy raz, najważniejsze, co musicie wiedzieć to: przestrzegajcie naszych zasad a krzywda was nie spotka.
-Jakież to zasady, jeśli można wiedzieć? – zapytał Bjorn patrząc w oczy brodacza.tamten wykrzywił usta w lekkim uśmiechu spoglądając wymownie na sakiewkę Bjorna. Quinn zaklął pod nosem.

Pobierz plik PDF

Pliki