Dotychczasowe życie:
 
Berengar pochodzi z bogatej, novigradzkiej rodziny mieszczańskiej. Jego ojciec, po bardzo udanym (acz przerwanym śmiercią żony) małżeństwie musiał ożenić się z pewną starą panną – z rozsądku. Berengar jest właśnie owocem tego małżeństwa. Matka jego zmarła przy porodzie. Ojciec, zaskoczony testamentem swojej drugiej żony (mówiącym o przekazaniu wszystkich jej dóbr na rzecz kościoła Wiecznego Ognia) postanowił oddać dziecko do szkółki przyświątynnej. Później dzieciak miał zostać zakonnikiem. W ten sposób pan Cuite chciał pozbyć się niechcianego, cierpiącego na chorobę kości syna, a rodzinny interes przekazać swojemu potomkowi z pierwszego małżeństwa.
 
Jednak Berengar był dzieckiem nadpobudliwym, często przychodził z zajęć targany za ucho przez kapłana. Potem okazał się być kleptomanem. Ojciec zastanawiał się już nad możliwością uśmiercenia syna, kiedy pewnego dnia Berengar przyszedł z listem do ojca. Pieczęć kapłańska wskazywała, że jest to list od jednego z nauczycieli. Okazało się, iż chłopak nad wyraz dobrze poradził sobie podczas lekcji logiki. Zaproponowano, aby wysłać go na wyższe, kapłańskie studia, „za okazaniem odpowiedniego datku na klasztor”. Pan Cuite zgodził się i sypnął pieniędzmi nad wyraz hojnie. Dla chłopca oznaczało to rozstanie się ze znienawidzonym ojcem oraz przyrodnim bratem, z którym udało mu się nawiązać wspólny język.
 
Podczas dalszej nauki mistrzem Berengara został ojciec Wakeriusz – człek już stary, ale znany ze swej umiejętności łączenia faktów: niegdyś był inkwizytorem, ale kontrowersyjna decyzja po jednym z sądów nad „poganami” postawiła go w stan spoczynku. Kleptomanię chłopca udało się niemal całkowicie wykorzenić. Jednak z powodu choroby kości zaczął on kuleć. Mimo wszystko – ukończył naukę i został szanowanym kapłanem w jednej ze świątyń Wiecznego Ognia w Novigradzie. Czuł jednak, że jego umiejętność wyciągania wniosków ze wszelkiego rodzaju śladów czy poszlak marnuje się na tym stanowisku. Począł więc przeć ku karierze inkwizytora. Udało mu się – w wieku lat czterdziestu został mianowany Inkwizytorem Wiecznego Ognia w jednym z klasztorów w okolicach Novigradu. Mógł oczywiście pełnić te obowiązki w mieście, ale znał historię zmarłego ojca Waleriusza, który podczas swej inkwizycyjnej służby nazbyt często musiał zderzać się ze słynną, świątynną strażą…
 
 
 
Wygląd:
 
Berengar to wysoki, ale niesamowicie chudy mężczyzna – w młodości męczyły go choroby, dziś nie dają mu spokoju kości. Nie może wykonywać gwałtowniejszych ruchów, ale na co dzień nie widać po nim jego cielesnych słabości – nauczył się nawet maskować fakt, że kuleje i zachować płynność chodu. Gorzej z biegiem.
 
Twarz jednak ma nadzwyczaj gładką – wygląda na 30–olatka, choć bardzo bladego. W rzeczywistości liczy sobie 43 wiosny. Włos gdzieniegdzie siwieje, lecz w większości wciąż pozostaje ciemnym blondynem. Od czoła poczyna łysieć. Oczy piwne, wyrażające jakby umiarkowane, zastygłe zdziwienie. Brody i włosów, zgodnie z traktatami, nie zapuszcza ponad miarę.
 
Urody jest przeciętnej, jednak potrafi dobrać i ułożyć togę czy dublet sukienny tak, że wygląda na postawnego i budzącego respekt wysłannika bożego.
 
 
 
Wyznawane wartości, marzenia i obecny stan:
 
W tej chwili nie myśli o dalszych awansach – marzy o spokojnym życiu i prowadzonych przez niego sądach nad poganami. O sądach, w które nie wtrącą się żadne siły wyższe, nawet Kreve. Panicznie boi się mistycyzmu we wszelakiej postaci, więc wszystkie sprawy, jakie mu przypadają, rozpatruje na podłożu czysto logicznym.
 
Ceni w ludziach pobożność, chęć edukacji (powoli rozpatruje nauczanie jakiegoś nowicjusza) oraz rodzicielską miłość. Nienawidzi wszelakich przejawów zawiści wynikającej ze zwykłego „zapowietrzenia”, typu: „bo ludzie to władcy świata, a elfy to zabójcy. Czy coś mi zrobiły? Nie, a bo co?”. Mimo to krzywo patrzy jednak na wszelkie przejawy pogaństwa oraz na nieludzi. To dla niego „niebezpieczna egzotyka – nic do tego nie mam, póki to coś mi czegoś złego nie uczyni. A na razie – będę na siebie uważał”.
 
Nie potrafi zachować zimnej krwi w sytuacji stresowej. Często gubi słowa, nawet, gdy uda mu się ułożyć zaskakującą ripostę.
 
Niewielu ma przyjaciół: ludzie go szanują, ale piastowane przez niego stanowisko sprawia, że jednocześnie się go boją. Przyjazne stosunki utrzymuje tylko ze swoim bratem oraz dalekim krewnym – księgowym z miasteczka, w którym znajduje się klasztor Berengara. Zaczyna powoli myśleć o przeprowadzce w okolice Oxenfurtu – żacy i uczeni dają tam więcej zajęcia w sprawach o herezję, a i nacisk ze strony przełożonych jest mniejszy. W miasteczku trzyma go tylko jedno…
 
Jest ostrożny w dobieraniu sobie wrogów: czując, że ukaranie kogoś może, na przykład, podsycić zawiść mieszkańców wsi, zmienia wyrok. Często jednak potrafi inteligentnie wyjść z trudnych sytuacji – o ile akurat takie wyjście znajdzie w natłoku myśli, który ogarnia go w kryzysowych sytuacjach.
 
Mimo tych przejawów tchórzostwa do dalszej pracy, a nawet życia, motywuje go każda rozprawa, podczas której ujawnił prawdę.
 
 
 
Na czym polega jego zajęcie?
 
Inkwizytorzy są wybierani spośród najbardziej gorliwych kapłanów na podstawie predyspozycji. Ich głównym zadaniem jest walka z herezją i wszelkimi przejawami Zła. Jednak wina musi zostać udowodniona. Kiedy wszczyna się proces, wybrani zostają sędziowie – zazwyczaj są to najwyżsi w hierarchii kapłani, którzy akurat znajdują się w pobliżu miejsca rozprawy. Proces odbywa się w gronie duchownych. Osoby z zewnątrz nie mają prawa wejścia na salę sądową, chyba że w charakterze świadków.
 
Sędzia w dzisiejszym mniemaniu byłby zarówno sędzią (czyli osobą pilnującą przebiegu rozprawy), ale i członkiem ławy przysięgłych. Oczywiście często do głosu zostają dopuszczeni jedynie dostojnicy kultu Kreve i Wiecznego Ognia, niżsi „stopniem” są zazwyczaj szantażowani bądź też sami „nie wtrącają się do pracy inkwizytora” zdając sobie sprawę z późniejszych konsekwencji.
 
Oskarżony zostaje wyprowadzony przed oblicze sądu jako pierwszy. Inkwizytor przedstawia mu zarzuty oraz nakazuje wprowadzenie świadków. Wypytuje ich używając wszelkich sposobów perswazji werbalnej. Może dowolnie wzywać i wypytywać świadków, w każdej chwili może też zwrócić się do oskarżonego. Sędziowie tylko czasami wtrącają swoje wypowiedzi, choć teoretycznie mają prawa równe inkwizytorowi – wszak i on jest sędzią. Jednak inkwizytor nie zasiada za ławą, ale stoi przed nią i z tej pozycji wysłuchuje zeznań.
 
Inkwizytorzy nie mają obowiązku wysłuchania świadków obrony. Nie ima się ich żaden traktat poza tym mówiącym o kształcie procesów. Wyrok wygłasza inkwizytor, często według wskazówek „z góry”. Jeśli oskarżony zostanie uniewinniony, sprawa się kończy. Jeśli jednak wina zostanie udowodniona, najczęściej proces kończy się egzekucją publiczną. Palenie na stosie, ćwiartowanie oraz wyrywanie genitaliów rozżarzonymi obcęgami to tylko niektóre spośród wielu innych sposobów ukarania heretyków. Plebs dowiaduje się wcześniej od inkwizytora o uczynkach, jakie popełnił skazaniec. Wymusza się jeszcze publiczne wyznanie winy i przystępuje do egzekucji.
 
O przesłuchaniach dokonywanych przez inkwizytorów krążą legendy. Jednak odbywają się one jedynie w formie rozmów. Torturami zajmują się świeckie ręce – inkwizytor w końcu leczy duszę. Dlatego też wśród drużyn przydzielanych do eskorty znajduje się często jeden „uzdrowiciel ciał”. Oczywiście musi on wpierw dostać rozkaz „uleczenia”.
 
 
 
Życie bywa okrutne…
 
Tłuszcza jak zwykle zebrała się przed placem egzekucyjnym by przyjrzeć się kolejnemu herezjarsze. Berengar nienawidził tego typu przedstawień. Duma nie rozpierała go, kiedy patrzył na wijącego się z bólu człowieka powoli dogorywającego na stosie.
 
Kapłan niedawno wykrytego w Novigradzie kultu Coram Agh Tera, imieniem Audre, ze spokojem patrzył na tłum. Czas już odczytać winy skazanego.
 
– Witajcie ludzie wielkiej wiary! Cuite rozpoczął uroczyście. Oto dziś dokonuje się dzieło zniszczenia i śmierci, w które wierzył skazany przez Inkwizycję heretyk. Właśnie ten oto człek, Audre spod Karii, okrzyknąwszy się kapłanem wzywał pobożnych ludzi, takich jak wy, do zbrodni! On i jego zwolennicy bezcześcili groby tragicznie zmarłych osób. Audre`rze spod Karii: czy przyznajesz się do tego czynu?
 
– To, co zabieraliśmy z mogił było własnością Coram Agh Tera. To jego nici pękły, gdy te osoby zmarły  i to do niego należą ich kości.
 
– Jak słyszycie, mili ludzie jął dalej mówić inkwizytor. Mówił doniośle, ale mówił głośne przemowy nie należały do jego mocnych stron. Skazany przyznał się do zarzutów. Kolejnym odstępstwem od świętych dogmatów były próby ugaszenia Świętego Ognia w największej świątyni Novigradu!
 
– Ogień oślepiał Lwiogłowego Pająka.
 
– Kolejnym wykroczeniem były klątwy rzucone na mieszczan, którzy dzięki pracy swych rąk doszli do swej fortuny! Po analizie źródła mocy nieczystych jasne stało się, że to właśnie wyznawcy Corama Agh Tera, znanej sekty, stoją za tymi urokami!
 
Cuite przyjrzał się Audre`emu. Wychudły, z podbitym okiem i wykręconymi w nienaturalny sposób kończynami budował obraz politowania…
 
– Owi mieszczanie pełnym fanatyzmu głosem rozpoczął Audre – niech rody ich przeklęte pozostaną na wieki, wpierw przyjęli naszą wiarę z czasem niepokojący tembr tracił na sile – lecz później zdradzili!
 
– Skoro oskarżony przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów, Świętej Inkwizycji nie pozostaje nic innego, jak wydanie wyroku śmierci.
 
Pod nogami kapłana położono ogień. Berengar patrzył i długo nie mógł zapomnieć widoku wyłaniającego się z płomieni stworzenia, które sycząc przez zaciśnięte zęby próbowało stłumić w sobie ból. Nie zapomniał też przeraźliwego wycia, które bestia wydała z siebie, jako swój ostatni odgłos. Potem zatrważającego trzasku iskier i okrzyku tłumu. Tego nie można było zapomnieć.
 
 

 
 
Berengar usłyszał straszny huk. Wyglądało na to, że tabun ludzi dobija się do bramy klasztornej. Pięści, buty i laski dudniły o zamknięte drzwi.
 
– Odsuńcie się, dobrzy ludzie. Otwieramy bramę! nad uszami inkwizytora zlitował się jeden z kapłanów Z czym przychodzicie do domu Wiecznego Ognia?
 
– My tu czarownicę inkwizytorowi pod zad przyprowadzili! ryknął jakiś bywalec oberży.
 
– Pod sąd, chciałeś powiedzieć. Przyprowadźcie więc ją tutaj, gorliwe owieczki, i niech wystąpią ci, którzy ujęli heretyczkę na gorącym uczynku. Inkwizytor nie zejdzie do motłochu! Berengar Cuite poczuł, że znowu będzie musiał przerwać studia nad księgą „Badania uczuć ludzkich”. Zszedł na dół. Przed zamkniętymi na powrót wrotami stało kilku wieśniaków i kapłanów wpatrujących się w niego z szacunkiem oraz przestraszona, związana dziewczyna.
 
– Co tu się dzieje, ojcze Virteld`zie? spytał.
 
– Ci ludzie twierdzą, że dziewczyna ta uprawiała czary z grupą zakapturzonych osobników odpowiedział duchowny.
 
– Ta, wielki inkwizytorze! ozwał się zaraz jeden z chłopów – Zeszlim do piwnicy, patrzym, a tu ta mała żmija siedzi obok kilku mówiących obcym narzeczem chłopaczków i śmieje się. Przy świecach siedzieli, łajzy, i kośćmi rzucali. A jak na kości szóstki wypadały, to się cieszyli jeszcze bardziej i gadali, że im się czary powiodły! Więc my zaraz w krzyk:  „A tutaj się pochowały!”. No to tamci zaraz się zerwali no i… no i ten tego… jeden miał taką dziwną twarz… jak bratanek Khariba wyglądał… No i żeśmy się ich przestraszyli, że czary i na nas rzucili… a tu coś huknęło i ich już nie było! Tylko ta dziewka została! Aleśmy ją pochwycili i zaraz przed widłami pod swąd, znaczy sąd, przyprowadzili.
 
Berengar spojrzał na oskarżoną. Z początku nie zorientował się, iż jest to córka jego stryja zaufanego doradcy i przyjaciela wójta wsi Krenna, w której znajdował się jego klasztor.
 
Młode dziewczę patrzyło smutno, acz bacznie na inkwizytora. Od jej błękitnych, płaczących oczu sunęła malutka łza. Twarz, jeszcze niedawno skrzywiona z przerażenia, odzyskiwała rysy, wygładzała się skóra. W świetle słońca, które wpadało przez otwarte okiennice, wyglądała niczym kwiat. Kwiat otwierający swe pąki z samego rana.
 
– … ponadto ta sprawa może nie być taka prosta do uszu Berengara wreszcie dotarły słowa brata Virtelda – ze względu na ostatnie rozporządzenia, według których wśród sędziów w sprawach o czary musi znaleźć się inkwizytor i osoba duchowna o randze co najmniej…
 
Łzy niedawno kapiące z jej podbródka zostawiły błyszczący ślad… Niczym rosa poranna…
 
– … więc jeśli rozpoczniemy sąd, będzie należało sprowadzić tu z powrotem Korilian`a…
 
„Tak, to mała Maria. Moja krewna” pomyślał z dziwnym uczuciem smutku Berengar.
 
– …nawet przyjmując postanowienia traktatów z Pictury musielibyśmy…
 
– Uważam, bracie, że proces jest zbędny przerwał kapłanowi Cuite.
 
– Zbędny? zapytali równocześnie Virteld i chłopi.
 
– Tak. Dziewczyna ta, coście mi ją przyprowadzili, nie brała udziału w całym tym… przedsięwzięciu. Tak już bywa, że Zło przybywa do nas pod postacią nieznanego. A ludzka ciekawość karze nam odkrywać, co znajduje się za tajemniczą mgłą. Uznaję ją tym samym za niewinną rzekł w końcu oficjalnym tonem inkwizytor – Podejdź tu, szlachetny plebejuszu.
 
Chłop, przestraszony, niepewnie wystąpił naprzód. Jego oddech zwracał uwagę na dziwne praktyki dotyczące higieny jamy ustnej. Berengar zwykł nazywać ją „kompostną”.
 
– Tę twarz, która przypominała ci kogoś znajomego, widziałeś przez czary. Zła, paskudna magia przesłoniła ci prawdziwy obraz, gdyż Zło nigdy nie pokazuje swego szkaradnego oblicza. Ciesz się i chwal Wieczny Ogień, że oszczędził ci tego widoku.  A teraz odejdź w pokoju!
 
 

 
 
– Witaj, Kharib`ie!
 
– Niech Święty Ogień płonie na wieki! Witaj, inkwizytorze! z przesadną grzecznością odpowiedział dowódca drużyny łuczników.
 
– Jutro wyruszamy do Narrel. Ponoć schwytano tam jednego z heretyków, który uciekł świątynnej straży z Novigradu. Mam obowiązek przeprowadzić dochodzenie w tej sprawie.
 
– Moja drużyna jak zawsze będzie wsparciem dla osoby duchownej w tej dalekiej podróży ironia w głosie Khariba nie próbowała się w żaden sposób maskować.
 
– Niezbyt dalekiej, gdyż Narrel leży dziesięć mil stąd, mój drogi przyjacielu zaczął pobłażliwym tonem Berengar. Ale musimy porozmawiać jeszcze o twoim bratanku rzekł zdecydowanie inkwizytor Widziano go w dwuznacznej sytuacji…
 
– Zapewniam cię, ekscelencjo „uzdrowicel ciała” dalej mówił z przesadą, ale tym razem nie stroniąc od grzeczności że to na pewno nie był on.
 
– Niemniej powinieneś wiedzieć, że spotykał się ostatnio z podejrzanymi osobnikami Berengar nie dał sobie przerwać Dlatego też uważam, iż powinieneś użyć metod, hm… wychowawczych, aby nie popadł przypadkiem w złe towarzystwo.
 
– Co mam rozumieć przez wyrażenie „metody wychowawcze”? pobladł Kharib.
 
– Tuzin batów… odparł spokojnie inkwizytor Cuite i odwrócił się na pięcie.
 
 
 
Dla lubiących liczby:
 
Postać stworzona z 37 punktów na cechy + 1 z powodu wady: choroba kości (postać dostępna jest również jako plik Generatora Postaci [WGW]).
 
Postać
Berengar
 
Rasa
  Człowiek
 
Cechy
  Ko: 2  Po: 1  Si: 2  Zm: 2  Zr: 2  Zw: 2
  In: 4  Og: 3  Wo: 3
 
Umiejętności
  Czytanie i pisanie: wspólny 3
  Dociekliwość 3
  Etykieta 2
  Języki: wspólny 3 *
  Koncentracja 2
  Modlitwy 3
  Nasłuchiwanie 2 *
  Przenikliwość 2
  Rozmawianie 3
  Rzucanie 1 *
  Skradanie 2 *
  Spostrzegawczość 2 *
  Unik 1 *
  Uzdrawianie 2
  Walka bronią 1 *
  Walka wręcz 1 *
  Wiedza: Rodz. okolica 1 *
  Wiedza: Historia  1
  Wiedza: Magia  1
  Wiedza: Teologia  1
  Wigor 2 *
  Wspinaczka 1 *
  Zberanie informacji 2
* Umiejętności otrzymane dzięki rasie
 
Osobowość
  Przygoda (2), reputacja (4), honor (3)
 
Przeznaczenie
  Osoba
 
Żywotność i stany zdrowia
  26 (7/14/20/26)
 
Wyposażenie
  Święta Księga, strój podróżny (płaszcz), ubranie na zmianę,
  pierścień Inkwizytora, dokumenty z Novigradzkiej świątyni
  potwierdzające osobowość, sakwa, kij do podpierania się w czasie
  wędrówek
 
Walka
  Obrona (dystans/broń/wręcz) 1/2/2
  Zbroja: Brak
  Broń: Buzdygan (k6)
  PW: 10
 
Magia
  Obrona (czary/modlitwy/znaki) 2/5/2
  Modlitwy:  Modlitwa codzienna,
                   Przyjęcie do wspólnoty,
                   Egzorcyzm,
                   Upokorzenie,
  PM: 16
 
 
 
Pozostałe współczynniki
  Szybkość marszu 24 km/8h
  Szybkość w walce 10 m/rundę
  Udźwig 20 kg
  Udźwig maksymalny 90 kg
 
 
 
Uwagi końcowe:
 
Do napisania artykuły natchnęła mnie książka „Imię Róży”, z której to jednak zapożyczyłem jedną ledwie cechę mojego bohatera – umiejętność logicznego rozumowania, oraz wiedzę nt. działania inkwizycji w XIV wieku.
Mam nadzieję, że przybliżyłem Wam nieco prawdziwą postać średniowiecznego inkwizytora. Oczywiście osoba opisana w artykule różni się nieco od „archetypu” (nieładnie to brzmi) sędziego-duchownego. Postacie wszak powinny być indywidualne i wyraziste: mam nadzieję, że odczuliście te cechy u Berengara Cuite.
Moje uwagi dotyczyć będą „dziwnych” umiejętności. System W:GW nie należy do najbardziej dopracowanych, a stworzenie postaci kapłana wyspecjalizowanego w czymś poza modlitwą i leczeniem oraz znajomością teologii graniczy z cudem. Stąd niskie oceny przy dużej liczbie zdolności bohatera. Ponadto wciąż zbyt mało umiejętności figuruje na karcie postaci. Gdybyście więc postanowili grać inkwizytorem, radzę w najbliższym czasie zająć się treningiem przemawiania i zastraszania. Co do rozwoju bohatera, polecam wyćwiczyć lepiej wiedzę o historii, teologii oraz magii.
Modlitwa Upokorzenie pochodzi z artykułu na W:GWO zatytułowanego „Z modlitewnika Kreve” autorstwa Kapłana.
Mam nadzieję, że inkwizytor, choć wydaje się niepraktyczną postacią (wszak nie umie walczyć, łupie go w kościach a i modlitwy ma nienajlepiej dobrane) pozwoli Wam rozwinąć skrzydła podczas sesji, w których od walki ważniejsze jest myślenie i zdolność wczucia się w bohatera. Powodzenia!
 
 
 
Kogut

Pliki