Kochała ten sztylet…
Wiedziałem o tym, wiedzieli tez inni, czując delikatny niczym bryza, równy oddech przy swym uchu na chwile przed śmiertelnym cieciem.
Ostrze jednak nie mogło zostać splugawione. Było przeznaczone jednej tylko ofierze…
Nadal tego nie pojmuje. Jak tak piękna kobieta mogła…
A może nie ona?
Może to jej ostrze, najwspanialszy kochanek, który był zawsze przy niej. Milczący chłodem stali, ciepły blaskiem złota nurzanego w falach srebrnej precyzji…Idealny…
Tak wielu brało zlecenia tylko dla sztyletu. Tak wielu, lecz żaden nie zaznał uczucia posiadania, przyjemności… Przyjemności?!
Poświęciła mu wszystko! Swój majątek, dobre imię, swoje serce, Mnie!
Przeklęte to ostrze! Przeklęte po wieki! Przeklętym jego twórca! Przeklętym właściciel!
A tak ja kochałem…
Najpiękniejsze ballady były na jej cześć. Imię na mych ustach częściej, niż modlitwa.
Nevereth…
I Syithe, szeptały narody. Nevereth i sztylet, Nevereth i…
Ja!
Dlaczego w żadnej z pieśni mnie nie umieszczono?! Mnie, darowanego wiecznej mocy muz!
To ja, Ileandir stałem u jej boku! To ja, nie to ostrze, pieściłem ten kwiat…
Lecz zapomniała…
Zapomniała o wszystkim w miłosnym uniesieniu, wplatając w nici serca, przeklętej Syithe blask…
Opis:
Syithe, sztylet elfiej kobiety w miłości siebie pogrążonej, z czasem na ostrze jej magią życia przenoszonej. Ostrze niezwykle ukształtowane, zdało by się mistrzowsko wyważone. Rękojeść drobnym jelcem dokształcona, w środku krwawy rubin nie tylko role ozdoby spełniać mający. Służący za przycisk…
Naciśnięcie kamienia prędce powoduje wysuniecie dwóch ostrzy ukrytych w rogach jelca. Ostrzy niezwykłej wprost ostrości, ze srebra perfekcyjnie wykonanych. Niewielkie rowki, równo odmierzone na celu utrzymanie trucizny lepsze maja, wielu również twierdzi, ze są i zapasowe brzytewki uchowane w poręcznym aksamitnym, miękkim futerale, który, jak bransoletę na ręce można nosić. Niezwykle to dzieło. Już sama rękojeść, warta pól królestwa, lanym w żywe złoto srebrem przyzdobiona, zaś ostrze właściwe…
Na myśl przychodzi kwiat róży pustynnej. Niby delikatny, zdawałoby się kruchy, co go wiatr w pył zniesie. Twardy zaś jak wola, co demony trzyma z dala od siedlisk elfich i niższych plemion dzikich. Niezwykłe, tak, zapewne, wręcz niepowtarzalne. Łatwe to stwierdzenie, gdyż autora nie znamy. Nikt nigdy o nim nie słyszał, choć sztylet nie starym.
Lat mu dałbym niewiele, chociaż nikt tego pewien, gdyż bron taka wieki przetrzymać potrafi w stanie idealnym w ciąg swój pozostając…
Wspaniale. Na sztylet przydługie, za cienkie z wszechstron jakby, jeno tak pierwsze wrażenie mylić potrafi. Im bliższemu jest się odkrycia nagiej prawdy, tym bardziej pociąga, jakby przekleństwo w sobie zawierając. Ostrze mąci zmysły, sny nam nawiedzając, przez co każdy żądzą posiadania pała, kto je zobaczył…
Tak, wielu je widziało, jeno czas pewien temu. Po śmierci właścicielki wciąż nikt go nie znalazł. By wzrok śmiałków odwrócić, schowane jest w pochwie. Czarnej, pospolitej, jeno jednym elementem się wyróżniającej. Delikatnym, srebrnym haftem różanego ornamentu nieczytelną inskrypcję okalającego. Nieczytelną w większości, jedno da się rozpoznać.
„Po wieki…”
Sumę wielu da każda, wartość ponad pieniądz, szczególnie władzowie pragną nad nim pieczy. Podobnoż wielu ono krew srebrem barwiło, choć mało kto wierzy, by zbrodnią je skalano.
Zestawienie:
– sztylet
– pochwa
– futerał zawierający dziesięć wymiennych ostrzy
– niewielka ostrzałka
Obrażenia:
Ostrza wysuwane – k2
Ostrze właściwe – k3+Si
Wykorzystanie:
Ostrza wysuwane:
Z racji niewielkich obrażeń, jedynym wartościowym ich wykorzystaniem może być umoczenie we wcześniej odpowiednio przygotowanej truciźnie, którą rowki lepiej winny trzymać.
Ostrze właściwe:
W jednym tylko celu zostało stworzone. By posiadający męki życia zakończył…
Działanie:
Ostrza wysuwane:
Działanie ostrzy zależy od trucizny.
Ostrze właściwe:
To ono w rzeczy samej skupia swą uwagę, choć nikt w swej przewrotności się temu nie przyzna. Przekleństwo nim zawarte zmusza do kochania, największej miłości, jakiej zdolne serce. W snach właściciela się jawi, pchając go ku postępkom (Wola, ST: 5), z dnia na dzien bardziej ku samodestrukcji (Wola, ST: 2). Zazdrosne niezwykle, każe wszystko zostawić (Wola, ST: 3 – tyczy się ekwipunku, znajomości i wszystkiego, co można określić mianem szerzej rozumianego posiadania), siebie jeno nie pozwalając opuścić (Wola, ST: 6).
Położenie:
Tam, gdzie jego ostatni właściciel. Razem, póki czas się nie dopełni…
Przykładowy posiadacz:
Koń zarżał krwawą pianą brukając białe komnaty marmury. „Jak mogłeś z koniem?!”, krzyknął mnich srogi, „Toż to świątynia!”. Mierzył kosturem, chciał wnet w strzemiona, by jeźdźca podłego nauczyć rozumu. Szybka ocena. Zdążę wymierzyć, błysnął uśmiechem lat swych doświadczeń. „Silnie wygląda. Może w żałobie. Czerń ino i srebro. Wygląda mi szlachecko pierścień ten na spodzie…” Srebrzysty blask rozorał mu gardziel. Nie zobaczył, kiedy…
„To…niesamowite…”, zdążył wypowiedzieć, ostatnim swym tchnieniem patrząc w ludzkie ślepia. Ludzkie? Może niegdyś, lecz nie tymi czasy. Przekrwione brakiem snu, szaleńczym płomieniem wodziły po kamieniach towarzysząc słowom…
„Mówiłeś, że to tutaj. Tak mi powiedziałeś. Śniłem obietnicę. Śniłem wybawienie. Śniłem wieczną miłość. Śniłem… Tak, Syithe. Wiem, że to był tylko sen…”.
Super brawa za pomysł i wykonanie poprostu majstersztyk. A prolog zasługuje chyba na nobla. BOMBA
Jest mistycyzm, szaleństwo, tajemnicza magia… Tak, to lubię.
Klątwa, tajemnica, śmierć…to co lubię….wspaniale napisane…piękne…
No to tak…
Pomysł, historia itd. podobają mi się.
Nie podoba mi się:
– coś nie tak jest w tym prologu, choć właściwie nie wiem co…
– nadmierne stylizowanie składniowe w „zwykłym” opisie
Chyba w sumie tyle.
Ogólnie artykuł jest dobry i tak go oceniłem.
Gdybym ja umiał pisać takie arty…
No ale mniejsza. Ten prolog jest zajefajny i pomysł też jest bardzo ciekawy.
9
Kurka, no Ty to sie jednak na tym znasz…;)
Świetny artykul, hyba go sobie wydrukuje, i powiesze na scianie nad lozkiem…:D
Ocena 9
Prolog i epilog – interesujące, opis Syithe – bardzo dobry. Jedyny mankament – niektóre zdania zbyt zawiłe. Ale do zgryzienia ten orzech twardy.
Po diabła zawijać ten tekst, był o niebo lepszy bez tego…