Jak gracze mogą doprowadzić Mistrza Gry do zawału (albo czegoś jeszcze gorszego)
Prowadziłem kampanię „Miecz Przeznaczenia”. Jest tam taki moment, gdy gracze penetrują korytarze podmariborskim zamkiem. Ponieważ przyszło mi w tym miejscu improwizować (gracze nieco odeszli od scenariusza),postanowiłem w tym momencie zrobić mroczną labiryntówkę. Napięcie sięgało zenitu, gracze byli prawie przerażeni (nie mówiąc o ich bohaterach), gdy przemierzali ciemne tunele, słyszeli za sobą niepokojące dźwięki, a ich twarze z cykliczną częstotliwością owiewał gorący podmuch, jak oddech smoka. Nagle trafili do ogromnej komnaty wypełnionej ludzkimi, elfimi i krasnoludzkimi szczątkami. Na środku sali stał ogromny jakby tron otoczony czaszkami. Vissena (człowiek, druid, najwyższa Wola) zaczyna wspinać się dotronu. Czaszki z chrzęstem pękają pod jej stopami. Nagle zatrzymuje się i pyta:
 – Czy dobrze się po nich stąpa?
No i zatkało mnie…