Villherne McCollough,
czyli postać tła do systemu 'Wiedźmin: Gra Wyobraźni’

Pozwól drogi Bajarzu, że opowiem Ci dziś historię pewnego człowieka z Kontynentu. Na północy postać ta cieszy się wielką sławą i powoli wpisuje się w poczet legendarnych bohaterów tego regionu. Będzie to opowieść o miłości, zemście, patriotyzmie i krwi przelanej w wielu bojach. Będzie to też opis przedstawiciela dumnego i bitnego ludu z krainy Talgar. Będzie to wreszcie legenda o Villhernie McCollough, zwanym przez niektórych Dzikiem Talgaru.

Tło wydarzeń


Villherne spędził swe życie w niegościnnej, górzystej i mroźnej krainie dalekiej północy – Talgarze. Kraj ten zamieszkany jest przez kilkadziesiąt mniejszych i większych klanów górali i traperów. Rody te żyją w odosobnieniu, starając się jak najrzadziej wchodzić sobie w drogę. Jednoczą się tylko na czas zewnętrznego, większego zagrożenia. Ostatnio przez ponad stulecie takim zagrożeniem jest ekspansywnie i zaborczo nastawione królestwo Koviru, które próbuje za wszelką cenę opanować liczne i zasobne złoża złota w Smoczych Górach (czyli także w Talgarze). Ostatnie sto lat to historia krwawych potyczek na granicy tych dwóch krain. W bojach tych ogromne straty ponoszą bitni, ale słabo wyposażeni górale – natomiast Kovir rzuca na pogranicze coraz to nowych najemników. Mimo wszystko klany Talgaru cieszą się swą wolnością i niepodległością, której pewnie by dzisiaj nie zaznawały, gdyby nie działania Villherne’a McCollough.

Dzieciństwo


Villherne przyszedł na świat jako pierwsze dziecko Sary i Rovina, dwójki młodych ludzi z klanu McCollough. Swoje dzieciństwo spędził na zajęciach typowych dla każdego młodego Talgarczyka – ciężkiej pracy w domu, polowaniu na mniejszą zwierzynę oraz wędrowaniu po górach. Warunki klimatyczne i finansowe nie rozpieszczały nikogo w tych stronach. Vill (jak nazywali go znajomi) odznaczał się niewielkim wzrostem, ale za to ogromnym sercem – był niezwykle chętny do wszelkiej pomocy i wrażliwy na ludzkie cierpienia. Dodatkowo był niezwykle waleczny i ambitny; zawsze determinacją i uporem zwyciężał w rozmaitych zawodach i konkursach. Pewnego razu tak dalece posunął się w swym uporze, że postanowił spędzić kilka dni samotnie w wysokich górach. Potem każdego wieczora przeklinał siebie, że opuścił wtedy rodzinną wieś.

Tragedia

Gdy dwunastoletni Vill, znudzony samotną wędrówką po górach, wracał właśnie do rodzinnej wsi, jego oczom ukazał się przerażający widok. Widok, który śnił mu się po nocach do końca życia – cała wioska przypominała bowiem jedno wielkie dogasające ognisko. Kałuże krwi wypełniały centralny plac wioski, na którym leżało kilkadziesiąt zwłok. Duża większość tych ciał należała do górali z klanu McCollough. Oprócz nich było też kilka trupów w mundurach najemników z Koviru. Vill zemdlał gdy wśród pobojowiska odnalazł zwłoki swoich rodziców. Kilka dni później młody góral, przygarnięty przez dobrotliwego druida, podróżował już w stronę Ard Carraigh. Druid poruszony mocno tragicznym losem Villherne’a postanowił zapewnić mu szansę na godziwe życie, z dala od dramatycznych wspomnień. Nie mógł jednak wiedzieć, że mały góral nigdy nie zapomni.

Edukacja i powrót

Stary druid (przez znajomych nazywany Myszoworem) dzięki swym licznym koneksjom w Ard Carraigh zapewnił Villowi miejsce w dobrej szkole, w której to młody Talgarczyk nauczył się czytać i pisać we Wspólnym, poznał podstawy ekonomii, ćwiczył się w konnej jeździe i szermierce oraz nabierał dworskiej etykiety. Kiedy skończył dwadzieścia cztery lata, mało kto (poza samym chyba druidem) mógłby powiedzieć, że Villherne pochodzi z dzikich i odległych gór. On sam jednak pamiętał o swym pochodzeniu i kiedy nadarzyła się okazja, uciekł spod opiekuńczych skrzydeł starego druida i pogalopował w stronę Talgaru. Wiele zawdzięczał miastu i swemu opiekunowi, ale wiedział, że jego miejsce jest w górach. Po drodze spotkało go kilka przygód, które sprawiły, że wrócił w ojczyste strony jako wyedukowany i doświadczony człowiek.

Nadzieja i przełom

Gdy dotarł na miejsce, nie mógł się nadziwić w jak opłakanym stanie znajduje się Talgar. Kovirczycy mieli swoje posterunki w każdej wsi i miasteczku, nakładali na górali coraz to nowe podatki i zmuszali ich do niewolniczej pracy w kopalniach złota. Nikt nie przeciwstawiał się temu, jakoże okupanci dysponowali naprawdę potężnymi siłami, a większość klanów kłóciła się między sobą o zwierzchnictwo. Villherne nie poddał się jednak – odbudował dom rodzinny i jako osoba wyedukowana, zaczął sprawnie zarządzać polityką klanu McCollough. Będąc świetnym dyplomatą, wystarał się o godziwe warunki pracy dla wszystkich górali i o przywileje handlowe dla chcących się zjednoczyć klanów. W międzyczasie zdążył się również bezgranicznie i z wzajemnością zakochać w ślicznej półelfce Alasse, pochodzącej z Gór Smoczych. I wszystko byłoby pewnie tak piękne aż po dziś dzień, gdyby nie pewien oficer Koviru.

Wybuch

Alasse została napadnięta i bestialsko zgwałcona przez oficera kovirskich najemników, gdy wracała od Villherne’a. Niedługo później zmarła. Kilka dni potem u górala pojawił się zrozpaczony ojciec dziewczyny – Wolny Elf z Gór Smoczych i opowiedział Villowi o tej tragedii. Zrozpaczony i wściekły mężczyzna skrzyknął naprędce kilku sąsiadów i tego samego wieczora pobliski kovirski posterunek spłynął krwią najemników. Villherne bezlitośnie pomścił swą ukochaną, zostawiając przy życiu tylko jednego najemnika, któremu rozkazał w przypływie szału, by udał się do władcy Koviru. Miał mu przekazać, że odtąd cały Talgar należeć będzie tylko do górali i każdy napotkany tu Kovirczyk zostanie zgładzony. Villa poparło większość klanów, a także zaprzyjaźnione oddziały Wolnych Elfów. Dwa tygodnie później cały północny Talgar był już wyzwolony spod tyranii, a coraz liczniejsze wojska McCollougha szły na południe.

Biały Potok

Półtora miesiąca po wybuchu powstania, doszło do walnej bitwy nad Białym Potokiem. Niespełna tysiąc górali i elfów stanęło naprzeciw prawie dwukrotnie liczniejszej armii najemników z Koviru. Nikt nie wie, co powiedział do swych ludzi Villherne, ale musiało to być niezwykle mobilizujące, skoro zdecydowali się stanąć do tak desperackiego boju. I opłaciło się – kovirscy okupanci dostali porządne lanie od 'armii z gór’, którą wspomogli niespodziewanie piechurzy z Creyden, prowadzeni przez szalonego Stephina Rudego. Człowiek ten, wyglądający na obłąkanego komedianta, wsparł Villherne’a, bo ponoć 'prosili go o to bogowie’, jak sam tłumaczył. A jeśli chodzi o samego Villa, to odwaga i determinacja z jaką walczył nad Białym Potokiem, przyniosła mu miano Dzika z Talgaru. I stała się postrachem dla wszystkich Kovirczyków.

Chwila obecna

Liczna i coraz lepiej wyćwiczona armia górali, elfów i Creydeńczyków w dalszym ciągu walczy o wolność dla Talgaru. A jej przywódca ciągle szuka zemsty na Kovirczykach za stratę swojej ukochanej Allase, stając się wielkim i romantycznym bohaterem dalekiej północy. Jeśli jednak wolisz Bajarzu smutne zakończenia, to nie zapominaj, że możni Koviru szykują spisek na życie Dzika z Talgaru, przy wykorzystaniu przekupionych klanów górali. Czy w następnej bitwie Villherne McCollough znowu okryje się chwałą, czy też może zginie opuszczony przez swych współbraci? To już zależy tylko od Ciebie…

Maciek 'Beerbarian’ Jarecki
[email protected]