Zangwebar i Ofir
(część pierwsza i nieostatnia)


Dwie tytułowe krainy nie są zbyt szczegółowo opisane w dziełach mistrza Sapkowskiego. Nic zresztą w tym dziwnego, bo i żaden z wątków sagi nie dotyczy tych miejsc. Jednakże nam Bajarzom potrzeba nieco egzotyki, by pobudzić wyobraźnię doświadczonych graczy, którzy geografię i kulturę Kontynentu mają w małym palcu. Dlatego podjąłem się tego karkołomnego zadania i spróbuję wcześniej wspomniane lokacje opisać. Jakoże za cały materiał źródłowy wystarczyć mi musi zdanie 'Za morzami, w Ofirze i Zangwebarze, są białe konie w czarne paski’, (’Granica Możliwości’ str.14), toteż proszę o wyrozumiałość dla mojej wyobraźni, która jest jedynym narzędziem pracy przy tym artykule. Zaczynajmy zatem…

Geografia

Ofir to wielki pustynny kraj, gdzie bujna roślinność i dostatek pitnej wody to tylko senne marzenia. Wielkie połacie tej krainy od pradziejów pokrywa ogromna warstwa drobnego niczym mąka piachu. Północne granice tej niegościnnej krainy zaczynają się jakiś tydzień jazdy na południe od nilfgaardzkiej prowincji Rowan. Wtedy to rzeźba terenu staje się coraz bardziej skalista i zniszczona przez panującą tu wysoką temperaturę i erozję. Wszelkie rzeki wysychają, a wodę znaleźć można niezmiernie rzadko w maleńkich źródełkach, w ukrytych przed słońcem rozpadlinach i jarach. Tu właśnie zaczyna się Ofir, z całym jego pustynnym majestatem. Kraj ten od zachodu graniczy oczywiście z Wielkim Morzem, a na wschodzie ograniczają go Wielkie Stepy Wschodu. Na dalekim południu, gdzie krajobraz pustynny ustępuje sawannom, a później dżunglom zaczyna się już Zangwebar. Zostańmy jeszcze jednak przy geografii Ofiru. Należy bowiem zaznaczyć, iż kraina ta podzielona jest na trzy regiony. Ten najbardziej wysunięty na zachód, obejmujący nadmorskie wybrzeża i w miarę przyjazny człowiekowi krajobraz nazywany jest przez miejscowych El-Shakhar. Dalej na wschód, gdzie napotkać można już tylko tony piachu i kilometry wydm znajduje się region Al-Harad, siedlisko, jak się tu powszechnie wierzy, nieumarłych bestii i gigantycznych węży. Wschodni kraniec Ofiru zajmuje kraj zwany powszechnie Tarih-Amur, przez środek którego przepływa prawdziwy cud Ofiru – potężna rzeka Nelhad. Sprawia ona, że tereny nad jej brzegami uznaje się za najżyźniejsze w całym pustynnym kraju.
Zajmijmy się teraz geografią Zangwebaru. Jest to olbrzymi i szeroki półwysep, który z trzech stron otacza Wielkie Morze (od wschodu, zachodu i południa). Kraj ten posiada zupełnie różne od Ofiru warunki naturalne i klimatyczne. Północna część terytorium (ta granicząca z Ofirem) to olbrzymi i szeroki pas sawanny, czyli wysuszonej ziemi, na której jednak rośnie dzika roślinność i częściej można znaleźć pitną wodę. Krótko mówiąc: nie jest to jeszcze obszar o sprzyjających warunkach, ale zdeterminowany i nawykły do trudu człowiek ma tu większe szanse przeżycia niż w pustynnym Al-Harad. Kartografowie dzielą sawannę na dwa regiony – na zachodzie, gdzie ląd sąsiaduje z Wielkim Morzem i tworzą się mokradła i bagna, znajduje się kraj zwany Abu Talunga, pełny komarów i karłowatej roślinności. Wschodnia zaś część sawanny, tam gdzie żyje całe mrowie wspaniałych i dzikich gatunków zwierząt (a w tej liczbie i osławione białe konie w czarne paski), to kraina Ulundi – sucha i gorąca ojczyzna wielu ludzkich plemion koczowniczych (wśród których są podobno plemiona kanibali!).
Z kolei południe Zangwebaru to już tylko ogromne połacie gęstej i niezbadanej dżungli, która ustępuje miejsca tylko potężnemu łańcuchowi górskiemu na zachodnim wybrzeżu (są to tak zwane Góry Czerwone). Można również na południu zaobserwować bujne życie niespotykanej nigdzie indziej flory i fauny oraz wioski tubylców, ukryte z rzadka w dżungli.

Ludzie


Przyjrzyjmy się teraz bliżej rdzennym mieszkańcom Ofiru i Zangwebaru, bo są to bez wątpienia ludy posiadające niezwykłą kulturę i system zachowań. To właśnie ich odmienność sprawia, że tereny te pachną wybitną egzotyką.
Ofirczycy to lud rosły, jednak rzadko spotyka się tam ludzi z nadwagą. Kolor ich włosów to w ogromnej większości przypadków czarny, blond natomiast jest zjawiskiem niespotykanym. Oczy Ofirczyków również mają ciemne kolory – głównie brązowy i szary. Dobitnie przypominają dzisiejszych mieszkańców Egiptu czy Libii. Ich społeczeństwo podzielone jest na trzy grupy: pierwszą stanowi arystokracja, drugą kapłani, a trzecia to prosty lud. Arystokraci to ludzie, którzy dziedzicznie weszli w posiadanie ogromnych włości i majątków, a ich wpływy i władza są praktycznie nieskończone, Mówimy tu o najważniejszych – sułtanach (jest ich trzech, każdy dla jednego regionu Ofiru), o których bogactwie i estymie królowie z Kontynentu mogą jedynie śnić. Dalej są kalifowie – namiestnicy prowincji, wybierani przez sułtanów spośród szlachty, którzy majestatem przewyższają znacznie wielu książąt z północy. Następnie emirowie, którzy z kolei opiekują się ważniejszymi miastami i twierdzami (taki ofirski odpowiednik kasztelana). Kapłani to zupełnie wyalienowana i odrębna grupa, która kompletnie poświęciła się sprawom duchowości, odrzucając wszystko co materialne. Żyją owi kapłani w odosobnionych klasztorach pośrodku pustyni, spędzając wszystkie dni swego życia na medytacji i filozofii. Rzadko kiedy przyjmują nowych członków (co sprawia, że jest ich naprawdę niewielu), wybierając takowych na podstawie ponoć boskich instrukcji. Szeroko znane są również ich umiejętności medyczne i astrologiczne; nie każdy jednak może sobie na takowe pozwolić. Ostatnią – najliczniejszą grupą społeczną Ofiru jest oczywiście prosty lud, a w tej liczbie mieszkańcy pustynnych miast, wędrowne plemiona koczowników oraz rolnicy, których jest niewielu, a spotkać ich można jedynie w dolinach rzeki Nelhad. W Ofirze panuje system typowo feudalny, jednakże zauważalny jest on wyraźniej na płaszczyźnie lojalności niż ekonomii i gospodarki. Z systemu tego wyłączeni są oczywiście kapłani (ze względu na swój majestat) oraz niektóre buntownicze plemiona koczowników, zwane tu Synami Piasku. Jako całość, naród Ofiru to ludzie blisko ze sobą związani i szanujący tradycje i więzi rodzinne. Zdają sobie bowiem sprawę, że jeśli chcą przetrwać na pustyni, to nie mogą sobie pozwolić na samotny tryb życia.
Mieszkańcy Zangwebaru z kolei, cechują się niezbyt wielkim wzrostem i są jeszcze szczuplejsi od Ofirczyków. Wiele sensacji i plotek na Kontynencie wzbudza kolor ich skóry. Są bowiem Zangwebarczycy ludźmi o czarnej skórze, niespotykanej nigdzie indziej na świecie. Ich włosy są prawie zawsze tego samego koloru, krótkie i często kręcone. W ich wyglądzie zwraca również uwagę doskonale zdrowe i silne uzębienie oraz prawie idealna rzeźba ciała. Przypominają więc z wyglądu dzisiejszych mieszkańców Czarnej Afryki. Społeczeństwo tychże składa się przede wszystkim z wielkiej liczby plemion i klanów – nie ma tam ludzi niezwiązanych z konkretną rodziną. Każde takie plemię stanowi własne prawo, poluje na własnym terenie (nie lubi się tam intruzów!), wybiera własnego przywodcę (najczęściej najsilniejszy lub najstarszy członek plemienia). Na terenach sawanny plemiona prowadzą wybitnie koczowniczy tryb życia, podążając cały czas za stadami zwierząt lub w poszukiwaniu wody. W bagnistej krainie Abu-Talunga żyją najmniej cywilizowane plemiona, które zerwały wszelkie kontakty z sąsiadami i zachowują się agresywnie w stosunku do każdego obcego. Inaczej jest z mieszkańcami suchej krainy Ulundi – są oni mili i gościnni, jednak do czasu. Kiedy nieświadomy i naiwny podróżnik trafi do wioski ludzi z Ulundi zaczyna się zabawa. Dosyć krwawa zabawa, bowiem tamtejszym koczownikom nieobce są praktyki kanibalistyczne, które lubią zaspokoić szczególnie przy akompaniamencie wrzasków gotowanych Nordlingów. Swoich bowiem nie jadają. Południe Zangwebaru, czyli gęste dżungle, to już domena najwyżej ucywilizowanych plemion, które znają nawet niektóre tajniki architektury. Stąd też nie powinna dziwić tam obecność kamiennego mostu, rzeźby czy nawet ludzkiego osiedla zbudowanego z drewna i kamienia. Mimo, że z gościnności Dzieci Dżungli nie słyną, możemy się tam czuć o wiele bezpieczniej niż wśród innych plemion czarnego ludu. Góry Czerwone są z kolei zamieszkałe przez tak zwanych Myśliwych – samotników lub wygnańców, którzy chcą udowodnić swoją wartość poprzez nieustanną walkę z potworami i demonami górskich szczytów. Jak więc widać Zangwebar nie ma ustalonej drabiny społecznej, a wszystkie stosunki społeczne regulują ustalenia poszczególnych plemion.

CDN..