Opuszczając Erlenwald udałem się na wschód, ku Lyrii. Jednakże nie miałem zamiaru podróżować przez koszmarną krainę Zwilgłego Uroczyska, toteż postanowiłem zobaczyć słynne Schody Marnadalu. Jest to nazwa przełęczy, która łączy szlakiem Północne i Południowe Krainy, przebiegając przez masyw Gór Amell. W swoim liście opisze Ci Bajarzu monumentalną fortecę strzegącą tegoż szlaku – Twierdzę Złotego Orła.
Twierdza Złotego Orła
Jest to jedna z najstarszych fortyfikacji obronnych na całym Kontynencie – jej początki sięgają roku 845, kiedy to najtęższe wojskowe rozumy zdecydowały o jej założeniu celem ochrony ważnego traktu prowadzącego do Południowych Krain. Wtedy właśnie rozpoczęła się budowa tej imponującej twierdzy, nazwanej później Twierdzą Złotego Orła. Nazwę zaczerpnięto od gatunku olbrzymich ptaków, które żyją w tej okolicy i od koloru ich piór w świetle słońca. Przyjrzyjmy się zatem dokładniej temu niezwykłemu miejscu.
Twierdza od kuchni
Fortyfikacja ta jest usadowiona pod stromym szczytem góry, na solidnej, szerokiej półce skalnej, do której prowadzi wąska ścieżka. Trzydzieści metrów poniżej niej biegnie wspomniany wcześniej trakt, przez który nie można się przedostać bez wiedzy strażników z warowni. Sama twierdza zbudowana jest na planie prawie idealnego kwadratu – trzy jego boki to grube i wysokie kamienne mury, a czwarty bok stanowi pionowe i gładkie zbocze góry. Dodatkowo na dwóch wystających rogach tegoż kwadratu wybudowano masywne i strzeliste wieże o charakterze wybitnie obronnym. Jedyna, pilnie strzeżona brama prowadzi na wyżej wymienioną, wąską i zdradliwą ścieżkę, która znajduje się pod czujną obserwacją kuszników z twierdzy. Jak więc widać, wydaje się ona prawie niemożliwą do zdobycia i rzeczywiście w jej dotychczasowej historii nie było jeszcze takiego przypadku. Wnętrze twierdzy wypełnione jest kilkunastoma budynkami – znajduje się tam między innymi zbrojownia, w której znajdziesz każdy chyba rodzaj uzbrojenia, stajnia, gdzie nie trzyma się nieużytecznych tu koni tylko silne muły, kuźnia – warsztat pracy niezrównanego krasnoludzkiego kowala Grishama Cohenna, a także centralnie umieszczony wielki plac ćwiczeniowy. Załoga fortecy zamieszkuje w wydrążonych w skalnej ścianie grotach, które wbrew pozorom są całkiem nieźle wyposażone i na pewno żaden z żołnierzy nie tęskni tam za zwykłymi koszarami. Tylko kadra oficerska ma swoje pomieszczenia na dolnych kondygnacjach obu wież obronnych. Jeśli chodzi o zaopatrzenie twierdzy w produkty codziennego użytku, to w każdy poniedziałek na trakcie zjawia się karawana kupiecka z zapasami, które dostają się do na górę przy pomocy specjalnego dźwigu zamontowanego na zewnętrznym murze. Woda z kolei jest czerpana z licznych w tej okolicy górskich strumieni.
Załoga fortecy
Twierdza Złotego Orła utrzymywana jest obecnie ze skarbców trzech państw – Cintry, Lyrii oraz Toussaint, dlatego też większość najemników tworzących jej załogę to właśnie mieszkańcy tychże krain. Są to ludzie, którzy mogą się poszczycić naprawdę imponującymi żołnierskimi życiorysami, zaprawieni w bojach i oblężeniach piechurzy i kusznicy. Z oczywistych względów nie ma kawalerzystów – służy tu jednak kilku doświadczonych gońców. Teoretycznie bramy fortecy otwarte są dla wszystkich mężnych żołnierzy, w praktyce jednak nie stacjonował tu jeszcze żaden elf (do których swoją drogą miejscowi zaufania nie mają), żaden przedstawiciel któregoś z Czterech Królestw (nie lubią takowych będący tu większością Cintryjczycy) czy czarodziej. Jednakże w historii twierdzy zapisały się już kobiety, o których nieco później. W tym miejscu chciałbym Ci Bajarzu opisać krótko sylwetki najbarwniejszych postaci z obecnej załogi.
Zacząć należy niewątpliwie od kapitana fortecy, który to cieszy się tu nieskończonym szacunkiem i respektem. Mam na myśli niezwykłą postać Ismaela Harkonenna – niskiego, szerokiego w barach krasnoluda o gęstej rudej brodzie sięgającej pasa. Gdy nikt nie słyszy podwładni nazywają kapitana Jednookim, ponieważ kilkanaście lat temu, służąc w osławionym Mahakamskim Hufcu, stracił lewe oko. Jednym z ważnych atrybutów rozpoznawczych Harkonenna jest młot bojowy, który kapitan stale nosi przy boku. Złośliwi twierdzą, że nawet z nim sypia – twierdzą oczywiście tylko wtedy, gdy Ismaela nie ma w pobliżu. Strach i respekt przed kapitanem to skutek tego, że do ludzi cierpliwych z poczuciem humoru to on nie należy. Nikt bowiem nie może zapomnieć jak zeszłej zimy Harkonenn zepchnął z blanków muru zewnętrznego nowoprzybyłego ochotnika, który okazał się być na tyle butny i hardy, że sprzeciwił się jego rozkazom. Poza tymi cechami należy podkreślić również jego szczerość i energiczność. Ismael może mówi mało, ale jak już coś powie to rozsądnie i stanowczo. Mimo pozorów nie jest jednak tyranem, dba o swoją załogę i nie oszczędza wcale na jej utrzymaniu. No chyba, że ktoś zhańbi się niesubordynacją…
Drugi i póki co ostatni z krasnoludzkich załogantów to wspomniany wcześniej Grisham Cohenn, krewny słynnych novigradzkich zbrojmistrzów z rodu Cohennów. Grish, jak nazywają go dobrzy znajomi, od urodzenia kuleje na jedną nogę, co było powodem braku akceptacji wśród współbraci i niemożności dołączenia do cechu zbrojmistrzów. Załamany krasnolud opuścił więc Novigrad, by spróbować zarabiać samotnie. Nie powiodło mu się jednak i zaczął się staczać. Wtedy to właśnie jego losy splotły się z losami kapitana Ismaela Harkonenna, który wyciągnął go z otchłani alkoholu i zatrudnił go jako kowala w twierdzy. Od tamtej pory wdzięczny Grisham dąży do osiągnięcia mistrzostwa w swym fachu, wykonując dla mieszkańców fortecy wszelkie rodzaje broni i zbroi. Od sześciu lat nie zagląda też do kieliszka, koncentrując się tylko na swej robocie – chciałby bowiem powrócić kiedyś do Novigradu i zaprezentować swe dzieła, tak by krewni oniemieli z zachwytu. Prywatnie Grish to osoba sympatyczna i gadatliwa, która zawsze wtrąca swoje trzy grosze, kiedy ty chcesz wybrać broń. Nie denerwuj się tym jednak, bo rad takiego specjalisty naprawdę warto wysłuchać…
Kolejne dwie osoby to rodzeństwo – ale rodzeństwo naprawdę niezwykłe jak na takie okoliczności. Chodzi mi bowiem o dwie siostry – Britta i Shani Logronde. Britta ma 30 lat i jest o 4 lata starsza od swej siostry. Jest Britta oficerem i prawą ręką samego kapitana, a prywatnie wysoką i postawną kobietą bardzo przeciętnej urody. Za to na pewno nieprzeciętnego poczucia humoru i niespotykanej zręczności w strzelaniu z długiego łuku. Wszystkich podwładnych traktuje z wyższością, ale po wygranej bitwie potrafi się też z nimi setnie zabawić. Innym jej wyróżnikiem jest zapewne przedziwna odporność na mocniejsze trunki. Nieraz ośmieszyła największe moczymordy z całej załogi zostawiając tychże zalanych w trupa pod stołem.
Shani Logronde jest przeciwieństwem swojej starszej siostry – wybrała bowiem żywot kapłanki Melitele, a w twierdzy zajmuje się leczeniem i spisywaniem istotnych dokumentów, do których Harkonenn nie ma głowy. Poza tym jest też o niebo ładniejsza od Britty – jej burza czarnych włosów i oczy koloru morskiej toni porywają większość serc załogi. Jednakże żaden najemnik nie chce postępować wbrew jej powołaniu i dlatego wszyscy traktują ją tutaj jak młodszą siostrzyczkę, stanowiącą ich oczko w głowie.
Poza wyżej wymienionymi fortecę zamieszkuje jeszcze 40 wybornych kuszników z Toussaint, 60 dzielnych, cintryjskich tarczowników oraz 30 zakutych w płytowe zbroje knechtów z Lyrii. Do tego doliczyć należy jeszcze 10 zwiadowców, tyluż gońców, 9 kucharzy i ich pomocników, a także 20 zwykłych robotników wykonujących niezbędne prace. I to już jest załoga Twierdzy Złotego Orła w komplecie.
Wykorzystanie w grze
Jak zwykle w moich listach to miejsce poświęcone jest kilku luźnym wątkom, które dotyczą bezpośrednio Twierdzy Złotego Orła. Wypada bowiem, by Twoi gracze drogi Bajarzu, mieli okazję poznać bliżej to niesamowite miejsce. Zaleca się oczywiście wzbogacanie i ubarwianie tych konceptów w miarę potrzeb i możliwości.
- zacznijmy nietypowo – drużyna przekupiona przez planujących atak Nilfgaardczyków ma za zadanie dostać się do twierdzy i rozpocząć dokładną inwigilację tego strategicznego punktu (a może nawet będą mieli zabić samego Ismaela Haarkonenna). Czy ich spryt i zimna krew pozwolą skutecznie wykonać zadanie? A może też targani wyrzutami sumienia powiedzą o wszystkim kapitanowi i wspólnie przygotują zasadzkę, tym razem jednak na Nilfgaardczyków?
- inny pomysł to wykorzystanie wiekopomnego dzieła mistrza Sienkiewicza 'Ogniem i Mieczem’. Wystarczy tylko Zbaraż przemianować na naszą twierdzę, Kozaków na Nilfgaard, a drużynę na odpowiedniki Skrzetuskiego, Zagłoby czy Podbipięty. No i pozostaje tylko naszym wspaniałym bohaterom wydostać się z obleganej i pilnie strzeżonej przez wroga fortecy, by sprowadzić odsiecz. Tudzież zhańbić swój honor i dogadać się z wrogiem, zapewniając sobie bezpieczeństwo.
- może też podczas powiększania przestrzeni mieszkalnej (tzn. kopania coraz dłuższych tuneli w głąb skały) załoganci natkną się na siedlisko nowej rasy potworów, które zaatakują intruzów bez ostrzeżenia? Można ten wątek połączyć z poprzednim, by nadać sytuacji dramatyczny wyraz – oblężeni z obu stron, bez szans na chociażby ucieczkę. Ewentualnie zamiast siedliska potworów można tam umieścić labirynt korytarzy i komnat – pozostałość po wspaniałym, krasnoludzkim, podziemnym państwie. Tak czy inaczej chyba wiesz Bajarzu kto uda się na rekonesans?
- a na koniec pomysł należący do mojej ulubionej kategorii, nazwanej roboczo 'gospodarczej’ – podczas wielkiego oblężenia ginie w dramatycznych okolicznościach kapitan Harkonenn. Kilka dni później podczas głosowania nowym przywódcą zostanie wybrany któryś z bohaterów. Daj mu i jego kompanom możliwość wykazania się w dziedzinie finansów, zaopatrzenia, utrzymania dyscypliny, czy chociażby taktyce wojskowej. Niech bohaterowie poczują się docenieni, ale niech przygotują się również do dźwigania brzemienia tak wielkiej odpowiedzialności.
Epilog (?)
Ta Twierdza Złotego Orła to prawdziwa ozdoba okolicy – zarówno pod względem architektury, wartości obronnej, a nawet zróżnicowania kulturowego zauważanego wśród jej mieszkańców. Zaprawdę jest to miejsce niesamowite, ale moja dusza pragnie stale nowych widoków i wydarzeń, dlatego i tu nie zagrzeję pewnie zbyt długo miejsca. Ruszam niezwłocznie do Lyrii i dalej do Aedirn, by tam zaspokoić swoje podróżnicze potrzeby. Do zobaczenia Bajarzu!
Autor w dalszym ciągu bierze sobie za cel dołożenie wszelkich starań, by zbadać Kontynent i jego kulturę. Wyniki tychże badań będzie autor opisywał w swoich kolejnych listach-artykułach. Prosi Autor również o wyrozumiałość, propozycje tematów i oczekuje na konstruktywną krytykę swoich prac pod podanym adresem: [email protected]
Bardzo interesujący artkuł, miejsce i jego „mieszkańcy”, wszystko to jest opisane bardzo szczegółowo. Żałuje jednej rzeczy: akcja kampanii, która prowadzę od kilku miesięcy rozgrywała się równiez w tych okolicach (zdaje się, że w pobliżu jest Riedbrune). Gdyby ten materiał wpadł mi wcześniej w ręce, to na pewno wykorzystałbym.