No i jestem już w Cintrze, drogi Bajarzu. A właściwie to jakby już poza nią. Dotarłem bowiem w dzikie i mroczne ostępy krainy zwanej Erlenwaldem. Potężna ściana lasu wyznacza tutaj koniec cywilizacji i panowania człowieka. Dalej jest już tylko królestwo leśnych demonów…

Krainy Erlenwald opisanie

Witaj strudzony wędrowcze w naszej skromnej, acz przyjaznej wiosce. Miejscowość ta jak Ci zapewne wiadomo, jest już ostatnią osadą cywilizowanego południa. Znajdujesz się teraz na obrzeżach doliny Marnadal i te właśnie dzikie i okrutne lasy oddzielają nas od potęgi Gór Amell. Cintryjczycy niewiele mówią o Puszczy Erlenwaldzkiej, ale uwierz mi – to nie dlatego, że jest to małoistotne miejsce. Oni po prostu się boją…

Jak tu żyć?

Ludzkie osiedla to w tej okolicy prawdziwa rzadkość, więc w obawie przed zagubieniem się, lepiej nie podróżować bez miejscowego przewodnika. Cywilizowane osady ciągną się długim, lecz wąskim pasem na rubieżach puszczy Erlenwaldzkiej. Dalej swoje siedziby mają 'nieco’ mniej przychylne gościom istoty – mowa tu o skolopendromorfach, zjadarkach, leszych, czy dębostworach. Nieprzychylność gospodarzy puszczy wobec ludzi ma istotny wpływ na życie okolicznych osadników. Tutejsze skupiska ludzkie często wyglądają jak warowne grody północy o gęstej zabudowie, otoczone wysoką i solidną palisadą, utrzymujące kilkunastu najemników na wypadek zagrożenia. A zagrożenie jest niemałe – potwory coraz częściej porzucają swoje leśne kryjówki i atakują samotnych podróżników na równinie Marnadal. Ostatnio nawet Cintrę obiegła wiadomość o ataku bandy wygłodniałych potworów na małą osadę w biały dzien! Jak więc widać, istoty z puszczy nie tylko bronią swego terytorium, ale również napadają poza nim, siejąc nieopisane przerażenie wśród ludzi.
Nie należy jednak zapominać, że miejscowi to przecież Cintryjczycy – lud bitny i odważny, który w poczuciu patriotyzmu do ostatniej kropli krwi bronił będzie swoich ziem. Z upływem czasu osadnicy przyzwyczaili się do takiego stresującego trybu życia – mimo, że wszystkie zajęcia wykonują mając pod ręką oręż, to zdarza im się też setnie zabawić, czy pozwolić sobie na chwilę odprężenia. Taki spokój ducha przysługuje tu tylko zahartowanym Cintryjczykom, przyjezdni przez pierwszy tydzień nie mogą usnąć i mają problemy z żołądkiem. O ile uda im się tu wytrzymać aż tydzień!
Jeżeli chodzi o zaopatrzenie, to osadnicy zdani są tylko na siebie – kupcy już od dawna omijają Erlenwald szerokim łukiem, mając na uwadze potwory z puszczy i dobro swoich towarów. Niezmiernie rzadko docierają tam tylko naprawdę duże i drogie transporty, chronione przez oddział najemników. Dlatego też wszelacy myśliwi, drwale, rzemieślnicy i inżynierowie są tu witani z otwartymi ramionami – nierzadko otrzymują też wikt i schronienie w zamian za pomoc w wykorzystaniu naturalnych warunków tej okolicy. Tylko tak bowiem tutejsi ludzie mogą się uniezależnić od horrendalnie wysokich cen narzucanych przez kupców.

Zajazd pod Trzema Strzałami

W tym rozdziale postaram się zaprezentować Ci Bajarzu miejsca, które na pewno rad będziesz zwiedzić przebywając w tej krainie. Choć możliwość podróżowania w tych stronach jest mocno ograniczona, to te zakątki zna każdy miejscowy i każdy wskaże Ci do nich drogę.
Najbardziej rozsławionym tu miejscem jest bez wątpienia Zajazd pod Trzema Strzałami. Nie przypomina on jednak zwykłej cintryjskiej karczmy gdzieś przy trakcie. Z wyglądu bliżej mu zapewne to przygranicznego fortu strażniczego. Na zajazd składa się kilkanaście zadbanych, drewnianych budynków otoczonych solidną palisadą wzmocnioną od wewnątrz kamiennym podestem. Po co w takiej odludnej okolicy samotna gospoda i to tak wielkich rozmiarów? Otóż stanowi ona bazę wypadową dla zjeżdżających tu szlachciców-amatorów polowań. Puszczę, oprócz masy potworów, zamieszkują także nieprzebrane stada zwierzyny łownej. Dlatego też nie ma w całej Cintrze miejsca częściej nawiedzanego przez szlachetnie urodzonych myśliwych, niż obrzeża Erlenwaldu. A że szlachta nie chciała gnieść się w okolicznych, ciasnych grodach, toteż kilkanaście lat temu niejaki Willhelm Jager (traper urodzony w tych okolicach) postanowił wykorzystać szansę i założył Zajazd pod Trzema Strzałami. Jest jego właścicielem po dziś dzień i z niewielkiej gospody przekształcił go w niemalże gród – jest tu ogromna karczma, osobne kwatery dla stałych gości, stajnia, wozownia, a nawet kuźnia i łaźnia. Jednym słowem luksus dla szlachetnie urodzonych gości, których na taki komfort stać. Jeśli bohaterowie trafiliby do wyżej wymienionej karczmy to zdziwią się pewnie widząc ceny czterokrotnie wyższe od tych w zwykłej gospodzie. I niech nie próbują się tam awanturować – Willhelm utrzymuje sześciu krasnoludzkich najemników, którzy nie są może zbyt bystrzy, ale na ręcznej robocie znają się perfekcyjnie. A teraz drogi Bajarzu zdradzę Ci pewien sekret. Otóż stałych bywalców ściąga tutaj nie tylko zwierz łowny. Innym, nie mniej ważnym powodem jest tajemne stowarzyszenie, które tu założyli – szlachetnie urodzeni odprawiają tu rytuały ku czci plugawego boga Corama Agh Ter, zwanego inaczej Lwiogłowym Pająkiem. Stary Jager wie o bluźnierczej rozrywce swoich klientów, jednakże ma związane ręce, bo boi się utracić tak hojnych gości. Dlatego, mimo wyrzutów sumienia, przymyka oczy na ich coraz bardziej przerażające praktyki.

Kurhanowa Polana

Drugim z niezwykłych i ważnych miejsc tego regionu, jest oczywiście Kurhanowa Polana. Każdy miejscowy zaprowadzi Cię tam bez trudu, bowiem nie widziano tam potwora już od niepamiętnych czasów – tak jakby monstra celowo omijały to miejsce. Sama polana to rozległy, bezdrzewny, zielony pas ziemi pośród gęstej puszczy. Niecodzienności nadaje temu miejscu obecność kilkudziesięciu porośniętych mchem kurhanów i kopców. Znaleźć można tam też spore, gładkie, białe głazy pokryte nieco zatartymi przez czas inskrypcjami w dziwnym języku. Przez większą część roku nad polaną unosi się gęsta mgła – dzieje się tak nawet w słoneczne, suche dni. Wszystko to sprawia, że człowiek czuje się tu jakby w krainie z baśni, a jego myśli wypełnia wtedy dziwna, niezrozumiała zaduma. W rzeczywistości jest bowiem Kurhanowa Polana starożytną elficką nekropolią, skrywającą prochy wybitnych przedstawicieli ludu Aen Seidhe. Z ciekawostek na pewno należy wymienić obecność tutaj potężnej blokady magicznej – elfy nie chciały bowiem, by ktokolwiek wykorzystywał zasoby tego świętego miejsca i osłoniły polanę taką właśnie barierą. Największy nawet ludzki czarodziej jest więc tu kompletnie bezradny. Jeśli chodzi o rzeczy przyziemne, to istotną może być wiadomość, że kurhany skrywają niezliczoną liczbę wytworów staroelfickiego rzemiosła – mowa tu o broni, zbroi, instrumentach muzycznych czy złotych i srebrnych ozdobach. Sekret ten poznali podobno rycerze z Zakonu Białej Róży, którzy już potajemnie szykują łupieżczą wyprawę, by zagrabić te bezcenne relikty Aen Seidhe. Czy wiedzą również, że przedmioty te obdarzają nowych właścicieli starożytną, elficką klątwą? Ostatnia niezwykłość tego miejsca to niespotykane właściwości lecznicze znajdujących się tutaj ziół – elf, znawca zielarstwa może tutaj dokonać cudów uzdrawiania. Ale uwaga – rośliny tracą swą moc poza granicami Kurhanowej Polany. W noc Saovine lepiej trzymać się z daleka od tego miejsca, gdyż wtedy na krótko do naszego świata powracają żądne zemsty na ludziach upiory Aen Seidhe.

Garść pomysłów

Przygotowałem dla Ciebie Bajarzu kilka wątków, które mogą dodatkowo ubarwić podróżowanie przez niezwykłe, dzikie ostępy Erlenwaldu. Twoim problemem pozostanie tylko to, jak umotywować graczy do zawędrowania w okolicę o tak nieprzyjaznej reputacji – ale wierzę mocno w Twój dar przekonywania i perswazji…

  1. Najlepiej chyba byłoby, gdyby hanza miała w składzie wiedźmina. Taki miałby tu bowiem nieograniczone pole do popisu, jeżeli chodzi o sprawy zawodowe, że tak powiem. Każdy gród i gródek powitałby takiego osobnika z szeroko otwartymi ramionami, co przecież zjawiskiem powszechnym nie jest. Gorzej jednak gdyby ów wiedźmin odmówił ukatrupienia jakiegoś potwora, tłumacząc się na przykład swoimi zasadami – wtedy bowiem zostanie potraktowany tak jak wszędzie, to znaczy opluty i wyszydzony.

  2. Może drużyna trafi do jednego z erlenwaldzkich grodów jako oddziałek najemników -mieszkańcy żyją w strachu, bo co jakiś czas grupa potworów wdziera się między zabudowania i porywa dzieci. Miejscowi to prości osadnicy, więc do załatwienia sprawy wezwali 'odważnych bohaterów’. Jakże zdziwić się mogą gracze, gdy okaże się, że dzieci w istocie uprowadzane są do Zajazdu pod Trzema Strzałami, by tam brać udział w krwawych obrzędach ku czci Corama Agh Ter.

  3. A co, gdyby bohaterowie wpadli na trop skarbów ukrytych na Kurhanowej Polanie? Może jeden z graczy zna Starszą Mowę i potrafi rozszyfrować zagadkę prowadzącego do tychże skarbów manuskryptu? Pozwól im drogi Bajarzu trafić we właściwe miejsce, ale spraw, by czas był niewłaściwy. Niech znajdą się na środku polany, na której trwa bitwa pomiędzy pazernymi rycerzami Białej Róży, a obrońcami tego miejsca – Dzikimi Elfami. Po której staną stronie? A może przeczekają bitwę w ukryciu, by potem pozbyć się niedobitków i przejąć bogactwa?

  4. Jeśli zamierzasz Bajarzu nagrodzić swą drużynę, zbytnio jej jednak nie rozpieszczając, to nic prostszego niż wręczyć jej akt lokacyjny i zlecić bohaterom nadzór nad nowopowstającym grodem gdzieś na obrzeżach Erlenwaldu. Niech ciągną z tego faktu korzyści finansowe, ale nie zapominajmy o wszelkich mniej przyjemnych aspektach pobytu w tamtych stronach. A może groźnie wyglądające ataki potworów okażą się być tylko żartem ze strony mieszkańców okolicznych miejscowości, którzy w ten sposób witają nowoprzybyłych?

Epilog (?)

To nie jest miejsce dla mnie – dość już mam nieprzespanych nocy, podczas których najmniejszy szelest powoduje skurcze żołądka. Może i rzeczywiście są tu urokliwe krajobrazy i rześkie powietrze, ale wszelkie odczucia zabija tutaj wszechobecny strach. To jest okolica tylko dla ludzi o żelaznych nerwach i nieprzeciętnej odwadze, a nie dla takiego zwykłego skryby jak ja. Dlatego w tempie natychmiastowym udaje się na wschód, by obejrzeć Górne Sodden, południową część Mahakamu, a może nawet Lyrię i Rivię. Bo kto wie, czy moim śladem nie podążają wciąż siepacze nasłani przez Wieczny Ogień? Do zobaczenia Bajarzu…

Autor w dalszym ciągu bierze sobie za cel dołożenie wszelkich starań, by zbadać Kontynent i jego kulturę. Wyniki tychże badań będzie autor opisywał w swoich kolejnych listach-artykułach. Prosi Autor również o wyrozumiałość, propozycje tematów i oczekuje na konstruktywną krytykę swoich prac pod podanym adresem: [email protected]