Ucieczka

Napisane przez „Blue” napotrzeby serwisu „Wiedźmin: Gra Wyobraźni Unofficial”

Biegł ulicami trawionego przez ogień miasta. W rękuściskał znaleziony przy zwłokach jakiegoś nieszczęśnika miecz. Mijał płonącedomy, krzyki zarzynanych ludzi odbijały się echem w jego głowie. Wbiegł na mały plac.Pod fontanną leżało kilka zmasakrowanych ciał. Bełty sterczały im z rąk, nóg,korpusów, niektóre były rozczłonkowane. Jednym susem przeskoczył fontannę i pognałdalej. Najeźdźcy nie oszczędzali nikogo. Cięli wszystkich którzy się nawinęli.Mijał zwłoki kobiet i mężczyzn, starych i młodych, pięknych i ohydnych, jedno ichłączyło – cierpieli przed śmiercią. Skręcił i kontynuował swój szaleńczy maratonjedną z podrzędnych uliczek. Dzisiaj błoto zmieniło barwę na szkarłatną. Potknąłsię o ciało jakiegoś mężczyzny. Upadł z głośnym „ćapnięciem”.Przetarł brudną twarz, powtarzał sobie że nie może się poddać. Powstał i ujrzałprzed sobą dwoje mężczyzn. W ich czarnych zbrojach odbijały się płomienie. Spokojnymkrokiem zbliżali się do niego. Dopiero teraz dostrzegł, że jeden ciągnie za rękęmłodą dziewczynę. Chwycił ją brutalnie za włosy i odchylił głowę. Lekkoprzejechał mieczem po jej gardle. Biała tunika zmieniała kolor na czerwony, abezwładne kobiece ciało legło na ziemi. On był następny. Z krzykiem na ustach rzuciłsię w stronę zbrojnych. Zamachnął się i wyprowadził cięcie. Szalenie się zdziwiłswojej sile i prędkości z jaką wykonał ten manewr. Na twarzy wojownika pojawił siędziwny grymas. Jego głowa leżała na ziemi, chwile później dołączyło do niej ciałoobficie spryskując otoczenie krwią. Zgubnym było dla drugiego czarnego piechurapatrzenie się na zwłoki towarzysza. Biedak nawet nie spostrzegł jak miecz przeszywajego gardło. Stał nad trzema trupami, zabłocony, zmęczony, zlany potem i krwiąnapastników. Trzaski płomieni wygrywały marsz żałobny miastu. Biegł dalej. Za sobąusłyszał głośny huk, to walący się dom przykrył płonącymi gruzami miejsce walki.Poruszał się z niewiarygodną szybkością, wydawało mu się, że niemal leci.Przedostał się do głównej ulicy miasta. Doszedł go tętent kopyt. Minął go czarnykoń. Jeździec miał czarny, długi płaszcz i skrzydlaty hełm. Konny szybko zniknął wobłoku dymu. Chciał zamknąć oczy by nie widzieć okropności rzezi, jaka miałamiejsce na ulicach miasta. Wszędzie ogień, po ulicach biegali ludzie i prosili bogów opomoc. Niektórzy siedzieli pod domami i płakali jak dzieci, inni wybuchali histerycznymśmiechem. Pod gruzami leżeli mieszkańcy, niektórzy jeszcze żyli. Zbliżał się jużdo murów miasta, jeszcze kilkadziesiąt metrów i ucieknie z tego piekła. Drogęzagrodził mu czarny wojownik. Ciął go w biegu. Nie wrócił się by go dobić, niebyło czasu. Przebiegł przez wyłom w murze. Oddech miał coraz cięższy, nogi wydawałysię jak z ołowiu. Poczuł ostre ukłucie w klatce piersiowej, bełt sięgnął celu,później drugie w plecach, zaraz potem w ręce, wypuścił miecz, Pociemniało mu woczach. Ostatkiem sił odwrócił się i wytężył wzrok. Spojrzał na zamek królewski,który teraz był skąpany w ogniu. Padł na ziemie. Przed śmiercią wyszeptał
– Deireadh Xin’traanna…

 Na podstawie tego krótkiego opowiadanka można napisać gawędę. Otogarść prostych porad dla bajarza.

  • Miejscem startowym może być karczma lub dom przyjaciela, członka rodziny, lub coś w tym stylu. Opowiadanie zaczyna się w trakcie najazdu więc na bajarza spada dodatkowo opisanie momentu ataku.
  • Charakterystyki Czarnych są podane w dodatku „Czas pogardy”, do którego lektury gorąco zapraszam.
  • Jeśli posiadasz ten podręcznik jest tam przygoda, na której – nie ukrywam – bazowałem w pewnym stopniu, pisząc opowiadanie. Wiec prowadzenie tej nie ma sensu.
  • Ilość walk jakie drużyna stoczy zanim wydostanie się z płonącej Cintry zależy od bajarza.
  • Przygoda ta jest nastawiona na walkę więc gracze lubiący intrygi itp. mogą się nudzić. Poprowadź ją bajarzu raczej początkującym, którzy bardziej wolą ruszać mieczem niż głową. Nie bądź pobłażliwy. Nie wahaj się „pokroić” graczy, którym pycha wylewa się uszami, wszakże to rzeź Cintry, NO MERCY!! 😉
  • Nie sugeruj drogi graczom, nie musza się przedzierać przez ulice, są jeszcze kanały lub dachy budynków.
  • A teraz taki mały smaczek ;). Jak się większość domyśliła, tym czarnym jeźdźcem był Cahir (moja ulubiona postać ^__^ ) Nie pozwól go bajarzu zabić. Opisz tylko jak mija Hanzę.
  • Bohaterowie nie muszą ginąc na końcu tak jak to napisałem ;-).